Cytaty na temat blask
strona 2

Feng Yuxiang Fotografia
Stanisław Sojka Fotografia

„Pieniądze, ach, pieniądze,
wielkie, wielkie żądze,
kariera, sława, blaski,
oklaski, ach oklaski –
to są tylko obrazki.”

Stanisław Sojka (1959) polski wokalista, instrumentalista i kompozytor jazzowy

Źródło: Są na tym świecie rzeczy

Jean Baptiste Racine Fotografia

„Serc związkom blask pochodni nie przymnaża ceny.”

Fedra
Źródło: Akt V, scena I http://www.polona.pl/dlibra/doccontent?id=36865, wyd. Biblioteka Polska, Warszawa 1924, s. 56, tłum. Tadeusz Boy-Żeleński.

Stanisław Ignacy Witkiewicz Fotografia
Bolesław Prus Fotografia

„Ani ciszy, ani pełnego mroku, bez odblasku neonów srebrzącego firankę. Ani zapachu ziół, wilgotnej kory sosen, butwiejących liści – przez uchylone okno sączyły się się do pokoju aromaty nocnego ogrodu. Wdychałem je głęboko, z uczuciem błogości. Dobrze mi było. Zobaczyłem w ciemnościach nieszczerze uśmiechniętą twarz Agnieszki, usłyszałem jej głos ni to napastliwy, ni z poczuciem winy: O co chodzi, Jarek, niech skonam, czepiasz się głupstw! To Zbych mnie wyciągnął do kina, nie ja go! A ty nie byłeś w cyrku z Marylą? Nieprawda, żadnej draki ci nie zrobiłam, zmyślasz. Dobra, niech będzie, to ja kupiłam bilety – i co z tego? Ty przecież miałeś mecz, wiedziałam, że nie pójdziesz, dlatego ci nie proponowałam. Pójdziesz na ten film z Marylką? Proszę bardzo, wcale nie będę zazdrosna… Te ostatnie słowa były niedobre, bo zabrzmiały szczerze. I uśmieszek Agnieszki – ironiczny, chłodny, jakby prowokujący. Zrozumiałem wtedy, że mnie już nie kocha, że szuka pretekstu, aby zerwać, że chce chodzić ze Zbychem. Dlaczego nie śmie powiedzieć mi tego wprost? Czyżby kołatały w niej resztki uczucia, którym byliśmy przepełnieni wtedy, na obozie harcerskim, owej bezksiężycowej, gwieździstej nocy, kiedy staliśmy na mostku dotykając się ramionami i patrząc w posrebrzoną wodę? A następnego dnia widzieliśmy parę staruszków idących wolno pod rękę i Agnieszka powiedziała, że my kiedyś też będziemy tak szli – ona i ja. I że starość musi być straszna, ale ze mną nie boi się nawet starości.
Ładnie umiała mówić. Jej rzęsy trzepotały przy tym jak dwa czarne motyle, a oczy jaśniały łagodnym blaskiem przez mgłę.”

Aleksander Minkowski (1933–2016) polski prozaik, reportażysta, scenarzysta filmowy

Ząb Napoleona

Franciszek Salezy Fotografia
François de La Rochefoucauld Fotografia
Albert Camus Fotografia

„Bez ziemskiego światła formy rzeźbiarskie nie mogłyby powstać, lecz owe formy z kolei przydają blasku światłu ziemi.”

Albert Camus (1913–1960) francuski pisarz, noblista

Źródło: Wiesław Borowski, Nareszcie jest rzeźba, „Życie Literackie” nr 47, 24 listopada 1957, s. 5 http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=14890

