Cytaty na temat Miasto

Zbiór cytatów na temat miasto, miasto, ludzie, nasi.

Cytaty na temat Miasto

Andrzej Majewski Fotografia
Taco Hemingway Fotografia
Piotr Gliński Fotografia
Mariusz Urbanek Fotografia
Piotr Libera Fotografia
Aleksandra Ziółkowska Fotografia

„Pszczoły były wielkim umiłowaniem stryja Leona, kochał je i lubił miód. Ule były przeważnie typu Dadanta, najłatwiejsze w obsłudze. Były one kwadratowe, z podnoszonym dachem, którędy w okresie zbiorów miodu wsuwało się specjalne nadstawki. Nadstawka taka starczała ledwie na kilka dni, szybko bowiem napełniała się miodem i należało zakładać nową. Sad pełen był olbrzymich, szerokich lip, obsiewano go też specjalnie miododajnymi trawami. W okolicy rosły białe koniczyny, dużo łubinów, w lasach wrzos. Miodobranie zaczynało się w czerwcu, po zakończeniu kwitnienia sadów i łąk. Im wcześniejszy był miód, tym lepszy. Stryj rozsyłał go i sprzedawał po całej Polsce, dużo zabierali krewni. W domu, w glinianych dzbankach miód stał cały rok. Przede wszystkim jednak specjalnie pakowany w żelazne pudełka był sprzedawany klientom z różnych miast. Miód jesienny na pierniki kupował Toruń, wiosenny i lipcowy brał Wedel. Były miody wczesne, łąkowe, rzadziutkie, złotego koloru – te nigdy się nie scukrowały. Miód z akacji, aby się scukrzyć, musiał stać bardzo długo, i wtedy robił się podobny do drobnej, białej kaszki. Inne, późniejsze, to były miody lipcowe z lip i wrześniowe, z gryki i wrzosu. Lipcowy uchodził za najlepszy, natomiast z gryki i wrześniowy były gorsze. Kiedy miód twardniał, to na przykład gryczany ciemniał, lipcowy bielał. Wszystkie oczywiście różniły się smakiem. W okresie miodobrania, kiedy pracy było wiele, stryj wynajmował chłopców do pomocy. W specjalnym domku, zimą zastępującym stebnik, miód się wirowało. Tam przenosiło się ramki, odcinało się ciepłym nożem zasklepioną woszczynę i stawiało do centryfugi (wirówki), gdzie po wpływem kręcenia korbą miód wypryskiwał na ściany beczki i ściekał. Z dołu, kurkiem, zlewało się go do podstawionych garnków, na które nakładało się sita, aby nie wpadły odłamki woszczyny. W garnku mieściło się około szesnastu litrów miodu. Przez kilka dni garnek stał odkryty, aby miód odparował, dopiero potem zakładało się woskowy papier i zawiązywało wokół. Stryj miał biblioteczkę z książkami o pszczołach. Lubił pszczoły, a one jego. Kiedy któraś wleciała do domu, brał ją delikatnie w ręce i wynosił, nigdy go nie użądliła. Pracował gołymi rękoma, nie w rękawiczkach, mówił, że pszczoły nie lubią tego. Czasami wieczorem kładł się w sadzie i słuchał jak pracują, czy są zadowolone ze zbiorów. Mówił na przykład, że pszczoła umarła, nie zdechła; jeżeli ktoś opowiadał, że pszczoła ugryzła, odpowiadał zaczepnie: – Czy widział ktoś, aby pszczoła miała zęby do gryzienia?”

Aleksandra Ziółkowska (1949) pisarka polska

Lepszy dzien nie przyszedł już
Źródło: Z miejsca na miejsce, [w: Lepszy dzień nie przyszedł już], Warszawa, Iskry 2012, str 208–209

Wanda Zieleńczyk Fotografia

„My, ze spalonych wsi,
My, z głodujących miast.
Za głód, za krew,
Za lata łez
Już zemsty nadszedł czas.”

Wanda Zieleńczyk (1920–1943) poetka polska, uczestniczka ruchu oporu

Źródło: Marsz Gwardii Ludowej

Taco Hemingway Fotografia
Elvis Presley Fotografia
Aleksandra Ziółkowska Fotografia
Andrzej Stasiuk Fotografia
Taco Hemingway Fotografia
Ben Klassen Fotografia
Jack Kerouac Fotografia
Jacek Majchrowski Fotografia

„Kraków jest miastem, który swoją pozycję i rolę zawdzięcza przede wszystkim wybitnym postaciom, ludziom, którzy rozsławiają jego imię na różnych płaszczyznach.”

Jacek Majchrowski (1947) prawnik polski, samorządowiec

Źródło: Krzysztof Wołodźko, Jubileusz filozofa polityki, „Alma Mater” nr 94, lato 2007, s. 91.

Saddam Husajn Fotografia
Janina Paradowska Fotografia
Donatien Alphonse François de Sade Fotografia
Michal Ajvaz Fotografia
Lucjan Malinowski Fotografia
Bernard z Clairvaux Fotografia
Grzegorz Zgliński Fotografia
Natalia Niemen Fotografia
Krzysztof Grabowski (wokalista) Fotografia

„Ezoteryczny Poznań,
Miastem rządzi mafia!”

