Cytaty na temat zostać
strona 26

Tadeusz Komorowski Fotografia
Samuel Adalberg Fotografia

„O zużytkowaniu pewnej pracy dla naukowych celów powinna rozstrzygać jej wartość naukowa, a nie dzieło, w którym umieszczona została.”

Samuel Adalberg (1868–1939) polski paremiolog i wydawca tekstów staropolskich

Źródło: Księga przysłów, przypowieści i wyrażeń przysłowiowych polskich, op. cit., s. VI.

Konstanty Schmidt-Ciążyński Fotografia
Leon Knabit Fotografia

„To jest pewne, że jemu (papieżowi) Kościół się w rękach nie rozlezie. Z całą pewnością. A, że będzie mu trudno… ja sądzę, że w Niemczech będzie mu najtrudniej. Ja pisałem do Niemców, czy wy pokażecie tyle miłości do swojego papieża, jak my do swojego? Na to niektórzy Niemcy powiedzieli, że to Niemiec, ale Bawarczyk. To dla Kościoła będzie wiele znaczyć, ale dla Niemiec nie. To ciekawe, że po tylu latach papieżami nie – Włochami zostali najpierw Polak, później Niemiec. (…) Papież Benedykt XV domagał się niepodległości Polski, pisał listy w tej sprawie, pomagał Polakom, opiekował się między innymi polskimi uchodźcami. To wskazuje, że (u obecnego papieża) również nie będzie niechęci do Polaków. Jednak na pewno uprzywilejowana pozycja Polaków w Rzymie się skończy. To zrozumiałe. Papież Jan Paweł II dał nam 26 lat byśmy się nauczyli wiary. Teraz trzeba będzie się uczyć na nowo religii. Dopiero okaże się, co nam dał Jan Paweł II. Czy rzeczywiście związał nas bliżej z wiarą, Kościołem, Bogiem, czy też uczynił z nas snobów, którzy zrobili sobie idola z papieża. To będzie dla nas wszystkich wielki sprawdzian.”

Leon Knabit (1929) polski duchowny katolicki, benedyktyn, katecheta

po wybraniu papieża Benedykta XVI.
Źródło: Sylwia Miszczak, O. Leon dla WP: czeka nas wielki sprawdzian wiary i religijności http://wiadomosci.wp.pl/kat,10812,title,O-Leon-dla-WP-czeka-nas-wielki-sprawdzian-wiary-i-religijnosci,wid,7035664,wiadomosc.html, wp.pl, 21 kwietnia 2005.

Anna Wyszkoni Fotografia
Jerzy Szymik Fotografia

„Lud Twój Panie, lud pielgrzymi
Prosi byś był światłem.
Byś na drodze do Królestwa
Wzmacniał serca swoim Ciałem.
Zostań, zostań wśród nas, o Panie.”

Jerzy Szymik (1953) polski duchowny katolicki, poeta, teolog

Cytaty z poezji
Źródło: tłumaczenie z języka włoskiego http://www.wroclaw.oaza.pl/muzyczna/spiewnik/Lud%20Twoj,%20Panie.pdf ks. Szymika.

Ewa Stankiewicz Fotografia
Antoni Pawlicki Fotografia
Jimmy Somerville Fotografia

„Ciągle spotyka się ludzi, którzy chcieliby, by wszyscy geje zdechli na AIDS lub wtrąceni zostali do więzienia.(…) Jedyną nadzieją dla homoseksualistów tego świata jest prawodawstwo, przepisy prawa – a nie kampanie uświadamiające i wychodzenie na powierzchnię. Każdy gej może tylko mieć nadzieję, że żyje w demokratycznym kraju, w liberalnym społeczeństwie, którego kodeks karny ochroni go przed nienawiścią skrajnej konserwy.”

Jimmy Somerville (1961) piosenkarz szkocki

Trotzdem gibt es immer noch Menschen, die wollen, dass alle Schwule an Aids sterben oder ins Gefängnis gehören.(...) Die einzige Hoffnung für die Homosexuellen der Welt ist nicht die Offenheit oder Aufklärung, sondern schlicht die Gesetzgebung. Jeder Schwule kann nur hoffen, in einer demokratischen liberalen Gesellschaft zu leben, in der er durch Gesetze vor „ewig Gestrigen” geschützt wird. (niem.)
Źródło: wypowiedź z wywiadu dla magazynu internetowego Eurogay

Erich Maria Remarque Fotografia
Hatszepsut Fotografia

„Odbudowałam, co zostało zniszczone, wzniosłam, co było niedokończone, odkąd Azjaci żyli w kraju północnym, a między nimi barbarzyńcy, którzy zawalili to, co było stworzone i panowali, nie znając Re.”