Anna Katarzyna Emmerich Fotografia

„Ujrzałam, że blask wokół Najświętszej Panny stawał się coraz większy, tak że zapalona przez Józefa lampa była już zupełnie niewidoczna. Maryja klęczała na swoim posłaniu w szerokiej rozłożonej wokół niej szacie z twarzą zwróconą na wschód. O godzinie dwunastej w nocy w trakcie modlitwy ogarnął Ją wielki zachwyt. Widziałam, jak wzniosła się nad ziemią, tak że mogłam dostrzec ziemię pod nią. Ręce skrzyżowała na piersi. Blask wokół Niej wzmagał się, a wszystko, nawet rzeczy nieożywione, były w radosnym ruchu; sufit, ściany i podłogi jaskini wydawały się w tym świetle jakby żywe. Teraz nie widziałam już sklepienia, nad Maryją otworzyła się świetlista droga sięgająca z coraz większym blaskiem aż do nieba. Na tej drodze widać było jakiś niezwykły ruch świateł, które zbliżały się i przenikały, przyjmując postać chórów niebieskich. Najświętsza Panna uniesiona w zachwycie, spoglądając na ziemię, uwielbiała teraz swojego Boga, którego Matką się stała, a który jako Jej nowo narodzone, bezbronne Dzieciątko, leżał przed nią na ziemi. Ujrzałam naszego Zbawiciela jako malutkie dziecko, którego światło przyćmiewało cały otaczający blask, leżące na posłaniu przed kolanami Najświętszej Panny. Miałam wrażenie, że jest On bardzo mały i na moich oczach staje się większy. To wszystko było jednak tylko ruchem światła, którego nie jestem w stanie opisać. Najświętsza Panna jeszcze przez chwilę trwała w tym modlitewnym zachwycie; widziałam, że przykryła Dzieciątko pieluszką, lecz jeszcze Go nie dotykała i nie podnosiła. Po dłuższej chwili ujrzałam, że Dzieciątko Jezus się poruszyło i usłyszałam Jego płacz, wówczas Maryja jakby się ocknęła. Podniosła Dzieciątko, owinęła Je w chustę i zbliżyła do piersi. Usiadła i otuliła siebie i Dziecko welonem; myślę, że Maryja karmiła Zbawiciela. W tej chwili ujrzałam też dookoła Niej aniołów w ludzkiej postaci, którzy upadli na twarze wielbiąc Dzieciątko.”

Anna Katarzyna Emmerich (1774–1824)

Źródło: Życie Maryi, bł. Anna Katharina Emmerich, Wydawnictwo M, Kraków 2008, s. 150–151.

„Gaśnie męskiej roztropności płomień jasny
Okryty blaskiem czarnych oczu niewiasty.”

Bhartryhari (570)

Źródło: John Brough (tłum. z sanskrytu), Poems from the Sanskrit, wyd. Penguin, 1977.

Rozalia Celakówna Fotografia
Aleksander Puszkin Fotografia
Alfred Hitchcock Fotografia

„Kocham makabrę w pełnym blasku słońca.”

Alfred Hitchcock (1899–1980) brytyjski reżyser i producent filmowy

Źródło: Stanisław Grzelecki, 3000 m sensacji, op. cit., s. 58.

Leszek Engelking Fotografia

„Aktor jest jednak od tego, żeby robić swoje. (…) Nie odważę się nikomu doradzać. Nie powiem, czy warto iść tą drogą. Znam blaski i cienie zawodu.”

Mieczysław Banasik (1940) polski aktor

Źródło: 35 lat na scenie, „Gazeta Wyborcza” Toruń, 23 września 2005 http://www.teatry.art.pl/!rozmowy/35lat.htm

Konstanty Ildefons Gałczyński Fotografia
Krzysztof Niewrzęda Fotografia
Graham Masterton Fotografia
Anna Katarzyna Emmerich Fotografia

„Wreszcie z przerażeniem ujrzałam, że do znieważania Jezusa w Najświętszym Sakramencie przyczyniało się także wielu kapłanów rozmaitych stopni hierarchii kościelnej nawet takich, którzy sami mieli się za wierzących i pobożnych. Z wielu tych nieszczęśliwców wspomnę jeden tylko rodzaj. Byli to tacy, którzy wierzyli w obecność żywego Boga w Najświętszym Sakramencie, czcili Go i stosowanie do tego nauczali lud, lecz z tej obecności Boga na ołtarzu niewiele sobie robili, a mianowicie nie starali się i niedbali o pałac, tron, namiot, siedzibę i strój królewski tego Króla Nieba i ziemi, tj. nie starali się utrzymać w porządku i schludności kościoła, ołtarza, tabernakulum, monstrancji żywego Boga; dalej, wszystkich naczyń, sprzętów, ozdób, strojów, wszystkich w ogóle przyborów i rzeczy kościoła, domu Bożego. Wszystko to pozostawiali ci kapłani w opuszczeniu na pastwę pyłu, rdzy, zbutwienia i wieloletniego niechlujstwa, a służbę Bożą, tj. obrzędy religijne odprawiali od niechcenia, opieszale, więc choć jeszcze nie popełniali istotnego świętokradztwa, ale pozbawiali je zewnętrznej godności blasku Bożego.”