Krzysztof Grabowski (wokalista) (1965) polski wokalista, kompozytor i autor tekstów

Cytaty z utworów Pidżamy Porno
Źródło: Ezoteryczny Poznań

Gienek Loska Fotografia

„Ja szanuje prawo, a prawo szanuje mnie. Niemniej, wydaje mi się, że miasto ma chore przepisy. Trzeba mieć zezwolenie na granie na ulicy. Demokracja to przeżytek. Trzeba dać ludziom wolną rękę, a ludzie sobie układy porobią.”

Gienek Loska (1975) wokalista i gitarzysta białoruskiego pochodzenia, mieszkający w Polsce

Źródło: Sprzedam duszę diabłu, żeby dorównać Niemenowi. http://www.tuwroclaw.com/wywiady,sprzedam-dusze-diablu-zeby-dorownac-niemenowi,wyw4-882.html

Zygmunt Miłoszewski Fotografia
Aleh Trusau Fotografia

„(…) likwidują białoruskojęzyczne szkoły i klasy na wsi. Wieś wymiera, dlatego i zamyka się szkoły. Trzeba zaznaczyć, że wcześniej język białoruski kojarzył się przeważnie ze wsią. W ostatnim czasie nasz język stał się bardziej elitarny, miejski. Ale to właśnie miasto decyduje o losie kraju, to, w jakim kierunku ma się poruszać całe państwo. Dlatego z optymizmem patrzę na dalszy rozwój języka białoruskiego.”

Aleh Trusau (1954) białoruski historyk, archeolog, polityk i działacz społeczny

…) лiквiдуюць беларускамоўныя школы i класы на вёсцы. Вёска вымiрае, таму i закрываюцца школы. Трэба адзначыць, што раней беларуская мова асацыявалася пераважна з вёскай. У апошнi час наша мова стала больш элiтнай, гарадской. Але менавiта горад вырашае лёс краiны, тое, у якiм накiрунку рухацца ўсёй дзяржаве. Таму я з аптымiзмам гляджу на далейшае развiццё беларускай мовы. (biał.
o języku białoruskim.
Źródło: tut.by, 19 listopada 2007 http://news.tut.by/culture/98309.html

Hieronim ze Strydonu Fotografia
Gaja Grzegorzewska Fotografia
Carlos Fuentes Fotografia

„Kraków to najpiękniejsze miasto na świecie.”

Carlos Fuentes (1928–2012) pisarz meksykański

Źródło: „Wprost”, 28 sierpnia 2005

Magdalena Piekorz Fotografia
Renata Mauer-Różańska Fotografia

„W Sydney byłam już wcześniej i widzę, jak to miasto się zmieniło. Jest to bardzo ładna i nowoczesna metropolia. Wokół zabytków stoją nowe budowle i wszystko pięknie współgra.”

Renata Mauer-Różańska (1969) polska sportsmenka, specjalistka w strzelaniu

Źródło: Bogdan Zakrzewski, Renata Mauer-Różańska. Przed pierwszym strzałem, „Halo!”, październik 2000, s. 10.

Daniel Cohn-Bendit Fotografia
Jerzy Bińczycki Fotografia
Lucjan Malinowski Fotografia

„Na Szląsku Górnym (w Prusach) zachowały w życiu potocznem mowę słowiańską następujące klasy: cała ludność wiejska rolnicza, a w miastach, zwłaszcza niewielkich, stany rzemieślnicze i robocze. Wszystkie inne klasy, jak kupcy, fabrykanci, urzędnicy, tak przybysze z innych prowincyj, jak i rekrutowani wśród miejscowej ludności, duchowieństwo, nauczyciele elementarni po wsiach i po miastach, oficyaliści dominialni (zwani na Szląsku z czeska urzędnikami), nie mówiąc już o większych posiadaczach ziemskich, którzy ulegli germanizacyi jeszcze za czasów piastowskich, wszystkie te klasy używają zwykle języka niemieckiego. Śmiało też powiedzieć można, że nie masz ani jednego człowieka na Szląsku Górnym, z wyjątkiem chyba najmłodszego pokolenia po miastach, który by nie władał językiem polskim, używając go zwłaszcza po wsiach w stosunkach z ludem […]. Lud nie czuje nawet swej odrębności plemiennej od Niemców. Nazwiska „Niemiec” i „Polak” mają tu swoje specyficzne znaczenie. Kto umie tylko po polsku, ten jest Polak, kto tylko po niemiecku – ten uważa się za Niemca. Lecz jeśli zapytać człowieka, posiadającego oba języki, jakiej jest narodowości, zawsze odpowie, że jest zarazem Polak i Niemiec […]. Kiedy ich upewniłem, że w naszym kraju taki sam lud, ten sam język i wiara, odpowiadali mi: „my nie są Polacy, my są Prusacy.””

Lucjan Malinowski (1839–1898) językoznawca polski

o mieszkańcach Górnego Śląska.

Hsiao-hsien Hou Fotografia

„W Syrii nikt nie praktykuje obrzezania kobiet, w Somalii – owszem. W Maroku być może praktykują to koczownicy z odludnych miejsc w górach, w miastach nikt. Musimy pamiętać o kwestii środowiska, z którego pochodzą muzułmanie – a ono zmienia się wbrew powszechnym stereotypom.”

Źródło: rozmowa Mariusza Janika, Ten straszny szariat. O co chodzi w islamskim prawie? http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/501592,szariat-na-czym-polega-prawo-muzulmanow-prawo-w-islamie.html, dziennik.pl, 14 listopada 2015.

