Cytaty na temat za chwilę
strona 3

Juan Donoso Cortés Fotografia
Ewa Kopacz Fotografia
Nikita Michałkow Fotografia
Lars Gustafsson Fotografia
Józef Piłsudski Fotografia
Piotr Sobolczyk Fotografia

„Na placu zabaw bawiły się trzyletnie, więc już dojrzałe nad wiek, dzieci. W piaskownicy chłopcy budowali zamki dla zbuntowanych żołnierzy, którzy co chwilę umierali na wojnie, by odrodzić się znowu, bo czas jest długi do zapełniania zabawą. W krzakach bawiły się dziewczynki, chowały się i zazdrośnie podglądały chłopców, marząc jednocześnie o wspólnej zabawie. „Nienawidzimy naszych matek!!!” ryczeli chłopcy, przelewając krew. „Nienawidzimy naszych ojców…” szeptały dziewczynki, maskując to jednocześnie śpiewem: „la, la, la…”. „Nienawidzimy naszych nieistniejących ojców!” wołali też osieroceni chłopcy, a zbratane dziewczynki mamrotały „matki to złodziejki… Pachną kwiateczki…”. Chłopcy oczywiście doskonale znali od początku grę dziewczynek. Wywołali je więc i zrobili zebranie na środku placu. Naprzeciw siebie stanęły dwie grupy przyszłości. „Mamy wspólny cel! Musimy zabić naszych rodziców!” – mówili chłopcy. Dziewczynki kiwały głowami, że tak, mówiąc jednocześnie „Ach, nie! To brutalne!”. „Zabijemy ich, a potem wydłubiemy mózg i zajrzymy do środka” – powiedzieli chłopcy. „Ach, wy brutale, wybryki natury: czyż nie wiecie, że człowiek rodzi się po to, by rodzić? Musimy ich zabić, ojej, po to, by same urodzić dzieci, a wy musicie zostać kobietami!” – mówiły dziewczynki, w wężu zjadającym własny ogon widząc tylko pierścionek. I ten młody świat nowego porządku, wszechdobra i porozumienia ruszył na ostateczną, a z góry przesądzoną, konfrontację ze światem zła. Gdy wszyscy rodzice już zginęli, drogie dzieci osiwiały ze zmęczenia. Chłopcy ocipieli, dziewczynki zaś wydaliły setki dzieci. I koło szczęścia powoli przechylało się wraz z nimi.”

Źródło: Opowieści obrzydliwe

Maria Kaczyńska Fotografia

„Miałam wrażenie, że znam go od dawna, ale ani przez chwilę nie pomyślałam, że właśnie spotkała swego przyszłego męża. Miał coś dobrego w spojrzeniu, gęste, czarne, rozwichrzone włosy i był bardzo miły.”

Maria Kaczyńska (1942–2010) żona prezydenta Lecha Kaczyńskiego

o poznaniu męża, Lecha Kaczyńskiego.
Źródło: Anna Poppek, Obrączki. Opowieść o rodzinie Marii i Lecha Kaczyńskich, op. cit., s. 150.

Irena Kwiatkowska Fotografia
Adam Mickiewicz Fotografia

„I chwilę jednę tak górnie przeżyli,
Jak ich przodkowie niegdyś całe życie.”

Adam Mickiewicz (1798–1855) polski poeta

Źródło: Konrad Wallenrod http://books.google.pl/books?id=LVIAAAAAcAAJ, Lipsk 1846, s. 48.

Katarzyna Szymielewicz Fotografia
Franz Stangl Fotografia
Ewa Konstancja Bułhak Fotografia
Roman Giertych Fotografia
Nikos Kazandzakis Fotografia

„W życiu nigdy nie wiadomo, co może się za chwilę stać.”

John Marsden (1950) Pisarz australijski

Seria Jutro, Jutro 3: W objęciach chłodu

Bertrand Russell Fotografia
Terry Pratchett Fotografia
Andrzej Poczobut Fotografia
Ewa Farna Fotografia

„Nam dano świat, nam dano świat na moment,
obejrzyj go, obejrzyj z każdej strony,
i zamiast być tak piękna jak poemat
tą chwilą żyj, za chwilę chwili nie ma!”

