Cytaty na temat okno
strona 3

František Halas Fotografia

„niedzielne popołudnia smutne
smutkiem starych niewiast
człapiących wciąż ku oknom
starą drogą wydeptaną w chodniku (…)
oczy starych kobiet
wypłakane i trwożne
i tęskne i łagodne
wy wciąż gasnące oczy”

František Halas (1901–1949)

Źródło: Stare kobiety, „Życie Literackie” nr 9, 3 marca 1957, s. 3 http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=14852, tłum. Adam Włodek

Henryk Talar Fotografia
Józef Birkenmajer Fotografia

„Świat cały noszę codzień za szkłem mych binokli,
Życie drga poza niemi, jak w akwarjum — ryby.
Dziś nadto je oglądam przez okien mych szyby:
Widzę, jak po ulicy biegną ludzie zmokli
I parasole rosną na deszczu — jak grzyby.”

Józef Birkenmajer (1897–1939) polski slawista, historyk literatury, poeta, tłumacz

Źródło: W dzień deszczowy w: Ulicą i drogą, wyd. Księgarnia F. Hoesicka, Warszawa 1928, s. 18.

„Gdy otwieram okno swojego bytomskiego mieszkania, słyszę jedynie motoryczne dudnienie. Wyobraża pan sobie pracę nad kwartetem, z wieloma bardzo subtelnymi nutami, w takich warunkach? Ja nie.”

Aleksander Lasoń (1951) polski kompozytor, pianista, dyrygent i pedagog

Źródło Marcin Mońka, W pięknych przestrzeniach Żywiecczyzny', „Gazeta Wyborcza, Katowice”, 1 lipca 2004 http://www.teatry.art.pl/!rozmowy/wpieknych.htm

Jacek Dehnel Fotografia
Jonathan Carroll Fotografia

„Za oknami wciąż na pozór ten sam świat
I tylko mnie troszeczkę mniej.
Coś odeszło - coś, co waży mniej niż gram -
A jednak się nie stało lżej.”

Andrzej Mogielnicki (1948) polski autor tekstów piosenek

Źródło: Requiem (dla samej siebie) – piosenka zespołu Dwa Plus Jeden.

Jerzy Harasymowicz Fotografia

„Za oknami pijane dymią góry łysiny,
stare diabły rwą sobie czupryny,
od białych kudłów w powietrzu aż gęsto,
one w okna, w drzwi ciężko bębnią.”

Jerzy Harasymowicz (1933–1999) polski poeta

Źródło: Kołysanka, „Życie Literackie” nr 15, 8 kwietnia 1956, s. 3 http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=14805

Krzysztof Kamil Baczyński Fotografia
Miuosh Fotografia

„To, co mamy jest zbyt wysokie,
jestem zbyt mały i niski na to, co wystaje mi zza okien.”

Miuosh (1986)

Pan z Katowic
Źródło: utwór Pan z Katowic

Jeremi Przybora Fotografia

„Na twoim oknie cień twój lirycznie
z drugim spleciony w miłosny fresk,
a ja tu stoję, a ja nie krzyczę
i tylko za mnie gdzieś wyje pies.”

Jeremi Przybora (1915–2004) polski aktor, satyryk, poeta, piosenkarz

Źródło: Pod twoim oknem, muz. Jerzy Wasowski

Anna Prucnal Fotografia
Grażyna Barszczewska Fotografia
Stefan Szczygłowski Fotografia
Jan Twardowski Fotografia

„Kiedy Bóg drzwi zamyka – to otwiera okno”

Jan Twardowski (1915–2006) poeta polski, duchowny katolicki

Źródło: Kiedy mówisz

Krzysztof Siwczyk Fotografia
Virginia Woolf Fotografia

„Zasłonięte okna to znak, iż jest się osobą szacowną.”