Alan Moore Fotografia
Tadeusz Komorowski Fotografia
Girolamo Savonarola Fotografia
Tadeusz Peiper Fotografia

„Przecie w całym kosmosie nie ma rzeczy tak zmiennej jak miasto, a rzecz tak zmienna nigdy nie da się ująć ostatecznie.”

Tadeusz Peiper (1891–1969) polski poeta, krytyk literacki, teoretyk poezji

Źródło: Zapiski o prawach poezji w: Pisma, t. 2, 1974.

Marcin Wroński Fotografia
Hernán Cortés Fotografia

„Wasza miłość jesteś bardzo wielkim władcą i zasługujesz na jeszcze więcej. Radujemy się widokiem waszych miast i proszę was o łaskę, jesteśmy oto w waszej wielkiej świątyni, zechciej nam pokazać bogów swoich i teules.”

Hernán Cortés (1485–1547) konkwistador hiszpański

do władcy azteckiego Montezumy
Źródło: Bernal Diaz del Castillo, Pamiętnik żołnierza Korteza, przekład Anna Ludwika Czerny, Warszawa 1962

Marek Kalita Fotografia
Leopold Tyrmand Fotografia
Tomasz Strzembosz Fotografia

„Powstanie Warszawskie zorganizowane, podjęte i prowadzone przez generałów i pułkowników, było – jak mało która bitwa – dziełem dwudziestolatków, ich sprawą, ich czynem, ich wielką życiową przygodą. Przyjęli je oni za własne i nasycili sobą, nadając mu ten kształt i tę atmosferę, którą znamy z tysięcznych przekazów: z pamiętników i wspomnień, piosenek i wierszy, z całej powstańczej literatury. Zawdzięczało im powstanie nie tylko atmosferę. Zawdzięczało także swoje uporczywe trwanie, aż do ostatecznego wyczerpania się możliwości walki, pomimo braku broni, zaopatrzenia i żywności. Oni spowodowali, że ta często do rzezi podobna walka zachowała się w pamięci społecznej nie tylko jako koszmar, ale także jako wielki i piękny zryw młodzieży, wspartej przez przytłaczającą większość ludności stolicy. Bo także jest prawdą, i to prawdą nie do podważenia, że wszędzie tam, gdzie powstanie nabrało charakteru walki nie pozbawionej szans powodzenia, gdzie trwało nieco dłużej i nie zaczynało się od rzezi, jak na Ochocie i Woli, zaakceptowane zostało przez ogół warszawiaków. I dlatego dzień 1 sierpnia gromadzi dziś na cmentarzu wojskowym w Warszawie, tak jak gromadził przez tyle lat, tłumy nie tylko byłych żołnierzy powstania, ale także ogromne rzesze tych, którzy przeżyli je nie na barykadzie i nie z bronią w ręku. Obok tych, którzy stracili wtedy swoich najbliższych, przychodzą tu co rok tacy, którzy nie mają nikogo ze swoich na tym cmentarzu. Powstanie bowiem było sprawą nie jakiejś garstki szaleńców, którzy wydali miasto na łup pożarów i pod kule żołdaków, lecz było i jest sprawą ludu Warszawy, który podobnie jak ci chłopcy i te dziewczęta w opaskach, przyjął je za swoje własne.”

Tomasz Strzembosz (1930–2004) polski historyk

Refleksje o Polsce i Podziemiu 1939–1945
Źródło: s. 119–120

Farah Pahlawi Fotografia

„W niedzielę całe miasto było oklejone plakatami głoszącymi, że jestem „katolickim pedofilem i mordercą małych dziewczynek.””