Ewa Farna (1993) polsko-czeska piosenkarka

Źródło: Cytaty z piosenek wykonywanych przez piosenkarkę, L.A.L.K.A.

John Maxwell Coetzee Fotografia
Natasza Urbańska Fotografia
Katarzyna Figura Fotografia
Marcin Mroczek Fotografia
Adam Ciołkosz Fotografia
Krystyna Siesicka Fotografia
Eugeniusz Kłopotek Fotografia
Jan Paweł II Fotografia
Krzysztof Niewrzęda Fotografia
Fryderyk Engels Fotografia

„A przecież wszelka religia jest tylko fantastycznym odzwierciedleniem w głowach ludzkich tych zewnętrznych sił, które rządzą codziennym bytem ludzi, odzwierciedleniem, w którym siły ziemskie przybierają postać sił nadziemskich. W początkach dziejów przedmiotami tego odzwierciedlenia są zrazu siły przyrody, przybierające w dalszym rozwoju procesu ich personifikacji u różnych ludów najrozmaitsze, najróżnorodniejsze postacie. Mitologia porównawcza prześledziła ten pierwszy proces (…). Rychło jednak obok sił przyrody zaczynają też działać siły społeczne, które przeciwstawiają się ludziom jako siły tak samo im obce i na początku tak samo niewytłumaczalne, panujące nad nimi z tą samą na pozór koniecznością naturalną, co same siły przyrody. I fantastyczne postacie, w których początkowo odzwierciedlały się tylko tajemnicze siły przyrody, nabierają atrybutów społecznych, stają się reprezentantami sił dziejowycha. Na jeszcze wyższym szczeblu rozwoju wszystkie naturalne i społeczne cechy wielu bóstw zostają przeniesione na jednego wszechmocnego boga, który z kolei jest tylko refleksem abstrakcyjnego człowieka. Tak powstał monoteizm, który był, historycznie biorąc, ostatnim wytworem późnogreckiej filozofii ludowej i znalazł swoje gotowe ucieleśnienie w żydowskim, czysto narodowym bogu Jahwe. W tej wygodnej, poręcznej, łatwo przystosowalnej postaci religia może istnieć dalej jako bezpośrednia, to znaczy emocjonalna, forma ustosunkowania się ludzi do panujących nad nimi obcych sił przyrody i sił społecznych, dopóki ludzie pozostają pod panowaniem takich sił. Otóż widzieliśmy niejednokrotnie, że w dzisiejszym, burżuazyjnym społeczeństwie panują nad ludźmi jak obca jakaś siła przez nich samych stworzone stosunki ekonomiczne, przez nich samych wytworzone środki produkcji. Istnieje więc nadal faktyczne podłoże dla refleksu o charakterze religijnym, a wraz z nim i sam refleks religijny. I chociaż ekonomia burżuazyjna otwiera drogę do pewnego zrozumienia związku przyczynowego, z którego wyrasta to obce panowanie, fakt ten nie zmienia postaci rzeczy. Ekonomia burżuazyjna nie może ani zapobiec kryzysom w ogóle, ani uchronić poszczególnych kapitalistów przed stratami, niewypłacalnymi długami i bankructwem, a poszczególnych robotników przed bezrobociem i nędzą. Wciąż jeszcze mówimy: Człowiek myśli, Pan Bóg (to znaczy obce panowanie kapitalistycznego sposobu produkcji) kryśli. Samo zrozumienie - nawet szersze i głębsze niż to, które daje burżuazyjna ekonomia - nie wystarcza do poddania sił społecznych władzy społeczeństwa. Do tego potrzebny jest przede wszystkim czyn społeczny. Kiedy ten czyn zostanie dokonany, kiedy społeczeństwo przez objęcie w posiadanie wszystkich środków produkcji i ich planowe zastosowanie wyzwoli siebie i wszystkich swoich członków z niewoli, w jakiej trzymają ich obecnie te środki produkcji przez nich samych wytworzone, ale przeciwstawiające się im jako przemożna obca siła, z chwilą więc, gdy człowiek już nie tylko będzie "myślił", ale i "kryślił", dopiero wtedy zniknie ostatnia obca siła, która się jeszcze dziś odzwierciedla w religii, a tym samym zniknie też religijne odzwierciedlenie, jako że wówczas nie będzie już nic do odzwierciedlania. Natomiast pan Dühring nie może czekać, aż religia umrze taką śmiercią naturalną. Postępuje bardziej fundamentalnie. Przebismarczył Bismarcka, dekretuje obostrzone ustawy majowe 160 nie tylko przeciw katolicyzmowi, ale przeciwko wszelkiej religii w ogóle; szczuje swoich żandarmów przyszłości przeciw religii, pomagając jej zdobyć palmę męczeństwa i przedłużając jej żywot. Gdzie tylko spojrzeć - specyficznie pruski socjalizm.”