Virginia Woolf (1882–1941) angielska pisarka

Chwile wolności. Dziennik 1915–1945 (2007)

Ziemowit Szczerek Fotografia

„Ach, Wodzisław, Wodzisław, nic tu nie zostało do odgruzowania spod nalotu najntisów, może generalny kształt rynku, uliczek jak w Pompejach, ale każde polskie miasto to Pompeje przygniecione gównem-samostrojem jak pyłem wulkanicznym. Tak naprawdę, musiałeś przyznać, lubiłeś to wszystko, lubiłeś te wyciorane zebry na ulicach, te najntisowe plomby z kosmosu, te twingo, transity i cinquecenta poparkowane jednym kołem na ulicy, a drugim na chodniku, te zakłady fryzjerskie, (…) te niemieckie auta z napisem „Niemiec płakał jak sprzedawał” i patrząc na ten napis, zawsze się zastanawiałeś, co by Polak musiał sprzedać własnej produkcji, żeby po tym płakać (…). Lubiłeś to tandetne ogarnięcie, ten idiotyczny dobór materiałów, ten odlewany z betonu otaczający dziurę w samym centrum miasta (…).
Lubiłeś to wszystko tak, jak się lubi rzeczy po prostu znane od dzieciństwa i kojarzące się z domem. Rzeczy dla Polski pospolite, rzeczy ojczyste, najojczystsze, najpolstsze – sympatyczny pysk małego fiata 126p, zielone drogowskazy, litery układające się w słowo POLSKA, gdzie „P” wydaje się zawsze uśmiechnięte i które to słowo, zapisane, odbiera się bardziej jako jeden hieroglif niż zbitkę liter, czarno-białą krowę na zielonym tle, przeżuwającą beznamiętnie i gapiącą się na twój samochód, gdy przejeżdżasz, krój okien w blokach, kiosk Ruchu, dom-kostkę z białego pustaka, z dachem układającym się w północny zarys Polski.”

Ziemowit Szczerek (1978) polski pisarz i publicysta

Siódemka (2014)
Źródło: s. 159.

„Luka była jak okno, które otwierałem, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.”

Marzena Broda (1965) polska pisarka, poetka i dramaturg

Luka

Lewis Carroll Fotografia
Zbigniew Herbert Fotografia
Grzegorz Kaliciak Fotografia
Maria Valtorta Fotografia
Donguralesko Fotografia
Jo Nesbø Fotografia
Steve Wozniak Fotografia

„Nigdy nie ufaj komputerowi, którego nie możesz wyrzucić przez okno”

Steve Wozniak (1950) informatyk i wynalazca

Never trust a computer you can't throw out a window. (ang.)

Krystyna Czubówna Fotografia

„Praca lektora to okno na świat.”

Krystyna Czubówna (1954) polska dziennikarka i prezenterka telewizyjna

Źródło: Krystyna Czubówna, polscylektorzy.pl http://polscylektorzy.pl/zobacz/artykuly/13

Arundhati Roy Fotografia
Christopher Doyle Fotografia

„Każdy może się nauczyć techniki lub przeczytać podręczniki, aby dowiedzieć się, jakim sprzętem co się robi. Kamera jest tylko oknem. Prawdziwa wizja pochodzi od dobrze poinformowanego oka.”