Ryszard Nowak (1953) polski polityk

To była zemsta Himawanti.
Źródło: „Newsweek:, 7 listopada 2003

Konstanty Schmidt-Ciążyński Fotografia

„Sprawy miejskie
Posiedzenie Rady Miejskiej d. 1 kwietnia.
(…)
Z porządku dziennego r. m. Dr F. Jakubowski uzasadnia wnioski co do nabycia przez gminę dla Muzeum Narodowego zbioru kamei i gem p. Schmidta-Ciążyńskiego. Sprawozdawca podnosi wysoką wartość tego zbioru, jakiego nie posiada w takiej ilości żadna instytucya, a zbiór ten mieści 2,500 sztuk kamei i gem. Wartość tę zbioru sprawdzili wysłani do Wiednia pp. Maryan Sokołowski i Zygmunt Cieszkowski. Za zbiór ten, którego wykaz szczegółowy odczytuje sprawozdawca, zażądał właściciel wypłaty rocznej renty w sumie 3,600 złr. Suma ta przedstawia się jako mała w porównaniu z wartością zbioru, lecz ponieważ było za ciężko dla Rady ponosić takową wyłącznie, dlatego zwrócono się do Sejmu z prośbą o subwencyę jak najwyższą na ten cel, a Sejm przeznaczył 1,000 złr., przez co umożliwił nabycie zbioru. Prócz kamei i gem ofiaruje p. Schmidt-Ciążyński dla Muzeum 61 obrazów, które się już tam znajdują i 67 sztuk obrazów, które tymczasowo do Rapperswylu posłał, a których odebranie będzie połączone z pewnemi trudnościami. W ocenienie szczegółowe zbioru nie wdaje się sprawozdawca, znanym on jest bowiem z wystawy Sobieskiego, i prosi wreszcie Radę o przyjęcie wniosków, które brzmią następnie:
1) Gmina miasta Krakowa nabywa od p. Konstantego Schmidt-Ciążyńskiego zbiór kamei i gemm na własność, na rzecz Muzeum Narodowego w Krakowie, za rentę dożywotnią p. Konstantemu Schmidt Ciążyńskiemu, rocznie począwszy od 1 stycznia. 1885 w ilości 3600 zł. aw. w ratach półrocznych z góry opłacać się mającą. 2) Nabycie dokonanem zostaje na podstawie wykazu inwentarycznego dołączonego. 3) Renta roczna, w ustępie 1) określona, wypłacaną będzie w ten sposób, iż na ten cel użytą będzie suma 1000 złr. przez Sejm krajowy na ten cel przeznaczona, zaś resztę, w ilości 2600 złr. wa. wypłacać będzie gmina m. Krakowa z funduszów bieżących. 4) Poleca się Sekcyi skarbowej, aby fundusz na zapłacenie renty tegorocznej obmyśliła i do dyspozycyi Pana Prezydenta pozostawiła, tudzież, aby na przyszłość odpowiednie fundusze w budżecie rocznym zamieszczała. 5) Do zawarcia i podpisania umowy z p. Konstantym Schmidt Ciążyńskim, upoważnia Rada miejska Pana Prezydenta, tudzież Radców pp. Dra Faustyna Jakubowskiego i Dra Henryka Jordana.
Po otwarciu dyskusyi nad wnioskami, zabiera głos r. m. Baranowski, który sądzi, iż właśnie dlatego, że Muzeum jest Narodowe, Sejm powinien dać większą subwencyę, a mianowicie 2,600 złr., miasto zaś mogłoby się przyczynić kwotą 1,000 złr. Zawielki to ciężar dla gminy, dlatego oświadcza, iż głosować będzie przeciw wnioskom.
R. m. Dr Warschauer rozbiera szczegółowo charakter wydatków miejskich i dzieli takowe na egoistyczne, tj. potrzebne na budowę bruków, kanałów itd., i na wydatki krajowe, do których miasto przyczyniać się musi. Ani z jednego, ani z drugiego funduszu wydatku na nabycie kamei czynić nie można. Mówca był przeciwny założeniu Muzeum, które obecnie już kosztuje gminę 3,000 złr., a które przysporzyło miastu dwóch urzędników i woźnego. Niezawodnie jest ładnie, żeby były Muzea, galerye; niezawodnie, że zbiór rzeczony jest cenny, że ma pretium affectionis; niezawodnie, że ma gmina pewne obowiązki względem kraju, ale nie tak wielkie, bo przypuśćmy, że Sejm w którymkolwiek roku nie da subwencyi, to wtedy cały jej ciężar spadnie na miasto, za rzecz, która nie jest w ścisłym związku z Muzeum Narodowem, chyba o tyle, o ile działy sztuki wogóle mają związek ze sobą. Mówca doradza, aby i zamożne prywatne osoby przyczyniły się do nabycia, i proponuje następujący rozkład kwoty: Sejm niech da 1/3, miasto 1/3 i ludzie prywatni 1/3. Pieniądze są, trzeba je dać.
R. m. prezes Majer jest za wnioskami, ale musi się usprawiedliwić, dlaczego. Wiele jest prawdy w słowach mówcy poprzedniego, i gdyby nie pewne względy, nie mógłby oświadczyć się za nabyciem zbioru. Na wszelkie targi, jak podobny, bo inaczej układu na przeżycie nazwać nie można, wzdryga się jego sumienie, inna rzecz bowiem, jeżeli rodzice odstępują dzieciom majątek, a sobie zastrzegają rentę. Przyznaje mówca, że zbiór ten, to rzecz przydatna, ale pierwej iść powinny potrzeby konieczne. Gdyby nie było Muzeum Narodowego, to nikomu nie postałoby w głowie nabywanie zbioru, ale skoro Muzeum jest, to naszym obowiązkiem, aby się rozrastało. Znawcy powiadają, że nabytek robimy za cenę stosunkowo niską; znawcy w Wiedniu orzekli, iż wartość samego materyału, nie licząc wartości sztuki, oszacować można na 40,000 do 50,000 złr. Ale to wszystko mając na względzie, nie mógłby jeszcze mówca za nabyciem wotować, gdyby nie zasiłek, jaki przeznaczył Sejm w kwocie 1,000 złr., a nie traćmy nadziei, że usiłowaniom naszych posłów uda się więcej uzyskać. Drugim względem, skłaniającym mowcę do głosowania za nabyciem, jest zapewnienie, że znajdzie się fundusz i to taki, iż miasto ciężaru nie poniesie.
R. m. Dr Machalski wyjaśnia poprzedniemu mówcy, iż niema najmniejszej niemoralności co do zachodzącego tu dożywocia, bo ono jest uświęconem we wszystkich społeczeństwach cywilizowanych. Rada nie spekuluje tu na życie niczyje, a życie p. Schmidta-Ciążyńskiego jest w ręku Boskiem.
R. m. Rehman zapytuje, czy subwencya Sejmu jest jednorazową, czy też będzie udzielaną i na przyszłość.
R. m. Romanowicz wyjaśnia, że jest to datek roczny, więc nie potrzeba będzie wnosić petycye, bo odnośną kwotę będzie wstawiał co roku Wydział krajowy; nie chroni to wszakże tej rubryki od tego, że może się za nią nie podnieść większość rąk, czego przecież po reprezentacyi kraju przypuścić nie można, aby się w tym względzie taka większość nie znalazła.
Sprawozdawca Dr F. Jakubowski dodaje do wyjaśnienia r. m. Machalskiego tę uwagę, że jeżeli rodzice dzieciom majątek zostawiają, a sobie rentę dożywotnią zastrzegają, to tutaj obywatel przychodzi i mówi: oddaję wam wszystko, co mam, całą moją własność, dajcie mi rentę dożywotnią. Tu propozycya wychodzi z jego strony i jemu wolno tak postąpić; Co do r. m. Warschauera, który mówi: niech ktoś da, to nie od nas zawisło, by dał, ani Sejmu także do większej ofiary zmusić nie możemy, Sejmu, który w trudnych warunkach ofiarował 1000 złr. Jeżeli zaś ktoś ma dać, to nie od nas także zawisło, ale trzeba rozpocząć składać datki, a radca Warschauer rozpoczął od proponowania datków. Radca Warschauer dzieli także wydatki na niższe i wyższe, lecz ile razy przychodzimy z żądaniem niższych wydatków, to nam mówią o wyższych, ile zaś razy żądamy wydatków na wyższe cele, to nam mówią o brukach, kanałach itd. Gdy szło n. p. o szkołę przemysłową, to mówiono: po co szkoła przemysłowa! I zdaje się, ze słów p. Warschauera, jak gdyby gmina Krakowa mogła tylko kanały i bruki budować i ten jedynie miała obowiązek. Muzeum, przeciw któremu występuje p. Warschauer, ma dziś dziesięć razy większą wartość, niż suma, jaką na nie gmina wydała. Sprawozdawca wskazuje i na te wyższe cele, jakie miasto Kraków ma do spełnienia wobec kraju i narodu i prosi jeszcze raz o uchwalenie wniosków.
W głosowaniu imiennem, zarządzonem na wniosek r. m. Epsteina, głosowali za: Armółowicz, Dr Bobrzyński, Dr Bochenek, Geissler, Dr Hajdukiewicz, Dr F. Jakubowski, Dr Jakubowski Maciej, Dr Jordan, Dr Kasparek, dyrektor Kieszkowski, Knaus. JE. Dr Kopff, Dr Kohn, Dr Lisowski, Dr Majer, Dr Machalski, Muczkowski, hr. Potocki, Romanowicz, Dr Rosenblatt, Dr Straszewski, Szpakowski, hr. Tamowski, Zaremba, Dr Zatorski, Dr Zoll. Razem 26 głosów.
Przeciw głosowali: Dr Asnyk, Baranowski, Birnbaum, Epstein, Grosse, Gwiazdomorski, Kwiatkowski, Dr Oetinger, Rehman, Stockmar, Dr Warschauer, Zieleniewski. Razem 12 głosów.
Wstrzymali się od głosowania: Chęciński, Dr Domanski, Fedorowicz, Feintuch, wiceprezydent Friedlein, Goebel, Dr Horowitz, X. Midowicz, Mendelsburg, Schwarz.
Nieobecni: Chrzanowski Leon, Goldgardt, Matusińsiki, hr. Mieroszowski, Mirtenbaum, Dr Pareński, Dr Pieniążek, Dr Retinger, Rzewuski, Spira, Dr Weigel.”