Fryderyk Engels (1820–1895) niemiecki filozof i rewolucjonista

Anty-Dühring (1878)

„W polityce trzeba być od 16. roku życia, a ja wpadłem tam tylko na chwilę.”

Hubert Costa (1953) lekarz, polski polityk

wypowiedź z grudnia 2010.
Źródło: Kariera polityczna, tvp.pl, 16 grudnia 2010 http://www.tvp.pl/wroclaw/aktualnosci/ludzie/kariera-polityczna/3588110

Ziemowit Szczerek Fotografia

„Tak, Kraków to był nadal trup stolicy, tak samo jak w XIX wieku, gdy przerażał podróżników, którzy do niego przyjeżdżali. Ale wtedy wyglądał jak prawdziwy, porządny upiór zbieranina ruin pięknych niegdyś pałaców i kamienic, pomiędzy którymi snuły się poobdzierane zombie mieszkańców. (…)

A teraz to nadal jest trup, zmumifikowany trup stolicy, tylko że wyszminkowany, ubrany w karnawałowy kostium i elektrowstrząsami zmuszony do pląsania. W środku tego wszystkiego stał Wawel, wawelska katedra, która wyglądała w tym wszystkim jak zaginiona świątynia z Indiany Jonesa, gdzie – jak w winzipowym pliku – leżała zgromadzona cała polska historia. Można tam sobie spacerować między kryptami Kazimierza Wielkiego, Łokietka i Jagiełły i patrzeć z niedowierzaniem, jak te mityczne postaci nabierają realnego wymiaru, jakie musiały być małe, zwykłe, kruche i niedoskonałe. I to wszystko, truchła królewskie, artefakty, całe te narodowe czary-mary, Wawelu wzniosły mur, orły, sztandary, krzyże, kości mamuta wiszące nad bramą katedry, zebrane w jednym miejscu składniki Polski, zutaten, ingredients, które zmieszane razem powinny dać jakiś, jakikolwiek, kurwa, efekt, leżą sobie bezsilnie w pliku wawelskim, wawel. rar, polska. zip, i służą jedynie do kurzenia się i zaczepiania na chwilę znudzonych spojrzeń wycieczek szkolnych i ukrywających ziewanie panów Hubertów i pań Halin, którzy z nudów wybrali się do królewskiego miasta Krakowa w wolny weekend, bo ileż można patrzeć w telewizor, ileż można grilla zjeść, a dookoła nich wszystkich trwa jedna wielka impreza byłego polskiego chłopstwa, które – po wykonanym zgrabnie i niepostrzeżenie wyrzuceniu z kraju szlachty, twórców tego nieszczęsnego narodu, bo na dobrą sprawę nie do końca wiadomo, co się z tą szlachtą stało, cała impreza jakoś się, po prostu, rozpełzła, tysiąc lat historii, ot tak, rozeszło się po domach – samo przebrało się w polskie piórka, samo wskoczyło w pańsko-polskie kontusze i wycinało po trupie swojej dawnej stolicy takie hołubce, o jakich nikomu wcześniej się nie śniło, zredukowawszy ją do roli oberży.”

Ziemowit Szczerek (1978) polski pisarz i publicysta

Siódemka (2014)
Źródło: s. 21.