Christopher Doyle (1952) australijski operator filmowy

Źródło: Wywiad, 2003 http://www.stopklatka.pl/wywiady/wywiad.asp?wi=13704

Jan Karski Fotografia

„Przede wszystkim odniosłem wrażenie, że cała ludność dzielnicy z jakiegoś powodu znalazła się na ulicy. Idąc chodnikiem, potykaliśmy się o kobiety, mężczyzn i dzieci. Byli ubrani tak nędznie, że nasze ubrania wydały mi się jakimiś strojami wieczorowymi. Byli wychudzeni, głodni i chorzy.
Siedzieli na ziemi, usiłując żebrać lub coś sprzedać. Jakieś nędzna resztki tego, co im pozostało. Niekiedy przedmioty wręcz surrealistyczne. Jakaś kobieta trzymała przed sobą abażur lampy. Chłopiec obok niej wyciągał przed siebie karafkę w kształcie ryby i puste blaszane pudełko po paście do butów „Kiwi”. Mijali nas ludzie o dzikim spojrzeniu błyszczących od gorączki oczu. Gdzieś biegli, śpieszyli się. Czegoś gwałtownie szukali. Może – kogoś.
W powietrzu wisiało nienaturalne napięcie, chorobliwa aktywność, jakby przedśmiertne pobudzenie. Swoją sztuczną ruchliwością i zabieganiem chcieli oszukać śmierć?
Panował smród. Ulice były nie sprzątane. Rynsztoki wypełnione fekaliami. I trupy. Nagie trupy…
… Wyjrzałem przez okno. Środkiem ulicy szło dwóch młodych Niemców w mundurach. Byli wysocy, wysportowani. Jeden z nich trzymał w ręku pistolet. Ulica była pusta. Wodził wzrokiem po oknach. Przystanęli. Ten z pistoletem uważnie wpatrywał się teraz w jakiś punkt. Uniósł broń i starannie wycelował. Padł strzał. Doleciał nas brzęk szkła i rozpaczliwy okrzyk bólu. Strzelający uniósł rękę w geście satysfakcji. Jego kolega zamaszyście poklepał go po plecach. Następnie ruszyli wolnym krokiem w kierunku bramy wyjściowej getta. Gestykulowali, śmiali się, coś do siebie głośno mówili…”

Jan Karski (1914–2000) prawnik, dyplomata, wykładowca akademicki, polski kurier czasów II wojny światowej

relacja Karskiego z pobytu w getcie warszawskim.
Tajne państwo: opowieść o polskim Podziemiu

Aleksander Sołżenicyn Fotografia
Władysław Szlengel Fotografia
Charles Bukowski Fotografia
Bronisław Komorowski Fotografia

„Jesteśmy między Rosją a Niemcami i to jest takie miejsce, gdzie – nawet jeśli ktoś się integruje, jeśli powstaje wspólny dom europejski czy natowski – ciągle są jakieś przeciągi. Niezależnie, na którym piętrze ktoś otworzył drzwi czy okno, to od przeciągu my Polacy ciągle mieliśmy katar.”

Bronisław Komorowski (1952) polski polityk, prezydent Polski

o stosunkach Polski z Rosją i Niemcami.
Źródło: tvn24.pl http://www.tvn24.pl/-1,1685458,0,1,w-czasach-komunistycznych-bylem-terrorysta,wiadomosc.html, 9 grudnia 2010

Michał Choromański Fotografia
Tomasz Kot Fotografia
Danuta Szaflarska Fotografia

„Pamiętam, jak mój mąż grał Etiudę Rewolucyjną Chopina i kiedy 15 sierpnia kule wpadły przez okno, nawet nie przerwał grania.”

Danuta Szaflarska (1915–2017) polska aktorka

Źródło: Życie jest cudem, „Rzeczpospolita”, 11 października 2002 http://www.teatry.art.pl/!rozmowy/zyciejc.htm

Adam Pluszka Fotografia

„Gdy za oknem zapada już śmierć,
gdy tylko cisza mówi do mnie,
wszystko dookoła rozmywa się.”

Adam Pluszka (1976) polski poeta, prozaik, krytyk literacki i filmowy

Źródło: Beczki na dzieci http://www.dwutygodnik.com/artykul/4176/, Dwutygodnik.com nr 98/2012.

Ryszard Białous Fotografia
Khalil Gibran Fotografia
Jarosław Iwaszkiewicz Fotografia
Joanna Mucha Fotografia

„Bardzo rzadko. (…) Czytam gazety, to moje okno na świat. Jeśli trzeba coś skomentować, robię szybki research, czasem dzwonię do asystenta, on relacjonuje mi przebieg wydarzeń i komentarze. Trudno w to uwierzyć, ale my siedząc długie godziny na komisjach nie wiemy o tym, co się dzieje gdzieś obok.”