Konstanty Schmidt-Ciążyński (1818–1889) polski kolekcjoner dzieł sztuki

O Konstantym Schmidcie-Ciążyńskim
Źródło: „Czas” nr 76, 3 kwietnia 1885, s. 2, Małopolska Biblioteka Cyfrowa http://mbc.malopolska.pl/publication/20747

Peter Baltes Fotografia
Ronald Reagan Fotografia
Krzysztof Niewrzęda Fotografia
Aniela Salawa Fotografia
Władimir Żyrinowski Fotografia

„Moskwa to piękne miasto, a ilu tu bandytów mieszka.”

Władimir Żyrinowski (1946–2022) polityk rosyjski

Źródło: „Forum”, 28 września 2009

Aleksander Kwaśniewski Fotografia

„Warszawa wciąż była odbudowywana po wojnie. Przypominała wielki plac budowy. Była jednocześnie miastem z dużą liczbą studentów. Mam tylko dobre wspomnienia z Warszawy.”

Mokpokpo Dravi (1930–2014)

zapytany, jak zapamiętał Warszawę.
Źródło: Afryka w Warszawie. Dzieje afrykańskiej diaspory nad Wisłą pod redakcją Pawła Średzińskiego i Mamadou Dioufa, Fundacja Afryka Inaczej, Warszawa 2010, ISBN 9788362179015, s. 173.

Charles de Gaulle Fotografia

„Niech żyje Zabrze – najbardziej śląskie z miast śląskich, a zatem najbardziej polskie z miast polskich!”

Charles de Gaulle (1890–1970) prezydent Francji

Charles de Gaulle podczas przemówienia w Zabrzu 10 września 1967, kiedy Niemcy Zachodnie jeszcze oficjalnie nie uznawały zachodniej granicy Polski (NRD uznał ją w 1950 zaś RFN dopiero w 1970).