„Warto więc wrócić jeszcze na chwilę do prób – coraz częściej skutecznych – prawnego zakazania wszelkich manifestacji religii. Oczywiście tylko chrześcijańskiej, albo ewentualnie żydowskiej: chciałabym zobaczyć, jak ateiści próbują zakazać publicznych manifestacji islamskich. Albo jak publicznie drą Koran. Zbędne chyba dodawać, że – przynajmniej w obecnym klimacie – raczej nie będzie nam dane być świadkami podobnego widoku. To z dwóch powodów. Po pierwsze, dla niektórych – może dla większości – spośród protestujących ateizm nie jest podstawową zasadą ani sprawą główną, lecz raczej obowiązującą częścią politycznej poprawności, jaką wyznają i jaką chcieliby narzucić innym. Innymi jej obowiązującymi składnikami są kultura ofiary i kultura tożsamości grupowej. Zgodnie z tą wizją świata muzułmanie, jako prześladowana mniejszość i ofiary „islamofobii”, mają uprawnienia i przywileje, jakie innym nie są dane. O zakazaniu im czegokolwiek mowy być nie może. Drugim powodem, dotyczących wszystkich, jest strach. Zakazać muzułmanom publicznych manifestacji ich religii nikt by się nie odważył, przynajmniej w Anglii. Skutek tej mieszanki strachu i politycznej poprawności będzie w końcu taki, że islam stanie się jedyną widoczną religią. A z czasem może jedyną dozwoloną.”

Źródło: Powaga http://www.teologiapolityczna.pl/agnieszka-kolakowska-powaga/, teologiapolityczna.pl, 24 lipca 2015

Kalidasa Fotografia
Paul François Jean Nicolas, wicehrabia de Barras Fotografia
Armand Ryfiński Fotografia

„Pani Marszałkini! Wysoka Izbo! Panie Premierze! Przed chwilą byliśmy świadkami ogłoszenia przez panią marszałek 20-minutowej przerwy po to, żeby przegłosować nasz wniosek o 5-minutową przerwę. Taka jest logika działania tego rządu.”

Armand Ryfiński (1974) polski polityk

podczas posiedzenia Sejmu.
Źródło: Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, sejmometr.pl, 26 stycznia 2012 http://sejmometr.pl/sejm_wystapienia/4026

Anna Jurksztowicz Fotografia

„Skoro dziennikarze występują w programach, w których śpiewają, to piosenkarka może być przez chwilę dziennikarką.”

Anna Jurksztowicz (1963) polska wokalistka jazzowa

Źródło: Joanna Bogiel-Jażdżyk, Jurksztowicz: Mogę przez chwilę być dziennikarką, teletydzien.pl, 30 listopada 2012 http://www.teletydzien.pl/gwiazdy/news-jurksztowicz-moge-przez-chwile-byc-dziennikarka,nId,718070

Maciej Szczęsny Fotografia
Sully Prudhomme Fotografia

„W myśli słodkich czarów tyle…
Ach, najcudniej nęci ona,
Gdy zabłyśnie nam na chwilę
I uleci niewyśniona!”

Sully Prudhomme (1839–1907) francuski poeta

Źródło: wiersz: Myśl zgubiona http://wiersze.wikia.com/wiki/My%C5%9Bl_zgubiona, tłum. Seweryna Duchińska

Margot Fonteyn Fotografia
John Adams Fotografia

„[Spytany przez panią Clark czy wie jakiś dzisiaj dzień]
O, tak, to chwalebny Czwarty Lipca. To wspaniały dzień. To dobry dzień. Niech Bóg go błogosławi. Niech Bóg błogosławi was wszystkich.
[chwilę potem stracił przytomność; potem przebudził się i niewyraźnie powiedział:]
Thomas Jefferson przetrwa…”

John Adams (1735–1826) amerykański polityk, prezydent Stanów Zjednoczonych

Oh, yes; it is the glorious Fourth of July. It is a great day. It is a good day. God bless it. God bless you all. Thomas Jefferson survives… (ang.)
ostatnie słowa Adamsa. W rzeczywistości Thomas Jefferson zmarł kilka godzin wcześniej o czym Adams nie mógł wiedzieć.