Joanna Mucha (1976) polska działaczka polityczna

odpowiedź na pytanie czy ogląda telewizję.
Źródło: wyborcza.pl http://wyborcza.pl/1,75478,8856655,Joanna_Mucha__Telewizje_ogladam__jak_trzeba_zrobic.html, 22 grudnia 2010

Tadeusz Isakowicz-Zaleski Fotografia
Bogusław Kaczyński Fotografia

„Baterie najnowszej generacji będzie można np. umieszczać na szybach okien lub na odzieży”

Olga Malinkiewicz (1982) Polska fizyk

Źródło: Oddano do użytku dwa budynki we Wrocławskim Centrum Badań EIT+ http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,402590,oddano-do-uzytku-dwa-budynki-we-wroclawskim-centrum-badan-eit.html, naukawpolsce.pap.pl, 7 listopada 2014

Jan Gondowicz Fotografia
Patrick Modiano Fotografia
Robert McLiam Wilson Fotografia
Anne Frank Fotografia
Guy Standing Fotografia
Mitt Romney Fotografia

„Dlaczego w pasażerskich samolotach nie otwierają się okna? Gdyby się otwierały, pasażerowie mieliby lepszy dostęp do tlenu na wypadek pożaru, mieliby gdzie uciec. To duży problem i trzeba coś z tym zrobić.”

Mitt Romney (1947) polityk amerykański

When you have a fire in an aircraft, there’s no place to go, exactly, there’s no – and you can’t find any oxygen from outside the aircraft to get in the aircraft, because the windows don’t open. I don’t know why they don’t do that. It’s a real problem. (ang.)
Źródło: Mitt Romney’s Airplane Window Gaffe, colbertnation.com, 25 września 2012 http://www.colbertnation.com/the-colbert-report-videos/419433/september-25-2012/mitt-romney-s-airplane-window-gaffe

Jodi Picoult Fotografia
Julian Tuwim Fotografia

„Lipiec jest miesiącem, kiedy w tramwaju nie można otworzyć okna, którego w grudniu nie można zamknąć.”

Julian Tuwim (1894–1953) polski poeta

Źródło: Cyganka oraz inne satyry i humoreski prozą, teksty kabaretowe i aforyzmy, Wyd. Iskry, Warszawa 2011.

Ziemowit Szczerek Fotografia
Stanisław Szymecki Fotografia
Lucjan Rydel Fotografia

„Wszelka utopia jest ptakiem, którego w pokoju zamkniono:
W oknach nie widzi on szyb, więc ufa rozmachom swych piór.”

Lucjan Rydel (1870–1918) polski poeta i dramatopisarz

Źródło: Księga cytatów z polskiej literatury pięknej..., op. cit., s. 425.

Kinga Dunin Fotografia
Julian Tuwim Fotografia

„Szukałem tego w Paryżu, szukałem w Berlinie i Rzymie,
A to za oknem było i miało polskie imię.”

Julian Tuwim (1894–1953) polski poeta

Źródło: Cel w: Piękna jesteś ziemio moja ojczysta, op. cit., s.6.

Maciej Kozłowski Fotografia
Günter Verheugen Fotografia

„Po odrzuceniu przez Francuzów i Holendrów eurokonstytucji okno rozszerzenia UE się zamknęło.”

Günter Verheugen (1944) polityk niemiecki

na konferencji prasowej.

Graham Masterton Fotografia
Temple Grandin Fotografia
Jan Budař Fotografia
Cormac McCarthy Fotografia
Carlo Gnocchi Fotografia
William Gibson Fotografia
Kazimierz Bartel Fotografia