Subcomandante Marcos Fotografia
Ljubomir Kanow Fotografia

„W centrum miasta (…) wznosiła się wieża zegarowa, (…) być może jedyna rzecz, która jednoczyła wszystkich (…). Powód, dla którego ją zbudowano przyczynił się do podziałów między nimi… Mimo to, aby istnieć, miastu było potrzebne coś, co wszystkich zdołałoby połączyć, jakiś wspólny symbol. Symbolem tym stała się miejska wieża. Jej wierzchołek zwieńczony był domkiem, z którego co godzinę wychodziła olbrzymia kukułka i wołała ludzkim głosem: „Szanowni państwo, zaraz powiem, która godzina!”… Najdziwniejsze, że zawsze kukała nie mniej niż dziewiętnaście razy, ale nie więcej niż dwadzieścia cztery. Z tego powodu w mieście ciągle było późne popołudnie lub noc, nigdy nie świtało, o południu nie było mowy, zresztą nikt nawet nie podejrzewał, że taka pora mogłaby nadejść.(…)
Nie ma sensu ukrywać, że wspomniana kukułka właściwie nie była żadną kukułką, lecz Gedeonem Schmerzem – budowniczym wieży. W trakcie jej wznoszenia zapomniał o schodach, którymi można by zejść, więc skończywszy budować wieżę schował się w domku na górze nie chcąc narażać na szwank krążącej o nim opinii zdolnego architekta… Uznano go za zaginionego… Gedeon żywił się wróblami, które łapał w pułapkę zrobioną z solidnej dachówki, kija i swoich starych szelek. Pił deszczówkę zbieraną do butów… Nie miał łatwego życia. Z czasem zaczęło go to złościć i postanowił używając do tego piór po zjedzonych wróblach przebrać się za kukułkę, co pozwoliło mu bałamutnie mieszać pory dnia i zemścić się za swoje uwięzienie.”

Człowiek kukułka

Tomasz Sakiewicz Fotografia
Stanisław Dygat Fotografia

„Można kochać nieznane miasto równie mocno jak nieznane kochanki.”

Stanisław Dygat (1914–1978) polski pisarz

Podróż
Źródło: s. 202

Leopold Okulicki Fotografia

„Istniały również poważne argumenty, które przemawiały przeciwko rozpoczynaniu walki z Niemcami w Warszawie:
1) Nieuregulowane stosunki dyplomatyczne polsko-sowieckie. Z tego powodu nie wiadomo, jak się do tej walki ustosunkuje rząd sowiecki. Wysuwana była uzasadniona obawa, że rząd sowiecki wstrzyma celowo dalsze posuwanie się Armii Czerwonej ze względów dyplomatycznych i pozostawi nas odosobnionych w walce w Warszawie, co wcześniej czy później doprowadzić musi do klęski.
2) Brak porozumienia z dowództwem Armii Czerwonej i z tego powodu niemożność uzgodnienia naszego działania z działaniem Armii Czerwonej.
3) Obawa, że siły własne w Warszawie są zbyt małe i że nie wytrzymamy walki przez dłuższy czas, to znaczy do sforsowania Wisły przez Armię Czerwoną. Obawa ta w rachunku matematycznym była uzasadniona. Specjalnie ważna była sprawa zaopatrzenia w amunicję i brak w dostatecznej ilości środków walki z czołgami niemieckimi, jak również całkowity brak broni ciężkiej (artyleria, miotacze min) oraz brak broni przeciwlotniczej i wsparcia, względnie osłony przez lotnictwo. Generał „Monter” – Chruściel wyznaczony na dowódcę tej walki oświadczył, że ma amunicję na pięć dni walki.
4) Obawa, że na skutek walki będą wielkie ofiary wśród ludności cywilnej i być może duże zniszczenie miasta, jeśli Armia Czerwona wstrzyma swoje natarcie. Ten ostatni argument nie był przekonywujący. Ludności Warszawy i bez walki groziły straty na skutek ewakuacji i prac nad niemieckimi umocnieniami w pobliżu linii frontu, prócz tego nie podejmując walki musiały dojść do tego straty natury moralnej i bardzo prawdopodobne wywiezienie zdolnych do pracy na teren Reichu, a miasto w wypadku zatrzymania się frontu na Wiśle, bez naszej walki musiało ulec zniszczeniu.”

Leopold Okulicki (1898–1946) generał polski

Okulicki podaje cztery argumenty przeciwko rozpoczynaniu walki z Niemcami w Warszawie w sierpniu 1944; 5 kwietnia 1945.

Derek Mahon Fotografia

„To, co zostanie po
Zmierzchu miast,
Kwiatach ognia,
To miękkie rośliny
W których zostali
Poczęci nasi politycy.”

Derek Mahon (1941) północnoirlandzki poeta

Źródło: Złota gałąź

Stanisław Dubois Fotografia
Tadeusz Komorowski Fotografia

„Zgodnie z instrukcjami, jakie otrzymałem od moich przełożonych w Londynie w końcu r. 1943, wydałem rozkaz podległym mi lokalnym dowódcom, aby przystąpili do otwartej walki przeciwko Niemcom i aby czynnie popierali operacje wojsk sowieckich od chwili, gdy linia frontu znajdzie się w pobliżu ich dowództwa. Rozkazy te zostały ściśle wykonane i w r. 1944 w czasie sowieckiej ofensywy we Wschodniej Polsce nasza Armia Krajowa uderzyła na Niemców w wielu okręgach, ułatwiając postępy Rosjanom i zajęcie przez nich wielu miast, a wśród nich: Wilna, Lwowa i Lublina. Ta współpraca z armią czerwoną nie ustaliła jednakże trwałej łączności na jakiejś szerszej płaszczyźnie czy skali, wykraczającej poza ramy pola bitwy, w jak najściślejszym znaczeniu tego słowa. Nie mogąc ustalić łączności z dowództwem sowieckim, co nie było naszą winą, usiłowałem skoordynować nasze operacje z działaniami armii czerwonej, na podstawie mojej własnej oceny sytuacji wojskowej. Wziąłem pod uwagę stale powtarzające się wezwania sowieckich radiostacji, nawołujących nas do rzucenia wszystkich sił przeciwko Niemcom. Jednym z tych licznych apelów była audycja moskiewskiego radia z 29 lipca 1944 r., wzywająca ludność Warszawy do powstania przeciw wrogowi w otwartej bitwie.”