Dag Hammarskjöld Fotografia

„Na swoją obronę – przeciw budowniczym systemów:
Twoje życie osobiste nie może mieć sensu trwałego, tobie tylko właściwego. Sens zaś pochodny uzyskać może jedynie przez włączenie się i podporządkowanie czemuś, co „jest niezmienne” i samo posiada „sens”. Czy tu chodzi o to, co skłonni jesteśmy obiektywizować, gdy mówimy o życiu przez duże Ż? Czy twoje życie może mieć sens, jako cząsteczka Życia? Czy Życie istnieje? Żyj, a zaznasz Życia jako rzeczywistości. Czy Życie ma „sens”? Zaznaj Życia jako rzeczywistości, a stwierdzisz że pytanie takie jest bezsensowne.
„Żyj”? Tak, żyj, odważ się na skok w życie; poddaj mu się bez zastrzeżeń. Odważ się na to, gdy zostaniesz wyzwany, bo tylko w świetle wyzwania będziesz mógł dostrzec rozstaje dróg i mieć nadzieję, że dokonasz świadomego wyboru i odwrócisz się plecami do swego życia osobistego, odmawiając sobie nawet prawa do obejrzenia się wstecz.
Będziesz mógł stwierdzić, że jako „prototyp” jesteś wolny od konieczności życia „w stadzie”.
Będziesz mógł stwierdzić, że twoje życie, podporządkowane Życiu, zachowuje w pełni swój sens, niezależnie od ram, w jakich je masz urzeczywistniać.
Będziesz mógł stwierdzić, że wolność ciągłego rozstawania się i nieustającej ofiary z siebie – nadaje przeżywanej rzeczywistości taką czystość i ostrość, że staje się naprawdę realizowaniem siebie samego.
Będziesz mógł stwierdzić, że podporządkowanie się, jako akt woli, wymaga ciągłego ponawiania; i przestaje istnieć z chwilą, gdy pozwolimy naszemu życiu osobistemu znów wślizgnąć się do centrum spraw.”

Dag Hammarskjöld (1905–1961) szwedzki polityk, dyplomata, ekonomista i prawnik
Zygmunt Freud Fotografia
Graham Masterton Fotografia
Giuseppe Tartini Fotografia
Włodzimierz Szaranowicz Fotografia

„Taki właściwie meteor, tylko przemknął przez chwilę przez skocznię.”

Włodzimierz Szaranowicz (1949) polski dziennikarz sportowy

o Mathiasie Hafele.
Skoki narciarskie, Innsbruck 2004

Gustaw Ehrenberg Fotografia

„Nie bał się pan ryzyka, kapitanie?
Szczęsny zamyślił się na chwilę. Nie odpowiedział.”

Anna Kłodzińska (1915–2008) dziennikarka i autorka kryminałów milicyjnych.

Błękitne okulary

Charles Bukowski Fotografia
Renée Zellweger Fotografia

„Czułam, jakby na chwilę wszyscy zamarli, zesztywnieli, niczym kukiełki na okładce albumu The Beatles Sgt. Pepper.”

Renée Zellweger (1969) aktorka amerykańska

Nie pamiętam, co powiedziałam.
o swojej reakcji na wiadomość, że otrzymała Oscara za rolę w filmie Wzgórze nadziei (w 2004).
Źródło: „InStyle” nr 4/2010