Hatszepsut (-1507–-1458 p. n. e.)

o swoim wkładzie w odbudowę świątyń zniszczonych przez Hyksosów.
Źródło: Helmut Werner, Tyranki. Najokrutniejsze kobiety w historii, Wydawnictwo Jeden Świat, Warszawa 2005, tłum. Monika Gajowa, ISBN 8389632241, s. 118.

Budda Siakjamuni Fotografia
Andrzej Sikorowski Fotografia
Dave Mustaine Fotografia
Zenon Przesmycki Fotografia
Léon Degrelle Fotografia
Katarzyna Szymielewicz Fotografia
Slavoj Žižek Fotografia
Stanisław Małkowski Fotografia
Betty Friedan Fotografia

„Dobrze, że Pol Pot umarł. (…) Był wietnamskim agentem. Mam na to dokumenty. Pol Pot spadł niczym przejrzała papaja. (…) Został bez niczego. Bez władzy. Bez przywilejów. Był nikim. Bawolim łajnem. Gorzej. Łajno chociaż się przyda. Można nawieźć nim pole.”

Ta Mok (1926–2006)

Źródło: Jean-Louis Margolin, Sześć śmierci Pol Pota w: Ostatnie dni dyktatorów, wyd. Znak Horyzont, Kraków 2014, tłum. Anna Maria Nowak, s. 131

„Lepiej nie zostać okradzionym. Wtedy nie mamy kłopotów z policją.”

Tadeusz Fangrat (1912–1993) poeta polski, satyryk, tłumacz literatury węgierskiej
Hermann Hesse Fotografia
Justyn Męczennik Fotografia

„Świat został stworzony ze względu na Kościół.”

Justyn Męczennik (100–165) święty filozof i pisarz chrześcijański

Źródło: Apologiae 2,7

Róża Luksemburg Fotografia
Anandyn Amar Fotografia
Romário Fotografia
Albert Forster Fotografia

„Wszędzie, gdzie to tylko możliwe, Żyd musi zostać przez nas wytępiony. Okazywanie Żydowi jakiejkolwiek wielkoduszności jest działaniem nieprawidłowym.”

Albert Forster (1902–1952) nazista, gauleiter Gdańska

Źródło: Dieter Schenk, Albert Forster. Gdański namiestnik Hitlera, Wydawnictwo Oskar, Gdańsk 2002, s. 83.

Mikołaj I Romanow Fotografia
Janusz Kijowski Fotografia

„(…) przyznam, że nie znajduję już epitetów na określenie tego, co widzę. Bo jeśli powiem, że jest to okropne i obrzydliwe, to niczego to nie wniesie do tzw. debaty publicznej. Bardzo chciałbym, żeby jakaś powołana do tego instytucja, czyli może Trybunał Konstytucyjny, może Sąd Najwyższy, odniosła się do wymiaru prawnego tego, co się dzieje. Do władzy doszła bowiem szajka, która za nic ma obowiązujące prawa. Chodzi nie tylko o to, by to rozliczyć, ale o to, by coś podobnego nie powtórzyło się w przyszłości. Sytuacja, w której prokurator generalny wydaje podwładnym polecenia w swojej własnej sprawie, powinna zostać poddana publicznej, fachowej ocenie wybitnych prawników. To powinno zostać przez nich opisane i opublikowane ku przestrodze na przyszłość. To będzie cenniejsze niż ustalenia komisji sejmowych, bo w tych są politycy, którzy rozgrywają między sobą swoje sprawy i interesy. Tylko zatem obiektywni prawnicy mogliby to pokazać w jasnym świetle. To oni powinni przestrzec przyszłych koalicjantów, że tak postępować nie wolno. Oni powinni pokazać bez ogródek, kto przekracza prawo we wszystkich jego aspektach. Dość mam bowiem władzy, która jest instrumentem straszenia społeczeństwa, a nie służbą dla niego. Władza ma dbać o to, byśmy dobrze czuli się w naszym kraju, a nie być źródłem opresji. Tymczasem już dwa lata żyjemy – że użyję modnego ostatnio określenia – w rzeczywistości porażającej.”