„A potem dodał na pół do siebie:
– To dziwne, jak łatwo kobiety zasypiają. Myślę, że jest to jedna z przyczyn, dla których odegrały tak małą rolę w rozwoju naszego gatunku.(…)
– Najprawdopodobniej cały postęp świata zawdzięczamy ludziom, którzy nie mogli usnąć nocą i leżeli wpatrzeni w sufit, nawet jeśli był to strop pieczary, kiedy jeszcze nie było domów. Mężczyźni potrafią rozmyślać o czymś, czego jeszcze nie ma, a co chcieliby stworzyć. Kobiety – nie. Są zdeterminowane psychicznie swoją funkcją matek – opiekunek małych. To czyni je nadal bliskimi krewnymi innych zwierząt. Kierują się instynktem. Dlatego wolałbym zawsze mieć do czynienia w sprawach myśli z najgłupszym mężczyzną niż z najprzemyślniejszą kobietą. A jeśli chodzi o sen, znane są wypadki, kiedy kobieta po dokonaniu najohydniejszej zbrodni spokojnie zasypiała natychmiast, gdy tymczasem mężczyźni w tej samej sytuacji leżą zwykle ogarnięci wyrzutami sumienia lub – jeśli ich nie mają – zajęci gorączkowym przewidywaniem najbliższej przyszłości. Jest w kobietach coś przerażającego, Cyrilu, czego nie spotkasz u samic ryb, ptaków, owadów, a nawet u wyższych szczurów. To cywilizacja oddaliła je od nas, a największe osiągnięcia myśli ludzkiej, dokonane wyłącznie przez mężczyzn, oddaliły je od nas jeszcze bardziej.
– Spojrzał znowu w stronę wygaszonych okien.
Dobre i złe, piękne i brzydkie, uczciwe i zbrodnicze, wszystkie one potrafią spać bez względu na sytuację, do jakiej spokojnie doprowadziły, bo dobro, zło, szlachetność i zbrodnia są dla nich tylko rekwizytami, jak dobrze lub źle dobrane barwy sukni, szala czy torebki.”

Maciej Słomczyński (1922–1998) pisarz polski, tłumacz

Źródło: Joe Alex, Cichym ścigałam go lotem…, 2005, Elipsa, Warszawa, ISBN 83-921322-4-6.

Michał Marian Siedlecki Fotografia
Pavel Kohout Fotografia
Ryszard Kapuściński Fotografia

„Niektórym się wydaje, że czubkiem można zostać ot tak, ni z gruchy, ni z pietruchy. Ze na przykład najspokojniej w świecie spacerujesz sobie z rodziną, aż tu nagle doskakujesz do drzewa i zaczynasz je kopać, dopadasz wózeczka i plujesz dzidziusiowi w ryło, podnosisz nogę i obsikujesz kulę kaleki, jednym słowem - odbija ci. Albo inaczej, zwyczajnie szykujesz się do spania, ucałowałeś rodziców, przyjaciół, żonę, dzieci, meble, oszczędności, ubranka, bojler, umywalkę, podeszwy swoich butów, muszlę klozetową. Po prostu dostajesz hyzia.

Nie, nie i jeszcze raz nie.

To może jeszcze inaczej - przeglądasz pocztę, popijając poranną kawę (zachowanie w normie, tylko trochę niezdrowe dla pęcherza) i trafiasz na wredny list na swój temat, anonim. Sklecono go przy pomocy liter powycinanych z różnych piśmideł, których nie czytujesz, pośrednio zmuszając cię tym sposobem do ich lektury. - Łajdaki! Nie uda się wam! - wydzierasz się z pianą na ustach i ciach! dostajesz kuku na muniu. Bo zachodzące w mózgownicy procesy chemiczne uległy zakłóceniu, jako że bolą cię zęby. Albo dlatego, że w dzieciństwie mamusia i tatuś nie kochali cię dość mocno, bo słońce grzeje coraz słabiej, a księżyc wchodzi przez okno dwanaście po północy.

Nie. nie. nie. NIE.

NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE.