Anna Katarzyna Emmerich (1774–1824)

Źródło: Żywot i bolesna Męka Pana Naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Maryi, Wrocław 2012, s. 719n, [cyt. za:] ks. Grzegorz Śniadoch IBP, Msza święta trydencka. Mity i prawda, wydanie II popr. i uzup., Centrum Kultury i Tradycji, Ząbki 2014, s. 159–160.

Alexander Pope Fotografia
Albert Camus Fotografia
Stanisław Brzozowski Fotografia
Ladislav Klíma Fotografia
Aniela Salawa Fotografia
Zenon Przesmycki Fotografia
Borys Pasternak Fotografia

„Obcy nam lęk
co krecio chce się wwiercić.
Na przekór śmierci
blask naszych wiecznych gwiazd.”

Ctibor Štítnický (1922–2002) słowacki pisarz

Źródło: Ucichł już dom, „Życie Literackie” 1956, nr 14 (1 kwietnia), s. 4 http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=14804, tłum. Adam Włodek

Włodzimierz Wolski Fotografia
Warłam Szałamow Fotografia
Julius Hart Fotografia

„Lśniąco w luny się kołyszę
noc przepełniającym blasku,
jako smuga widna spływam
w różowawym gwiazd pobrzasku.”

Julius Hart (1859–1930)

Źródło: Lśniąco w luny się kołyszę… http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/lsniaco-w-luny-sie-kolysze.html, tłum. Stefan Napierski

Guy de Larigaudie Fotografia
Gustaw Zieliński Fotografia
Isabel Abedi Fotografia

„Widzę blask w jej oczach, ale widzę też, że on zniknie. Będzie coraz słabszy i słabszy, jak ogień, który najpierw staje się żarem, a później popiołem.”

Isabel Abedi (1967) niemiecka autorka książek dla dzieci

Whisper – Nawiedzony dom
Źródło: rozdział 16

Jerzy Blandrata Fotografia
Mieczysław Karłowicz Fotografia

„Wędrówki samotne oblane są w mej pamięci jakimś szczególnym, czystym blaskiem. Są to wspomnienia niezmącone żadnym dysonansem, szereg przedziwnych zespoleń z odwiecznym duchem gór, szereg hymnów w zachwycie odśpiewanych na część wszechistnienia.”

Mieczysław Karłowicz (1876–1909) polski kompozytor

Źródło: Cytaty o górach, alpinistyczne, wspinaczkowe, drytooling.com.pl, 9 stycznia 2013 http://drytooling.com.pl/serwis/art/artykuly/2136-cytaty-o-gorach-alpinizmie-himalaizmie-wspinaczce-wspinaczach?showall=&start=4

Anna Achmatowa Fotografia

„W blaskach zachodu pożółkł świat,
Czule kwietniowy chłód się skrada.
Spóźniłeś się o tyle lat,
A jednak jestem tobie rada.”

Anna Achmatowa (1889–1966) rosyjska poetka

Źródło: W blaskach zachodu, tłum. Anatol Stern

Zofia Kucówna Fotografia
Gustaw Herling-Grudziński Fotografia
Astrid Lindgren Fotografia
Napoleon Bonaparte Fotografia

„Ludzie genialni są jak meteory. Ich przeznaczeniem jest by, spalając się, przydali blasku epoce, w której żyją.”

Napoleon Bonaparte (1769–1821) cesarz Francuzów

Les hommes de génie sont des météores destinés à brûler pour éclairer leur siècle. (fr.)
Źródło: Discours de Lyon

Piotr Paleczny Fotografia
Sajat-Nowa Fotografia
Arsène Houssaye Fotografia
Bahá'u'lláh Fotografia

„Zwróćcie oblicza w stronę jedności i pozwólcie, aby na was padł jej blask. Zbierzcie się razem i w imię Boga postanówcie wyplenić wszystko, co jest źródłem tarć między wami.”