Źródło: „Trybuna”, 18 sierpnia 2007 http://www.teatry.art.pl/!rozmowy/mkna.htm

Joseph Goebbels Fotografia
Tomasz Strzembosz Fotografia

„Pięć lat przed powstaniem podjęty został w Warszawie bój, znany nam dobrze jako obrona stolicy z września 1939 r. Bój ten, którego wszak można było uniknąć ogłaszając Warszawę, podobnie jak potem Paryż, miastem otwartym, kosztował miasto kilkanaście procent jego zabudowy, z tym że najbardziej ucierpiało cenne śródmieście. Kosztował on także około 25000 zabitych cywilów i 6000 żołnierzy, a 50000 osób zostało rannych. Były to straty bardzo poważne, które dziś z punktu widzenia całkowitego zniszczenia miasta mógłby ktoś lekceważyć, ale jeśli porównamy je ze stratami innych stolic europejskich – należą do najcięższych. A kto dzisiaj podnosi te wszystkie straty kwestionując zasadność długotrwałej obrony stolicy? Obrony, która trwała trzy tygodnie, a już po dziesięciu dniach traciła wszelki sens operacyjny. Czy mówi się o zbrodniczym błędzie, o szaleństwie, o szukaniu odpowiedzialnych? Nie. Bo dojrzano sens tamtej walki w sferze zupełnie innej niż sfera zysków i strat materialnych, niż sfera wartości operacji wojskowych. Dostrzeżono ten sens w sferze moralnej, podkreślając ogromną rolę oblężenia Warszawy w podtrzymaniu woli narodu do stawienia oporu w okresie okupacji. A więc sens tej walki odnaleziony został w dziedzinie zupełnie różnej od tych, które decydują o ocenie powstania. W dziedzinie właściwie politycznej. Nie było sensu obrony stolicy z punktu widzenia przebiegu walk wrześniowych, gdyż nie miała ona żadnego wpływu na zwycięstwo, o którym trudno było marzyć. Miała ona sens na lata późniejsze, pozwalała je przetrwać w lepszej kondycji psychicznej, budowała dalszy opór, współdziałała z przyszłym zwycięstwem.”

Tomasz Strzembosz (1930–2004) polski historyk

Refleksje o Polsce i Podziemiu 1939–1945
Źródło: s. 125–126

Robert Janson Fotografia
Isaac Bashevis Singer Fotografia
Errico Malatesta Fotografia
Anna Baumgart Fotografia
Michael Moore Fotografia

„Halliburton nie jest „firmą” prowadzącą interesy w Iraku. To wojenny spekulant wyciągający miliony z kieszeni przeciętnych Amerykanów. Dawniej zostaliby aresztowani. Albo gorzej.”

Michael Moore (1954) amerykański filmowiec, dokumentalista

w 2004.
Źródło: Chris McGreal, „The Guardian”, tłum. „Forum”, 29 marca 2010.

Wojciech Mojzesowicz Fotografia
Theodor Plievier Fotografia

„Cesarz odszedł, generałowie zostali.”

Theodor Plievier (1892–1955)

Der Kaiser ging, die Generäle blieben. (niem.)
tytuł powieści (1932)

Mario Vargas Llosa Fotografia
Mark Twain Fotografia
Mila Kunis Fotografia
Andrzej Wajda Fotografia
Henryk Giedroyc Fotografia
Wojciech Tochman Fotografia
Jan Filip Libicki Fotografia
Tomasz Strzembosz Fotografia

„Jesienią 1942 r., najwyższe władze ZSRR zdecydowały podjęcie boju o Stalingrad; w jego wyniku miasto zostało niemal starte z powierzchni ziemi. Trudno uwierzyć, ale ani w radzieckiej wielotomowej historii drugiej wojny światowej, ani w naszej encyklopedii II wojny, ani w innych dostępnych masowemu czytelnikowi opracowaniach nie znajdziemy jednego słowa o wielkości strat materialnych i ludzkich tego miasta, które miało 450 tysięcy mieszkańców. Są tylko straty niemieckie: liczby rozbitych dywizji, wyeliminowanych z walki żołnierzy, zdobytego sprzętu. Jakby nikogo cena tej bitwy – straty ludzkie i materialne – nie obchodziła. Jakby ważny był tylko sam fakt zwycięstwa przybliżającego koniec wojny. Nie podzielam takiego stanowiska. Straty powstańczej Warszawy obchodzą mnie i bolą, ale przecież nie można wszystkiego sprowadzać do jednego tylko czynnika. Tak jak nikt, oceniając polską działalność partyzancką, która we wszystkich publikatorach ma tak znakomitą prasę, nie spróbował nawet obliczyć, ile kosztowała ona ludność cywilną wsi polskich i jaki był stosunek między stratami Niemców a naszymi. Tak jak nikt nie potępia akcji na Kutscherę, za którą przyszło nam zapłacić życiem 300 rozstrzelanych więźniów Pawiaka. Jakże nierówną miarę można przykładać do podobnych w swej tragicznej wymowie wydarzeń! Jak dowolne są kryteria oceny różnych bitew tej samej wojny światowej! Tak samo jak na walkę wrześniową, partyzantkę, akcje bojowe podziemia, również na Powstanie Warszawskie trzeba spojrzeć biorąc pod uwagę i zestawiając różne czynniki, niczego nie eliminując. W procesie historycznym, w procesie długiego trwania, liczą się bowiem także wartości. Czasem nie tylko się liczą – decydują.”