Tadeusz Komorowski (1895–1966) polski generał, dowódca AK, polityk emigracyjny

Źródło: Tadeusz Bór-Komorowski w relacjach i dokumentach, opracował Andrzej Kunert, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2000, s. 411.

Jan Dobrzyński Fotografia
Krzysztof Niewrzęda Fotografia
Bernard Gui Fotografia

„Roku Pańskiego 1321 odkryta została za Bożym wstawiennictwem niegodziwość zamyślona przez trędowatych przeciwko zdrowym. Oto chorzy na ciele, a obłąkani na umyśle zawiązali spisek i postanowili rozmieścić w źródłach, rzekach i studniach specjalnie przygotowane proszki o sile trującej i zakaźnej. Ludzie zdrowi, używając tych wód, mieli paść ofiarą śmiertelnej trucizny lub zapaść na trąd.(…) Może się to wydawać rzeczą niewiarygodną, ale zamierzali oni uzyskać panowanie nad miastami i zamkami, a nawet dzielili między sobą władzę nad poszczególnymi miejscami, obdarzając się tytułami władców, hrabiów i panów różnych ziem.”

Bernard Gui (1261–1331) inkwizytor francuski, dominikanin

fragment dzieła Flores chronicorum, gdzie Bernard Gui opisał spisek, którego był jednym z autorów. Ta teoria spiskowa pozwoliła Filipowi V Długiemu i inkwizycji spalić wszystkich trędowatych we Francji oraz przejąć majątki ziemskie należące do leprozoriów.
Źródło: Bronisław Geremek, Emisariusze królewscy krążą po kraju i opowiadają w sekrecie o zmowie Żydów i trędowatych z władcami saraceńskimi, 1981 r.

„Rower to nie tylko znakomity pomysł na relaks, ale także często znacznie szybszy od samochodu sposób na poruszanie się po mieście. Rzeszów jest miastem, gdzie ścieżek rowerowych jest bardzo dużo – wiem, bo sam z nich korzystam.”

Źródło: Agnieszka Medygrał, Wywiad z Krystianem Herbą wielokrotnym mistrzem w trialu rowerowym i zdobywcą Pałacu Kultury i Nauki, hej.rzeszow.pl, 28 maja 2009 http://hej.rzeszow.pl/wywiad_z_krystianem_herba_wielokrotnym_mistrzem_w_trialu_rowerowym_i_zdobywca_palacu_kultury_i_nauki,artykul1019.html

Gérard Philipe Fotografia

„Dwie rzeczy: Stare Miasto i Olga Sawicka jako Julia.”

Gérard Philipe (1922–1959) aktor francuski

zapytany w Warszawie o to, co zrobiło na nim największe wrażenie.
Źródło: Laureaci nagród w: „Kronika Miasta Poznania”, 1/1969 s. 112

Stefan Wyszyński Fotografia

„Ojciec Święty Pius XII mówił cudowne rzeczy o Warszawie, pogrążonej w walce powstańczej o honor i wolność. Nazwał ją: „Miastem opromienionym aureolą wytwornej kultury, miastem dziś przemienionym dla swych własnych synów w ognistą kaźń. Ale nie tylko (…). Nazwał ją „tyglem, w którym oczyszcza się i uszlachetnia złoto najwyższej próby” (15 XI 1944) (…). Niedawne to chwile, gdy przez Archikatedrę biegł front walki. Nacierała nienawiść najeźdźcy, broniła świętych ołtarzy miłość i wiara powstańców warszawskich. Tu na posadzce, którą omywamy dziś wodą poświęconą, płynęły potoki krwi najlepszych synów Stolicy. Tu ułożono z ich ciał istny stos ofiarny, który miał zaświadczyć wobec całej ludzkości, że Polacy giną pro aris et focis (za ołtarze i ogniska domowe) w samym „sercu Stolicy”, w Archikatedrze Świętego Jana. Czy to wylanie krwi ofiarnej nie jest najwierniejszym wyrazem przedziwnej jedności spraw ludzkich i Bożych w Ojczyźnie naszej? Gdy posnęli snem śmierci najlepsi synowie Narodu na sercu Oblubienicy miasta, najeźdźcza nienawiść usypała im kopiec grobowy z kolumn, sklepień i ścian i Katedry, wysadzonej w powietrze przez niemieckie Vernichtungskommando w nadziei, że już się nie porwą do broni. Ale trotyl, który zniszczył 90% murów świątyni, nie zdołał zabić ducha synów Narodu. Kopiec grobowy stał się kolebką zmartwychwstania. Miłość ofiarna dźwignęła mury, a wiara budzi nadzieję na nowe, lepsze życie. Ci, którzy tu padli, pouczyli nas, jak trzeba żyć i umierać w obronie największych świętości Narodu. Padając w obronie Katedry pouczyli nas, że nie wystarczy żyć z wiary: trzeba umieć dać życie za wiarę; nie wystarczy składać Bogu ofiarę z Ciała i Krwi Jego Syna: trzeba oddać własne ciało i krew Ojcu śmierci i życia. Oto „tygiel warszawski”, w którym odmieniło się życie nasze tak bardzo, iż Stolica budziła w całym świecie uczucie podziwu, „które każe nisko pochylić czoła przed męstwem bojowników i ofiar”. „Te ofiary - mówił Pius XII - i ci bojownicy wykazali światu, do jakich to wyżyn wznieść się potrafi bohaterstwo zrodzone i podtrzymywane przez owo tak szlachetne poczucie honoru człowieka i przez silne przekonanie wiary chrześcijańskiej”. (15 XI 1944).”