Bahá'u'lláh (1817–1892) założyciel Wiary Baha'i

Źródło: Iwona Szelezińska, Blow Horn Iwony Szelezińskiej: Dziewięć ramion globalnej miłości. Bahaizm. Cz. I, polska-azja.pl, 24 listopada 2011 http://www.polska-azja.pl/2011/11/24/blow-horn-iwony-szelezinskiej-dziewiec-ramion-globalnej-milosci-bahaizm-cz-i/

Krzysztof Kamil Baczyński Fotografia
Stanisław Lem Fotografia

„Nie myśl.. – szepnęła. – Nie myśl nic. Czuł na twarzy jej piersi, jej ręce. Nie było właściwie światła, tylko mętne pełganie dogasającej latarki, która wtoczywszy się miedzy kłosy, rzucała spośród nich rozczesany smugami cienia blask. Słyszał powolny, spokojny rytm jej serca, jakby ktoś do niego przemawiał w starym, najlepiej zrozumiałym języku. Wciąż jeszcze zwidywały mu się tamte twarze, gdy słabo, jakby bez tchu, pocałowała go w usta. Potem zacisnęła ich ciemność. Był szorstki chrzest słomy pod włochatym kocem i kobieta, która dawała mu rozkosz, ale nie tak, jak się to czyni zawsze. W każdej chwili panowała nad sobą i nad nim. Dlatego później, znużony, trzymając jej piękne ciało bez cienia namiętności, ale całą siłą rozpaczy, rozpłakał się na jej piersiach. Potem uspokoił się i spojrzał na nią. Leżała na wznak, trochę wyżej, a w ostatnim świetle jej twarz byłą taka spokojna. Nie śmiał spytać, czy go kocha. Tak ofiarować się, jakby się dawała obcemu ostatni kęs – to było więcej niż miłość. A wiec i jej nie znał. Nagle przemknęło mu przez głową, że nie wie o niej nic, że nie pamięta nawet jej imienia. Cichutko szepnął: – Słuchaj… Ale zamknęła mu usta dłonią miękką, choć pełną stanowczości. Potem uniesionym rąbkiem koca zaczęła wycierać jego łzy i pocałowała go lekko w policzek. Wtedy opadła odeń nawet ciekawość, tak że w ramionach tej obcej kobiety stał się jedno mgnienie biały i niezapisany, jak w chwili narodzin.”

Stefan i Nosilewska.
Utwory, Szpital Przemienienia

Kornel Makuszyński Fotografia

„Książka to cudo promieniste, to złota iskierka, to okruch serca, to promień wieczystego słońca, co świeci na drodze we wieczność. Ona jest z nami, kiedy jest smutno, i śmieje się razem z nami. Bez niej wyglądałoby nasze życie jak lodowa pustynia, twarda, straszna i śmiertelna, życie bez marzeń, bez poezji, bez złudzeń, bez tęczy, bez tego, co rzuca blask na jego okrutność. Można w książce cudownej poważnem spojrzeniem dostrzec wszystko, co piękne: duszę tęczową, serce pełne słodyczy, uśmiech piękności niezrównany, wzruszenie aż do łez, współczucie nieskończone, jasność spojrzenia, mądrość serdeczną, cierpienie głębokie, ból niewypowiedziany, smutek prawdziwy. Gdzie nie ma książki, tam w życiu człowieka czyni się zła pustka, której niczem wypełnić nie można, tam bez jej promienia włóczą się mgły i senne opary, rodzi się oschłość i najstraszniejsza choroba duszy: nuda. Człowiek więdnie bez dobrej książki i bez słonecznej jej iluzji, bez przeczystej jej poezji i bez śpiewu jej serca, jak więdnie kwiat bez słońca. Książka naucza serce dobroci i miłości, naucza świętości cierpienia i pogody bólu. Książka to mędrzec łagodny i pełen słodyczy, który puste życie napełnia światłem, a puste serca wzruszeniem; miłości dodaje skrzydeł, a trudowi ujmuje ciężaru; w martwotę domu wprowadza życie, a życiu nadaje sens.”