Tomasz Strzembosz (1930–2004) polski historyk

Refleksje o Polsce i Podziemiu 1939–1945
Źródło: s. 126–127

Stanisław Wielgus Fotografia
Agnieszka Holland Fotografia
Ludwik I Wittelsbach Fotografia

„Ty zostań przy swej stule,
A ja swą Lolę tulę.”

Ludwik I Wittelsbach (1786–1868) król Bawarii

cytat przypisywany; Ludwik miał tymi słowy zbyć spowiednika, który zalecał mu zerwanie publicznej znajomości z tancerką Lolą Montez.
Źródło: Wolfgang Kossak, Cudzołóstwo, tłum. Robert Stiller, Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2002, ISBN 8311095159, s. 132.

Lars Gustafsson Fotografia
Charles Maurras Fotografia
Leszek Żebrowski Fotografia
John Stuart Mill Fotografia
Józef Piłsudski Fotografia

„Wytworzyłem całe mnóstwo pięknych słówek i określeń, które po mojej śmierci zostaną, a które naród polski stawiają w rzędzie idiotów.”

Józef Piłsudski (1867–1935) polski działacz niepodległościowy i polityk, premier, Naczelnik Państwa, twórca tzw. rządów sanacyjnych

przemówienie na zjeździe legionistów w Kaliszu, 7 sierpnia 1927.

Szewach Weiss Fotografia

„Wybrałem Politechnikę Śląską, chemię oczywiście. Zaraz, na II roku, po zdaniu egzaminu z chemii organicznej, zostałem asystentem (…) bo ja byłem obkuty w tej chemii nieprawdopodobnie. I moi koledzy, z którymi zaczynałem studia, zaliczali u mnie ćwiczenia.”

Mieczysław Wilczek (1932–2014) polski przedsiębiorca, polityk, b. minister

Źródło: Krystyna Naszkowska, Oto ojciec proszku Ixi, „Duży Format” (dodatek „Gazety Wyborczej”), 17 sierpnia 2007

Konstanty Schmidt-Ciążyński Fotografia
Halina Kwiatkowska Fotografia
Benjamin Constant Fotografia
Benjamin Constant Fotografia

„Dla człowieka, który chce zostać wybrany przez lud, głupcy są korporacją szacowną, bo zawsze stanowią większość.”

Benjamin Constant (1767–1830) polityk francuski, pisarz

Źródło: Dzienniki poufne, tłum. Joanna Guze, Czytelnik, Warszawa 1980, str. 236.