Kto jak kto. ale ja znam się na tym i mogę stwierdzić, że ci, którzy tak mówią, po prostu bredzą. Nigdy w życiu nie zająłbym tak eksponowanej pozycji, na samym szczycie hierarchii chorób umysłowych, gdybym nie poświęcał każdej sekundy na ciężką, wytrwałą, drobiazgową pracę nad sobą i swoimi uzdolnieniami. Jeśli człowiek nie stawia sobie wymagań, to do niczego nie dojdzie. Dzisiejsza młodzież chciałaby dostać świra - bo to całkiem fajne - ale bez tego wysiłku, który jest niezbędny. Owszem, być szurniętym to nic trudnego. Ale żeby zostać prawdziwym, wielkim, pierwszorzędnym szaleńcem, na to - wierzcie mi - trzeba się nieźle napocić. A czasami trochę wypić: nie jestem wymagający, trzy kieliszki wystarczą. Ale przede wszystkim, przede wszystkim, przede wszystkim - z czego nie zdajemy sobie sprawy i czego powtarzać nigdy dość - świrowanie to wynik zbiorowego wysiłku! Tak, koleżanki i koledzy, zatkało was, co? "Jak to? Wariowanie to zajęcie grupowe? Ten się chyba z głupim widział!" No dalej, lżyjcie mnie, nie żałujcie sobie. Och, przyznaję, że niełatwo to znieść, ale kiedy za twoimi plecami stoi murem zespól, wszystko staje się prostsze. A ja, czego nie należy zapominać, mam najlepszą ekipę na świecie. Byłem we wszelakich szpitalach, u najróżniejszych psychiatrów. Wszyscy połamali sobie na mnie zęby. Najbardziej nieustępliwi, którzy od pierwszego spotkania wyrokowali z okrutnym uśmieszkiem: "To nic takiego, nic poważnego, raz dwa wróci pan do siebie." No i co? Figa z makiem. Jak wysiadają ci mądrale, teraz, gdy nikt, nawet najciemniejsza z pielęgniarek nie może zaprzeczyć, że jestem przykładem najwspanialszego, najelegantszego, najosobliwszego obłędu w stylu francuskim z końca dwudziestego wieku? Ale ja nigdy, przenigdy nie zapominam, nawet gdy piję samotnie, że udało mi się dzięki innym, dzięki mojemu zespołowi. To on przypominał mi nieustannie, że świat jest przeciw mnie, że ludzie chcą moich pieniędzy i mojej śmierci, że nie spoczną, dopóki nie wymażą mnie z listy żyjących.

Dziękuję.

Dziękuję wam wszystkim.”

Roland Topor (1938–1997) pisarz i rysownik francuski pochodzenia polskiego

Dziennik Paniczny

Witold Gombrowicz Fotografia

„Krzyknąłem, że nie jestem ani pisarz, ani członek czegokolwiek, ani metafizyk, czy eseista, że jestem ja, wolny, swobodny, żyjący… Ach, tak, odrzekli, jesteś więc egzystencjalistą.

Ale nagość moja, transoceaniczna, stamtąd, z pampy, nagość, która była mi potrzebna do miłości mojej z Argentyną (wbrew memu wiekowi!) nie pozwalał mi nie być z nimi obnażającym. Wytworzyła się nieprzyzwoitość. Z jakimż zażenowaniem te tuzy przyjmowały mój wzrok namiętnie naiwny, dobierający się do nich poprzez ubranie… śmiertelna dyskrecja, dyskretna melancholia, zgaszenie taktowne, odpowiadały mojemu żądaniu stamtąd, z peryferii świata, z ojczyzny Indian. Ubrani od stóp do głowy, opatuleni, choć maj przecież, z twarzami wystylizowanymi przez fryzjerów… a każdy miał w kieszonce mały posążek, zupełnie nagi, by mu się przypatrywać okiem znawcy. Panuje skromność i rozwaga. Nikt nie narzuca się nikomu. Każdy robi swoje. Produkują i funkcjonują. Kultura i cywilizacja. Uwięzieni w stroju, ledwie się mogą ruszać, podobni do owadów posmarowanych czymś lepkim. Kiedy zacząłem zdejmować spodnie powstał popłoch, dawaj drała drzwiami i oknami. Pozostałem sam. Nikogo nie było w restauracji, nawet kucharze uciekli… dopierom wtedy się spostrzegł, że co to, na Boga, co robię, co ze mną… i skrzywiony stałem z nogawką jedną na nodze, drugą w ręku.