Kornel Makuszyński (1884–1953) polski prozaik, poeta, felietonista, krytyk teatralny i publicysta

Źródło: Leksykon złotych myśli, wyboru dokonał Krzysztof Nowak, Warszawa 1998.

Antoni Orłowski Fotografia

„Nieszczęściem Telimena siedziała śród dróżki;
Mrówki, znęcone blaskiem bieluchnej pończoszki,
Wbiegły, gęsto zaczęły łaskotać i kąsać,
Telimena musiała uciekać, otrząsać,
Na koniec na murawie siąść i owad łowić.
Nie mógł jej swej pomocy Tadeusz odmówić.
Oczyszczając sukienkę, aż do nóg się zniżył,
Usta trafem ku skroniom Telimeny zbliżył… (…)
„A mnie tu mrówki gryzą”. „Gdzie?” „Koło kolana”.
Tadeusz ręką sięgnął – już mrówka złapana.
„Czy jeszcze?” „Pan się pyta a mrówki zuchwałe
Coraz to wyżej idą!” Za pończoszki białe
Sięgać musiał tym razem bohater szczęśliwy,
Że jednak krew nie woda, majtki nie pokrzywy,
Tadeusz sięgnął wyżej, gdzie w cieniu ukryte
Rosną wstydliwe włosy w pierścienie spowite.
Telimena syknąwszy padła na murawę.
Tadeusz porzuciwszy na mrówki obławę,
Otoczył ją ramieniem, ku sobie przycisnął,
Ogień tajemnych pragnień w oczach jego błysnął,
Ustami ust jej szukał – znalazłszy, w zapale
Rozpalonymi wargi miażdżył je zuchwale.
Telimena na razie, śmiałością zdumiona,
Odepchnąć zaraz chciała młodzieńca ramiona,
Sił jednak i oddechu w piersiach jej nie stało:
Dreszcz rozkoszy znienacka objął całe ciało,
Ubezwładnił jej członki, rzucił krew do twarzy.
A widząc, że Tadeusz na wszystko się waży,
Uległa. Lecz, że wiele doświadczenia miała:
„Ach! jeszcze kto zobaczy””

Antoni Orłowski (1869–1921)

z cicha wyszeptała.
Źródło: Mrówki – Spotkanie się pana Tadeusza z Telimeną w Świątyni Dumania i zgoda ułatwiona za pośrednictwem mrówek

Ulf Merbold Fotografia
Samuel Taylor Coleridge Fotografia
Jerome K. Jerome Fotografia

„Gdziekolwiek spozieram:
Przez gruzy i zgliszcza
Słoneczny blask przelazł
I miasto wywyższa.”

Grzegorz Timofiejew (1908–1962) polski poeta, pisarz i tłumacz

Źródło: Warszawski murarz, „Życie Literackie” 1951, nr 5 (1 kwietnia), s. 3 http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=14096

Eugène Pottier Fotografia

„Wyklęty powstań, ludu ziemi,
Powstańcie, których dręczy głód.
Myśl nowa blaski promiennymi
Dziś wiedzie nas na bój, na trud.
Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata,
Przed nami niechaj tyran drży!
Ruszymy z posad bryłę świata,
Dziś niczym, jutro wszystkim my!”

Eugène Pottier (1816–1887) poeta francuski, działacz socjalistyczny

Debout! les damnés de la terre!
Debout! les forçats de la faim!
La raison tonne en son cratère:
C’est l’éruption de la fin.
Du passé faisons table rase,
Foule esclave, debout! debout!
Le monde va changer de base:
Nous ne sommes rien, soyons tout! (fr.)
Źródło: Międzynarodówka, 1871, tłum. Maria Markowska

André Maurois Fotografia
Franciszek Karpiński Fotografia

„Bóg się rodzi, moc truchleje;
Pan niebiosów, obnażony;
Ogień, krzepnie; blask, ciemnieje;
Ma granice, nieskończony.”

bardziej znane w wersji śpiewanej do muzyki tradycyjnej jako kolęda na Boże Narodzenie.
Źródło: Pieśni nabożne. O Narodzeniu Pańskiem w: Dzieła http://www.sbc.org.pl/dlibra/doccontent?id=8941, Warszawa 1830, s. 87.