Witold Waszczykowski Fotografia

„Co się tyczy [paryskich] bulwarów, to w ogóle nie można po nich chodzić. Wszyscy zasuwają z burdelu do kliniki, a z kliniki z powrotem do burdelu. A dokoła jest tyle trypra, że ledwie można złapać dech. Kiedyś wypiłem trochę i poszedłem Polami Elizejskimi - a dokoła było tyle trypra, że ledwie powłóczyłem nogami. Zobaczyłem dwoje znajomych: on i ona, oboje jedzą kasztany, bardzo starzy oboje. Gdzieś ich już widziałem? W gazetach? Nie pamiętam, ale poznałem: Louis Aragon i Elsa Triolet. "Ciekawe - błysnęła mi myśl - skąd idą: z kliniki do burdelu czy z burdelu do kliniki?" I sam sobie przerwałem: "Wstydziłbyś się. Jesteś w Paryżu, a nie w Chrapuszowie. Zadaj im lepiej pytania o sprawy społeczne, o najbardziej palące sprawy."
Doganiam Louisa Aragona i zaczynam mówić, otwierając przed nim serce. Mówię, że jestem zdesperowany, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że umieram od nadmiaru węwnętrznych sprzeczności, i dużo różnych takich. A on spogląda na mnie, salutuje mi jak stary weteran, bierze swą Elsę pod rękę i idzie dalej. Ja znów ich doganiam i zwracam się tym razem już nie do Louisa, lecz do Triolet. Mówię, że umieram na brak wrażeń, że gdy przestaję rozpaczać, ogarniają mnie wątpliwości, gdy tymczasem w chwilach rozpaczy w nic nie wątpiłem… A ona tymczasem, jak stara kurwa, poklepała mnie po policzku, wzięła pod rączkę swojego Aragona i poszła dalej.
Potem, rzecz jasna, dowiedziałem się z prasy, że to wcale nie byli oni, tylko Jean-Paul Sartre i Simone de Baeuvoir, ale jaka to teraz dla mnie różnica! Poszedłem do Notre-Dame i wynająłem tam mansardę. Mansarda, facjatka, oficyna, antresola, strych - ciągle to wszystko mylę i nie widzę różnicy. Krótko mówiąc, wynająłem miejsce, w którym można leżeć, pisać i palić fajkę. Wypaliłem dwanaście fajek i odesłałem do "Revue de Paris" mój esej pod francuskim tytułem "Szyk i blask - immer elegant". Esej na temat miłości.
A wiecie przecież, jak trudno jest we Francji pisać o miłości. Dlatego że wszystko, co dotyczy miłości, zostało już we Francji dawno napisane. Tam wiedzą o miłości wszystko, a u nas nic. Spróbujcie u nas komuś ze średnim wykształceniem pokazać twardy szankier i zapytać: "Jaki to szankier, twardy czy miękki!" - na pewno strzeli: "Jasne, że miękki." A jak zobaczy miękki, to już zupełnie straci orientację. A tam - nie. Tam mogą nie wiedzieć, ile kosztuje dziurawcówka, ale jeśli już szankier jest miękki, to będzie takim dla każdego i nikt go nie nazwie twardym…
Krótko mówiąc, "Revue de Paris" zwróciło mi esej pod pretekstem, że został napisany po rosyjsku, a francuski był tylko tytuł. Wypaliłem więc na antresoli jeszcze trzynaście fajek i stworzyłem nowy esej, również poświęcony miłości. Tym razem cały tekst od początku do końca był napisany po francusku, a rosyjski był jedynie tytuł: "Skurwysyństwo jako najwyższe i ostatnie stadium kurestwa." I posłałem tekst do "Revue de Paris".
[Znów mi go zwrócili. ] Styl, powiedzieli, znakomity, natomiast główna myśl - fałszywa. Być może, powiedzieli, da się to zastosować do warunków rosyjskich, ale nie francuskich. Skurwysyństwo, powiedzieli, wcale nie jest u nas stadium najwyższym i bynajmniej nie ostatnim. U was, Rosjan, powiedzieli, kurestwo, które osiągnie granice skurwysyństwa, zostanie przymusowo zlikwidowane i zastąpione przez programowy onanizm. Natomiast u nas, Francuzów, nie jest wprawdzie w przyszłości wykluczone organiczne zrastanie się pewnych elementów rosyjskiego onanizmu, potraktowanego bardziej swobodnie - z naszą ojczystą sodomią, będącą efektem transformacji skurwysyństwa za pośrednictwem kazirodztwa; jednakże owo zrastanie się nastąpi na gruncie naszego tradycyjnego kurestwa, mając charakter absolutnie permanentny.”

Moscow to the End of the Line

Emil Cioran Fotografia
Michaił Bułhakow Fotografia
Richard Flanagan Fotografia

„Miłość to za skromne słowo, nie uważa pan? Mam przyjaciółkę w Fern Tree, która uczy gry na fortepianie. Ona jest bardzo muzykalna, a mnie słoń na ucho nadepnął. Ale pewnego dnia ta przyjaciółka powiedziała mi, że każdy pokój ma swoją nutę. Trzeba ją tylko znaleźć. Zaczęła przebierać palcami po klawiszach, tam i z powrotem, i nagle jedna nuta powróciła do nas, po prostu obiła się od ścian, uniosła nad podłogą i wypełniła cały pokój takim jakimś doskonałym pomrukiem. Pięknym dźwiękiem. Było to tak, jak gdyby rzucił pan śliwkę, a ona wróciła by do pana całym sadem. Nie uwierzyłby pan w to, panie Evans. To takie dwie kompletnie różne rzeczy, nuta i pokój, a jakoś się znalazły. Ten dźwięk brzmiał… dobrze. Nie mówię jak idiotka? Czy sądzi pan, że właśnie to mamy na myśli, mówiąc o miłości? Taką nutę, która do nas powraca? Która znajduje pana nawet wtedy, kiedy nie chce pan zostać odnaleziony? Że pewnego dnia znajduje pan kogoś, a potem wszystko czym ten człowiek jest, powraca do pana jakimś dziwnym pomrukiem? Który pasuje. Jest piękny. Nie potrafię dobrze wytłumaczyć, o co mi chodzi, prawda? Nie jestem zbyt elokwentna. Ale tacy właśnie byliśmy, Jack i ja. Właściwie się nie znaliśmy. Nie wiem, czy wszystko w nim mi się podobało. Pewnie miał w sobie coś, co mnie irytowało. Ale ja byłam tym pokojem, a on tą nutą, i teraz Jacka nie ma. I wszędzie panuje cisza.”