Wtem Kot wchodzi z ulicy i widząc mnie tak stojącego pyta ze zdumieniem: - Co ty, zwariowałeś? Mnie wstyd i chłodno, odpowiadam, że tak trochę zacząłem się obnażać, a wszystko uciekło. Mówi: - Oszalałeś, tobie się w głowie pomieszało, gdzie by tu kto się twojej nagości przestraszył, przecie na całym świecie nie znajdziesz takiego zdzierania szat, jak tutaj… czekaj, na królików trafiłeś, ale ja ci sproszę lwów takich, że choćbyś goły na stole tańczył, ani mrugną! Stanął tedy zakład między nami, zakład szlachecki i polski (bo ja z Kotem nie po argentyńsku a po polsku się czułem, bo tę babkę wspólną mieliśmy), i nie dzisiejszy, chyba tak z końca zeszłego stulecia. No, dobra! Sprosił kogo trzeba, intelekty najbrutalniej obnażające, ja nic, aż kiedy już do wetów przyszło, zaczynam portki zdejmować. Zwiali, grzecznie przeprosiwszy, że niby czas na nich! Więc Leonor Fini i Kot do mnie mówią: - Jakże to, nie może być żeby oni się przestraszyli, przecie intelekty wyspecjalizowane w tym mają! Mnie ciężko bardzo i źle na duszy, smutek mnie zżera, mało brakowało a byłbym się gorzko rozpłakał, ale mówię: - Cała rzecz w tym, że oni, uważacie, nawet rozbieraniem się ubierają i nagość to u nich tylko jedna para pantalonów więcej. Ale jak ja tak zwyczajni portki spuściłem, to ich zemgliło, a głównie dlatego, żem nie robił tego wedle Prousta, ani a la Jean Jacques Rousseau, ani wedle Montaigne'a czy w sensie egzystencjalnej psychoanalizy, tylko ot tak sobie, byle zdjąć.”

Witold Gombrowicz (1904–1969) pisarz polski

Dziennik 1961-1966

Erich Maria Remarque Fotografia
Andrzej Stasiuk Fotografia

„Ej Maryśka! Noc się kończy! - i porwał kobietę do tańca. Zderzyli się ciężko, bezwdzięcznie i cieleśnie, by z brzękiem wywalcowac zza stołu pod drzwi, a potem wzdłuż sciany i na powrót, jak ciężarny, dziecinny bąk. Spadła szklanka, brzękneła, ale chrzęst deptanego szkła przepadł w śmiechu Maryśki. Zamiotła czerwonymi włosami powietrze i ogień smagnął nagie ramiona Gacka. Upał jak czarny miód wlewał się oknem i ciała tancerzy wirowały wolno, splecione, związane tą pewnością która zjawia się od pierwszego dotyku i wszystko, co ma się stać, własciwie już się stało. Ciężki od krwi wir wciągał wszystko wokół. Ściany w rzucik, półnagą Sandy z gazety, żółtą kulę żyrandola, stół i satelity popielniczek i naczyń, wersalkę i ciemną Czestochowską za szkłem, podłogę, dreszcz przenikał dom aż po miekką skórę nieba, w którym gwiazdozbiory ocierały się o siebie nazwajem, sunąc ku ciemniejszej niż noc rozpadlinie zachodu i tylko Gacek pozostawał nieruchomy.
Muzyka urwała się raptem, lecz oni kołysali się dalej, jakby dzwięki nie były im potrzebne. Krzesło upadło na podłogę. Edek posłał je kopniakiem w kąt i próbował coś zrobić z kasetą, chociaż nie chciał ani na chwilę wypuścić tancerki z rąk.
- Pić! - zawołała Maryśka, ale butelka była już pusta.
- Co Gacek? Po wódkę też strach? - zaśmiał się Edek.”