Éric-Emmanuel Schmitt Fotografia
Stanisław Stabro Fotografia
Wiktor Zborowski Fotografia

„Wszyscy widzimy blaski tego zawodu, ale cieni już mniej.”

Wiktor Zborowski (1951) aktor polski

Źródło: Beata Kęczkowska, "Mistrz i Małgorzata", Michaił Bułhakow (audiobook z serii "Mistrzowie Słowa", biblioteka gazety wyborczej), Warszawa 2012, s. 20.

Thorstein Veblen Fotografia
Aleksander Sołżenicyn Fotografia
Billie Joe Armstrong Fotografia
Marek Dutkiewicz Fotografia
Robert Graves Fotografia

„Co się tyczy [paryskich] bulwarów, to w ogóle nie można po nich chodzić. Wszyscy zasuwają z burdelu do kliniki, a z kliniki z powrotem do burdelu. A dokoła jest tyle trypra, że ledwie można złapać dech. Kiedyś wypiłem trochę i poszedłem Polami Elizejskimi - a dokoła było tyle trypra, że ledwie powłóczyłem nogami. Zobaczyłem dwoje znajomych: on i ona, oboje jedzą kasztany, bardzo starzy oboje. Gdzieś ich już widziałem? W gazetach? Nie pamiętam, ale poznałem: Louis Aragon i Elsa Triolet. "Ciekawe - błysnęła mi myśl - skąd idą: z kliniki do burdelu czy z burdelu do kliniki?" I sam sobie przerwałem: "Wstydziłbyś się. Jesteś w Paryżu, a nie w Chrapuszowie. Zadaj im lepiej pytania o sprawy społeczne, o najbardziej palące sprawy."
Doganiam Louisa Aragona i zaczynam mówić, otwierając przed nim serce. Mówię, że jestem zdesperowany, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że umieram od nadmiaru węwnętrznych sprzeczności, i dużo różnych takich. A on spogląda na mnie, salutuje mi jak stary weteran, bierze swą Elsę pod rękę i idzie dalej. Ja znów ich doganiam i zwracam się tym razem już nie do Louisa, lecz do Triolet. Mówię, że umieram na brak wrażeń, że gdy przestaję rozpaczać, ogarniają mnie wątpliwości, gdy tymczasem w chwilach rozpaczy w nic nie wątpiłem… A ona tymczasem, jak stara kurwa, poklepała mnie po policzku, wzięła pod rączkę swojego Aragona i poszła dalej.
Potem, rzecz jasna, dowiedziałem się z prasy, że to wcale nie byli oni, tylko Jean-Paul Sartre i Simone de Baeuvoir, ale jaka to teraz dla mnie różnica! Poszedłem do Notre-Dame i wynająłem tam mansardę. Mansarda, facjatka, oficyna, antresola, strych - ciągle to wszystko mylę i nie widzę różnicy. Krótko mówiąc, wynająłem miejsce, w którym można leżeć, pisać i palić fajkę. Wypaliłem dwanaście fajek i odesłałem do "Revue de Paris" mój esej pod francuskim tytułem "Szyk i blask - immer elegant". Esej na temat miłości.
A wiecie przecież, jak trudno jest we Francji pisać o miłości. Dlatego że wszystko, co dotyczy miłości, zostało już we Francji dawno napisane. Tam wiedzą o miłości wszystko, a u nas nic. Spróbujcie u nas komuś ze średnim wykształceniem pokazać twardy szankier i zapytać: "Jaki to szankier, twardy czy miękki!" - na pewno strzeli: "Jasne, że miękki." A jak zobaczy miękki, to już zupełnie straci orientację. A tam - nie. Tam mogą nie wiedzieć, ile kosztuje dziurawcówka, ale jeśli już szankier jest miękki, to będzie takim dla każdego i nikt go nie nazwie twardym…
Krótko mówiąc, "Revue de Paris" zwróciło mi esej pod pretekstem, że został napisany po rosyjsku, a francuski był tylko tytuł. Wypaliłem więc na antresoli jeszcze trzynaście fajek i stworzyłem nowy esej, również poświęcony miłości. Tym razem cały tekst od początku do końca był napisany po francusku, a rosyjski był jedynie tytuł: "Skurwysyństwo jako najwyższe i ostatnie stadium kurestwa." I posłałem tekst do "Revue de Paris".
[Znów mi go zwrócili. ] Styl, powiedzieli, znakomity, natomiast główna myśl - fałszywa. Być może, powiedzieli, da się to zastosować do warunków rosyjskich, ale nie francuskich. Skurwysyństwo, powiedzieli, wcale nie jest u nas stadium najwyższym i bynajmniej nie ostatnim. U was, Rosjan, powiedzieli, kurestwo, które osiągnie granice skurwysyństwa, zostanie przymusowo zlikwidowane i zastąpione przez programowy onanizm. Natomiast u nas, Francuzów, nie jest wprawdzie w przyszłości wykluczone organiczne zrastanie się pewnych elementów rosyjskiego onanizmu, potraktowanego bardziej swobodnie - z naszą ojczystą sodomią, będącą efektem transformacji skurwysyństwa za pośrednictwem kazirodztwa; jednakże owo zrastanie się nastąpi na gruncie naszego tradycyjnego kurestwa, mając charakter absolutnie permanentny.”