Richard Flanagan (1961) pisarz i reżyser australijski
Oscar Wilde Fotografia

„Nie istnieje coś takiego, jak dobry wpływ, panie Gray. Każdy wpływ jest niemoralny - niemoralny z naukowego punktu widzenia.
- Dlaczego?
- Kiedy bowiem się na kogoś wpływa, daje mu się własną duszę. Taki człowiek nie ma już własnych myśli, nie płoną w nim jego własne namiętności. Własne cnoty nie są już dla niego realne. Także jego grzechy, jeśli w ogóle jest coś takiego, są zapożyczone. Staje się echem muzyki kogoś innego, aktorem odgrywającym rolę, która nie została dla niego napisana. Celem życia człowieka jest rozwijanie samego siebie. Doskonałe poznanie własnej natury - oto po co tu jesteśmy. W dzisiejszych czasach ludzie boją się samych siebie. Zapomnieli o najwyższym obowiązku, obowiązku, jaki każdy z nas ma wobec samego siebie. Oczywiście są miłosierni. Karmią głodnych i odziewają żebraków. Ale ich własne dusze są nagie i głodne. Nasza rasa utraciła całą odwagę. Może zresztą nie mieliśmy jej nigdy. Lęk przed społeczeństwem, które jest fundamentem moralności, i lęk przed Bogiem, który jest tajemnicą religii - one nami rządzą. A jednak (…) uważam, że gdyby choć jeden człowiek przeżył swe życie w pełni, nadał formę każdemu uczuciu, wyraził każdą myśl, zrealizował każde marzenie, uważam, że świat otrzymałby tak świeży impuls radości, że wyzbylibyśmy się wszystkich naszych średniowiecznych ułomności i powrócili do helleńskiego ideału - a może nawet do czegoś jeszcze doskonalszego i bogatszego niż ten ideał. Niestety, nawet najodważniejszy z nas boi się samego siebie. Tragicznym przedłużeniem okaleczeń, jakim poddają się dzicy, są szpecące nasze życie wyrzeczenia, które dodatkowo ściągają na nas karę. Każdy impuls, który usiłujemy w sobie zdusić, rozplenia się w naszym umyśle i zatruwa nas. Ciało, grzesząc, oczyszcza się poprzez działanie. Wtedy nie pozostaje nic, poza wspomnieniem przyjemności czy luksusem, jakim jest żal. Jedynym sposobem przezwyciężenia pokus jest uleganie im. Zacznij się opierać, a twa dusza rozchoruje się z tęsknoty za tym, czego sobie odmówiła, z pragnienia tego, co jej potworne prawa uczyniły potwornym i bezprawnym. Ktoś powiedział, że wielkie wydarzenia tego świata zachodzą w umyśle. W umyśle też - i tylko w nim - pojawiają się największe grzechy tego świata.”

The Picture of Dorian Gray

Sven Lindqvist Fotografia
Martín Caparrós Fotografia
Sven Lindqvist Fotografia
Michaił Bułhakow Fotografia
Jorge Luis Borges Fotografia
Haruki Murakami Fotografia
Percy Bysshe Shelley Fotografia

„Niektórym się wydaje, że czubkiem można zostać ot tak, ni z gruchy, ni z pietruchy. Ze na przykład najspokojniej w świecie spacerujesz sobie z rodziną, aż tu nagle doskakujesz do drzewa i zaczynasz je kopać, dopadasz wózeczka i plujesz dzidziusiowi w ryło, podnosisz nogę i obsikujesz kulę kaleki, jednym słowem - odbija ci. Albo inaczej, zwyczajnie szykujesz się do spania, ucałowałeś rodziców, przyjaciół, żonę, dzieci, meble, oszczędności, ubranka, bojler, umywalkę, podeszwy swoich butów, muszlę klozetową. Po prostu dostajesz hyzia.

Nie, nie i jeszcze raz nie.

To może jeszcze inaczej - przeglądasz pocztę, popijając poranną kawę (zachowanie w normie, tylko trochę niezdrowe dla pęcherza) i trafiasz na wredny list na swój temat, anonim. Sklecono go przy pomocy liter powycinanych z różnych piśmideł, których nie czytujesz, pośrednio zmuszając cię tym sposobem do ich lektury. - Łajdaki! Nie uda się wam! - wydzierasz się z pianą na ustach i ciach! dostajesz kuku na muniu. Bo zachodzące w mózgownicy procesy chemiczne uległy zakłóceniu, jako że bolą cię zęby. Albo dlatego, że w dzieciństwie mamusia i tatuś nie kochali cię dość mocno, bo słońce grzeje coraz słabiej, a księżyc wchodzi przez okno dwanaście po północy.

Nie. nie. nie. NIE.

NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE.