Stefan Wyszyński (1901–1981) polski duchowny katolicki, prymas

fragment listu z okazji konsekracji Archikatedry św. Jana Chrzciciela w Warszawie, w dniu Zesłania Ducha św. 1960 r.

Wojciech Jaruzelski Fotografia
Eleanor H. Porter Fotografia

„Zamiast ciągle mówić komuś o jego przywarach, mówcie mu o zaletach. Spróbujcie odzwyczaić go od złych nawyków. Skupcie się na tym, co jest w nim dobre, na jego prawdziwym „ja”, które może zdobyć się na odwagę, może działać i wygrywać! Wpływ człowieka pięknego wewnętrznie, uczynnego, pełnego wiary w innych jest zaraźliwy i może zrewolucjonizować całe miasto. Ludzie promieniują tym, co wypełnia ich serca i umysły.”

Instead of always harping on a man's faults, tell him of his virtues. Try to pull him out of his rut of bad habits. Hold up to him his better self, his REAL self that can dare and do and win out!... The influence of a beautiful, helpful, hopeful character is contagious, and may revolutionize a whole town.... People radiate what is in their minds and in their hearts. (ang.)
Źródło: Pollyanna, tłum. Paweł Łopatka

Mustafa Muhammad Abd al-Dżalil Fotografia

„Musimy się zmierzyć z typowo libijską mentalnością, zgodnie z którą każde plemię, każdy region, każde miasto powinny dostać swoją część w nowym rządzie. Tymczasem nie wyzwoliliśmy jeszcze całego terytorium i Kaddafi wciąż jest w stanie nam zaszkodzić.”

Źródło: Libia. Plemienna rywalizacja o władzę opóźnia powstanie rządu, gazeta.pl, 26 września 2011 http://wyborcza.pl/1,91446,10356195,Libia__Plemienna_rywalizacja_o_wladze_opoznia_powstanie.html

Federico Moccia Fotografia

„Ta sama godzina, to samo miasto, tyle, że gdzieś dalej.”

Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie

Jo Nesbø Fotografia
Adam Michnik Fotografia
Truman Capote Fotografia

„[Nowy Jork jest] najbardziej pobudzającym miastem świata. To tak, jakby się żyło we wnętrzu żarówki.”

Truman Capote (1924–1984) pisarz amerykański

Źródło: Gerald Clarke, Truman Capote, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2008, tłum. Jarosław Mikos, s. 218.

Stanisław Tym Fotografia
Danny Boyle Fotografia
Jan Pospieszalski Fotografia

„Wezmę udział w Marszu w obronie Telewizji Trwam. Widzę w tym ruchu obrony Telewizji Trwam olbrzymi potencjał społeczny. Widzę, że w obronie wolności słowa, w obronie wolnych mediów, w obronie Telewizji Trwam, dziesiątki tysięcy wychodzą na ulice polskich miast od wielu miesięcy. To jest olbrzymi ruch społeczny.”

Jan Pospieszalski (1955) gitarzysta polski (Czerwone Gitary, Voo Voo)

Źródło: Pospieszalski dla wPolityce.pl: Idę na Marsz. „Wielkie wydarzenie społeczne, odradzanie się solidarności. Przeciw kłamstwu”, wpolityce.pl, 21 kwietnia 2012 http://wpolityce.pl/wydarzenia/27059-pospieszalski-dla-wpolitycepl-ide-na-marsz-wielkie-wydarzenie-spoleczne-odradzanie-sie-solidarnosci-przeciw-klamstwu

„To media wylansowały grupę pruszkowską, lansując głównie siebie. Pruszków był normalnym, zwykłym miastem, z którego wywodziło się kilka osób. Różni ludzie.”

Źródło: rozmowa Piotra Pytlakowskiego, My z kolegami, „Polityka” nr 28 (2915), 10 lipca 2013, s. 24, 25.

Leopold Tyrmand Fotografia
Józef Lompa Fotografia

„Miejsce to nosi nazwę wsi, ale […] pożycie tutejsze ma barwę wielkiego miasta […] Katowice będą wzrastać jako miasto amerykańskie […] Już dziś zasługują […] na miano miasta i mają ku temu warunki, różniąc się mało od innych miejsc miastami zwanych.”

Józef Lompa (1797–1863) śląski działacz, poeta, publicysta

Józef Lompa o Katowicach w 1855, dziesięć lat przed uzyskaniem przez nie praw miejskich
Źródło: Katowice 1865–1945. Zarys rozwoju miasta. Red. J. Szaflarski, Śląski Instytut Naukowy w Katowicach, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice 1978, s. 5.