Moscow to the End of the Line

Herta Müller Fotografia
Michel Houellebecq Fotografia
Hans Christian Andersen Fotografia
William Shakespeare Fotografia
Steven Erikson Fotografia
Slavoj Žižek Fotografia
Heinrich Himmler Fotografia
Józef Ignacy Kraszewski Fotografia
Szczepan Twardoch Fotografia
Ralph Waldo Emerson Fotografia

„Człowiek powinien nauczyć się dostrzegać i obserwować ten promyk światła, który przemyka przez jego umysł od środka, bardziej niż blask firmamentu wieszczy i mędrców. Ale on odrzuca swoje myśli nie zauważając ich, ponieważ są jego. We wszystkich dziełach geniuszy, rozpoznajemy swoje własne odrzucone myśli: wracają do nas z pewnym wyobcowanym majestatem.”

Ralph Waldo Emerson (1803–1882) filozof amerykański

A man should learn to detect and watch that gleam of light which flashes across his mind from within, more than the lustre of the firmament of bards and sages. Yet he dismisses without notice his thought, because it is his. In every work of genius we recognize our own rejected thoughts: they come back to us with a certain alienated majesty. (ang.)
Self-Reliance

„W bożnicy było rojno jak w ulu. Ciężka woń gorejących świec, ludzki pot, zapach czarnej tabaki. Na stopniach przy wejściu siedzieli żebracy – starcy o czerwonych powiekach, ślepcy z bielmami, kulawi ze szczudłami lub bez szczudeł. Tuż koło drzwi, przy długim stole, szykowali się do modlitwy rzemieślnicy, krawcy i szewcy, tragarze nieuczeni, niepiśmienni – siedzieli barczyści lub chuderlawi, czysto wymyci, wspierając się ciężko na dębowych deskach stołu i zaglądając do modlitewnych książek, których nie potrafili czytać. Na podwyższeniu i przed ołtarzem, wzdłuż wschodniej ściany, siedzieli prominenci – ludzie bogaci lub mądrzy i uczeni, poważani i znani. Ojciec usadowił się w jednej ze środkowych ławek, nie zanadto na przedzie i nie zanadto w tyle. Trzymałem się poły jego kapoty i patrzyłem w sufit, na gwiazdy ze złoconego drzewa migające na firmamencie, który niegdyś był lakierowany i błękitny, a teraz okopcony i szary jak niebo przed słotą. Lwy skrzydlate nad ołtarzem poruszały potężnymi łbami i otwierały paszcze, ale nie słyszałem ich ryku. Gwar zagłuszał poszczególne dźwięki, słychać było tylko ten gwar, tonęły w nim pienia sześcioskrzydłych serafinów, wycie wichru pustynnego, modły starców i szlochanie kobiet, ukrytych za firankami na małej galeryjce. Zapach tabaki zatykał oddech, ludzie kichali i wycierali nosy, a za oknami zapadał zmierzch, szkiełka witraży mieniły się w świetle świec i w blasku dużego elektrycznego żyrandola.”

Kalman Segal (1917–1980) pisarz i poeta polski narodowości żydowskiej

Źródło: Raz w roku przebaczać, w: Przygoda w miasteczku, Iskry, Warszawa 1965, s. 23–24.