Kto jak kto. ale ja znam się na tym i mogę stwierdzić, że ci, którzy tak mówią, po prostu bredzą. Nigdy w życiu nie zająłbym tak eksponowanej pozycji, na samym szczycie hierarchii chorób umysłowych, gdybym nie poświęcał każdej sekundy na ciężką, wytrwałą, drobiazgową pracę nad sobą i swoimi uzdolnieniami. Jeśli człowiek nie stawia sobie wymagań, to do niczego nie dojdzie. Dzisiejsza młodzież chciałaby dostać świra - bo to całkiem fajne - ale bez tego wysiłku, który jest niezbędny. Owszem, być szurniętym to nic trudnego. Ale żeby zostać prawdziwym, wielkim, pierwszorzędnym szaleńcem, na to - wierzcie mi - trzeba się nieźle napocić. A czasami trochę wypić: nie jestem wymagający, trzy kieliszki wystarczą. Ale przede wszystkim, przede wszystkim, przede wszystkim - z czego nie zdajemy sobie sprawy i czego powtarzać nigdy dość - świrowanie to wynik zbiorowego wysiłku! Tak, koleżanki i koledzy, zatkało was, co? "Jak to? Wariowanie to zajęcie grupowe? Ten się chyba z głupim widział!" No dalej, lżyjcie mnie, nie żałujcie sobie. Och, przyznaję, że niełatwo to znieść, ale kiedy za twoimi plecami stoi murem zespól, wszystko staje się prostsze. A ja, czego nie należy zapominać, mam najlepszą ekipę na świecie. Byłem we wszelakich szpitalach, u najróżniejszych psychiatrów. Wszyscy połamali sobie na mnie zęby. Najbardziej nieustępliwi, którzy od pierwszego spotkania wyrokowali z okrutnym uśmieszkiem: "To nic takiego, nic poważnego, raz dwa wróci pan do siebie." No i co? Figa z makiem. Jak wysiadają ci mądrale, teraz, gdy nikt, nawet najciemniejsza z pielęgniarek nie może zaprzeczyć, że jestem przykładem najwspanialszego, najelegantszego, najosobliwszego obłędu w stylu francuskim z końca dwudziestego wieku? Ale ja nigdy, przenigdy nie zapominam, nawet gdy piję samotnie, że udało mi się dzięki innym, dzięki mojemu zespołowi. To on przypominał mi nieustannie, że świat jest przeciw mnie, że ludzie chcą moich pieniędzy i mojej śmierci, że nie spoczną, dopóki nie wymażą mnie z listy żyjących.

Dziękuję.

Dziękuję wam wszystkim.”

Roland Topor (1938–1997) pisarz i rysownik francuski pochodzenia polskiego

Dziennik Paniczny

Terry Pratchett Fotografia
Milan Kundera Fotografia
Thomas Mann Fotografia
Katullus Fotografia
Michaił Bułhakow Fotografia
Sven Lindqvist Fotografia
Alastair Reynolds Fotografia
Oscar Wilde Fotografia

„Chyba prawie każdy z nas czuwał kiedyś przed wschodem słońca, już to po jednej z
owych bezsennych nocy, przyprawiającej nas niemal o zakochanie się w śmierci, już to po
jednej z owych nocy lęku i szpetnych uciech, gdy przez komórki mózgu przeciągają
majaki, potworniejsze jeszcze od rzeczywistości, a ożywione tym intensywnym życiem
utajonym we wszelkiej groteskowości, które nadaje również gotykowi trwałą siłę życiową,
gdyż sztuka ta wydaje się przede wszystkim sztuką tych, których dusze zasępia choroba
marzenia. Z wolna białe palce wsuwają się przez firanki i zdają się drżeć. Niby czarne,
fantastyczne postacie - nieme cienie pełzają po kątach pokoju i tam się układają. Na
dworze słychać szelest ptaków w listowiu lub kroki ludzi idących do roboty albo jęki i
westchnienia wiatru, który zlatuje ze wzgórza i okrąża cichy dom, jakby się bał zbudzić
śpiącego, a jednak musiał odwołać sen z jego fioletowej jaskini. Zasłona po zasłonie z
cienkiej przejrzystej gazy z wolna się podnosi, rzeczy odzyskują kształty i barwy i
widzimy, jak nadchodzący dzień oddaje światu dawne jego oblicze. Blade zwierciadła
znów otrzymują swe życie odtwórcze. Wygasłe świece stoją, gdzie je pozostawiliśmy, a
obok nich leży na wpół rozcięta książka, którą czytaliśmy, lub drutem opleciony kwiat,
który nosiliśmy na balu, albo list, który obawialiśmy się przeczytać lub czytaliśmy zbyt
często. Wszystko wydaje się nie zmienione. Ze złudnych cieni nocy wyłania się
prawdziwe, znane nam życie. Musimy je podjąć, gdzie zostało przerwane, i ogarnia nas
uczucie straszne - uczucie konieczności zmuszającej do ciągłego zużywania sił w nużącym
kole codziennych wydarzeń lub też porywa nas dzika tęsknota, by pewnego poranka oczy
nasze otworzyły się na świat, co w mroku na nowo został stworzony ku naszej radości, na
świat, w którym rzeczy mają barwy i kształty nowe albo zmienione lub też kryją w sobie
nowe tajemnice; na świat, w którym przeszłość nie zajmowałaby wcale miejsce albo
bardzo mało, a w każdym razie nie w świadomej formie powinności czy skruchy, bo
nawet wspomnienie radości posiada swą gorycz jak wspomnienie rozkoszy - swój ból.”