Andrzej Stasiuk (1960) pisarz polski

Tales of Galicia

Michaił Bułhakow Fotografia

„Regent nader zręcznie wprasował się do autobusu, który na pełnym gazie pędził w kierunku placu Arbackiego, i umknął. Iwan, zgubiwszy jednego ze ściganych, całą swoją uwagę skoncentrował na kocurze i zobaczył, że dziwny ów kot podszedł do drzwi wagonu motorowego linii A, który stał na przystanku, bezczelnie odepchnął wrzeszczącą kobietę, chwycił za poręcz i nawet wykonał próbę wręczenia konduktorce dziesiątaka przez otwarte z powodu upału okno.
Zachowanie się kota wstrząsnęło Iwanem do tego stopnia, że zastygł nieruchomo obok sklepu kolonialnego na rogu, i wtedy zdumiał się po raz drugi, i to znacznie silniej, tym razem za przyczyną konduktorki. Ta, skoro tylko zobaczyła włażącego do tramwaju kota, wrzasnęła, dygocąc z wściekłości:
-Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!
Ani konduktorki, ani pasażerów nie zdziwiło to, co było najdziwniejsze – nie to więc, że kot pakuje się do tramwaju, to byłoby jeszcze pół biedy, ale to, że zamierza zapłacić za bilet!
Kot okazał się zwierzakiem nie tylko wypłacalnym, ale także zdyscyplinowanym. Na pierwszy okrzyk konduktorki przerwał natarcie, opuścił stopień i pocierając monetą o wąsy, usiadł na przystanku. Ale gdy tylko konduktorka szarpnęła dzwonek i tramwaj ruszył, kocur postąpił tak, jak postąpiłby każdy, kogo wyrzucają z tramwaju, a kto mimo to jechać musi. Przeczekał, aż miną go wszystkie trzy wagony, po czym wskoczył na tylny zderzak ostatniego, łapą objął sterczącą nad zderzakiem gumową rurę i pojechał, zaoszczędziwszy w ten sposób dziesięć kopiejek.”

The Master and Margarita

Haruki Murakami Fotografia

„- Wiesz, Tsukuru – głos Eri wydobywał się spomiędzy jej palców. - Mam do ciebie prośbę.
- Jaką?
- Czy mógłbyś mnie przytulić?
Tsukuru pomógł jej wstać i objął ją. Dwie duże piersi przylgnęły do niego jak jakiś dowód. Na plecach czuł ciepło jej dłoni. Miękki, mokry policzek dotknął jej szyi.
- Myślę, że już nigdy nie będę mogła wrócić do Japonii – wyszeptała. Jej ciepły, wilgotny oddech musnął jego ucho. - Bo wszystko by mi przypominało Yuzu. I nasze…
Tsukuru nic nie powiedział, tylko mocniej ją objął.
Stali tak objęci, prawdopodobnie widoczni przez otwarte okno. Ktoś mógł tamtędy przechodzić. Edvard z dziećmi mógł w każdej chwili wrócić. Ale takie rzeczy nie miały znaczenia. Niech ludzie sobie myślą, co chcą. Musieli się tu teraz obejmować ze wszystkich sił. Musieli się zbliżyć i razem odegnać długi cień złego ducha. Prawdopodobnie Tsukuru po to tu przyjechał.
Bardzo długo – ile to mogło trwać? - stali tak blisko siebie. Biała firanka nadal nieregularnie kołysała się na wietrze, policzki Eri nadal były mokre, a Alfred Brendel nadal grał utwory z "Roku drugiego. Włochy: Sonet Petrarki nr 47" i "Sonet Petrarki nr 104". Tsukuru dokładnie je wszystkie pamiętał. Mógłby je zanucić z pamięci. Po raz pierwszy zdał sobie sprawę, jak głęboko wsłuchiwał się w nie sercem.
Nic więcej nie mówili. Słowa nie miały mocy. Jak tancerze, którzy przestali się poruszać, stali tylko cicho objęci, poddając się nurtowi czasu. Był to czas, w którym mieszały się przeszłość, teraźniejszość i prawdopodobnie także trochę przyszłości. Między ich ciałami nie było luk, jej ciepły oddech w regularnych odstępach owiewał jej szyję. Tsukuru zamknął oczy i poddając się brzmieniu muzyki, wsłuchiwał się w odgłos bicia serca Eri, który nakładał się na stukot małej łódki uderzającej o pomost.”

Haruki Murakami (1949) pisarz japoński

色彩を持たない多崎つくると、彼の巡礼の年