Oscar Wilde (1854–1900) angielski poeta, prozaik i dramatopisarz
Michel Houellebecq Fotografia
Julie Powell Fotografia

„Kiedy nie wierzy się niebo, śmierć jest stuprocentowym Końcem. Choć to śliczna myśl, nie wierzę, że Julia je w raju Sole Meunière z Paulem. Wierzę, że jej ciało zostało pogrzebane - pod bardzo fajnym nagrobkiem, nawiasem mówiąc, ciekawe, czy zgadniecie, jakie ma epitafium - a mózg, serce, poczucie humoru i doświadczenie, które sprawiły, że to ciało było Julią, znikły. Wszystko, co zostało, znajduje się w naszych wspomnieniach. Ale to też jakieś życie pozagrobowe, prawda? (…) Kiedy byłam w liceum, miałam wyjątkowo przykrego nauczyciela aktorstwa. (…) Już umarł i żyje w mojej pamięci, ale jako wredny, manipulujący, nieszczęśliwy sukinsyn. To kiepski sposób na spędzenie wieczności. Z Julią jest inaczej. Zamiast snuć się po jakimś niewydarzonym niebie, zastanawiając się skąd skombinować prawdziwą solę z Dover, chodzi po komnatach mojego mózgu, zatrzaskuje z rozmachem porządny, mocny piekarnik, pije wino i bawi się jak jasna cholera. Ma swoje zwyczaje, bywa uparta jak muł, ale już nie klaruje masła, bo uznała, że to zawracanie głowy, więc ciągle się uczy. A ponieważ dałam jej miejsce, w którym może bywać, uznała, że jednak nie jestem taką zarozumiałą suką i nawet fajna ze mnie kobitka. Przynajmniej tak uważa Julia z mojej głowy. Istnieją tysiące tysięcy Julii w umysłach ludzi z całego świata, ale ta Julia jest moja.”

Julie Powell (1973)

Julie and Julia: 365 Days, 524 Recipes, 1 Tiny Apartment Kitchen: How One Girl Risked Her Marriage, Her Job, and Her Sanity to Master the Art of Living

Erich Maria Remarque Fotografia

„Przytłumione stukanie dobiegające z zewnątrz przerywało ciszę, jakby coś chciało się dostać do środka, coś szarego, ponurego i bezkształtnego, coś smutniejszego niż smutek - odległe anonimowe wspomnienie, niekończąca się fala, która nadpływała i pragnęła odzyskać i pogrzebać to, co poprzednio przyniosła i porzuciła na wyspie - trochę człowiek, a trochę światło i myślenie.

-Dobra noc na picie.

-Tak… i zła, żeby być samemu.

Ravic myślał przez chwilę.

- Do tego wszyscy musieliśmy się przyzwyczaić - powiedział w końcu. - To, co nas kiedyś trzymało razem, zostało zniszczone. Rozsypaliśmy się niczym szklane paciorki z zerwanego sznura. Nic nie jest już trwałe. - Ponownie napełnił kieliszek. - Jako chłopiec przespałem kiedyś noc na łące. Było lato, niebo zupełnie bezchmurne. Zanim zasnąłem, widziałem Oriona, który stał ponad lasami na horyzoncie. Potem, w środku nocy, obudziłem się - i Orion stał nagle w górze nade mną. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Wcześniej uczyłem się, że Ziemia jest planetą i się obraca, ale uczyłem się tego tak jak wielu rzeczy, o których czyta się tylko w książkach, i nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Wtedy po raz pierwszy poczułem, że naprawdę tak jest. Czułem, jak lecę bezszelestnie przez niesamowitą przestrzeń. Odczuwałem to bardzo mocno, wydawało mi się niemal, że muszę się trzymać, żeby nie wyrzuciła mnie siła odśrodkowa. Było tak pewnie dlatego, że obudzony z głębokiego snu, opuszczony przez pamięć i przyzwyczajenie, patrzyłem przez chwilę w ogromne przesunięte niebo. Ziemia przestała nagle być dla mnie trwałą podstawą - i od tamtej pory już nigdy się nią nie stała.”

Arch of Triumph: A Novel of a Man Without a Country