Marcin Orliński Fotografia
Guillermo Cabrera Infante Fotografia

„A więc: potrzebuję życiowej rady.
– Ale jakiego rodzaju? – powiedział stłumionym głosem.
– Nie wiem. Naprawdę nie wiem, co mam robić ze swoim życiem. Nie mogę zostać w mojej wsi. Tam nie ma przyszłości, dla nikogo.
– Więc co chcesz robić?
– Sam chciałbym to wiedzieć. Czy może mi pan pomóc? Chciałbym studiować.
Nie zastanawiał się długo.
– Gdzie? Szkoły są wszędzie. Co chcesz studiować?
– Teatr.
– Ty? Aktorem?
– Nie, chciałbym pisać dla teatru, dla telewizji. – Tak powiedziałem: dla telewizji. Poruszyło się we mnie wahadło złudnej nadziei, oscylując pomiędzy wstydem a głodem.
– Wiesz przecież, co to za życie. Dużo deprawacji. To nie dla chłopca ze wsi, takiego jak ty.
– Ale proszę pana, ja zjeździłem już kawał świata. Napisałem także coś niecoś.
Powinienem był mu powiedzieć, że przemierzyłem świat od naszej wsi do Hawany, gdzie wyczerpał się zasób mojej energii, że napisałem tomik sonetów i kilka opowiadań. Ale nic mu nie powiedziałem, głód mój przybrał na sile: do tej chwili znosiłem go z łatwością, zapomniawszy o nim nawet w samo południe, gdy z każdą chwilą robiło się coraz upalniej wewnątrz zamkniętego pokoju. Znowu spojrzałem na aniołka i poczułem się jeszcze bardziej głodny. Gdyby marcepanowa książeczka istniała naprawdę, gdyby zamiast kartek miała francuskie ciasta… Patrzyłem na aniołka, na jego twarz. Wydawało mi się, że ofiaruje mi otwartą książeczkę.
Znowu spojrzałem na niego i wydawało mi się, że się do mnie uśmiecha. Czyżby głód uświęcał?”

Guillermo Cabrera Infante (1929–2005) pisarz kubański
Grzegorz Pawlak Fotografia
Jacques Prévert Fotografia

„Nawet, jeśli szczęście zapomni o tobie na chwilę, ty nigdy o nim nie zapominaj.”

Jacques Prévert (1900–1977) poeta francuski, scenarzysta

Źródło: Helen Jones, Jacques Prévert [w:] 501 wielkich pisarzy pod red. Juliana Patricka, wyd. MWK, Warszawa, 2009, ISBN 978-83-61095-33-3, s. 359, tłum. Hanna Pawlikowska-Gannon, Julita Degórska, Małgorzata Koenig

Robert Rient Fotografia
Roma Gąsiorowska Fotografia
Wojciech Kuczok Fotografia
Roman Zwarycz Fotografia
Tede Fotografia
Robin Williams Fotografia
Naomi Klein Fotografia
Anita Lipnicka Fotografia
Guillaume Musso Fotografia
Paweł Małaszyński Fotografia
Władysław Broniewski Fotografia
Maja Lidia Kossakowska Fotografia
Tomasz Sakiewicz Fotografia

„Kiedy was nie ma – to jakby nagle
Zabrakło w moim życiu muzyki
Kiedy Was nie ma – to czas mnie straszy
Że przeminę, że będę chwilą”

Agata Budzyńska (1964–1996) polska piosenkarka, poetka i kompozytorka

Źródło: Piosenka dla moich przyjaciół

„Papierowe łódeczki wylądowały w koszu. Tim otworzył szufladę i wrzucił do niej noże, widelce i serwetki. Ja złapałem karton mleka i wsunąłem go do stojącego na półce wazonu. W ten sposób została tylko taca. Tim podał ją mnie. Rozejrzałem się w poszukiwaniu miejsca, gdzie można by ją schować. Nie znalazłem, więc postawiłem ją na krześle i usiadłem na niej.
– Proszę wejść! – zawołał Tim.
Nachylił się nad biurkiem i skrobał coś na czystej kartce papieru. Robiłoby to lepsze wrażenie, gdyby używał właściwego końca pióra.
Drzwi się otworzyły.
Nasz gość miał ze sobą pistolet – i to właśnie pistolet zobaczyłem najpierw. Mały, z krótką lufą, metalicznie szary. Gość też był mały, niewiele wyższy ode mnie, i taki blady, jakby dopiero co wyszedł z jednego z tych starych, czarno-białych filmów. Miał kwadratowy podbródek, krótko przycięte włosy i małe oczka, które zdawały się chować za grubymi szkłami okularów. Albo on był bardzo krótkowzroczny, albo jego okulista. A może po prostu czuł się za tymi kuloodpornymi szkłami bezpieczniej.
Zamknął za sobą drzwi. Na zewnątrz najwyraźniej padało, bo duże krople wody przywarły mu do czoła i skapywały z brzegu płaszcza. A może po prostu się pocił.
– Pan jest Tim Diament? – zapytał.
– Tak, to ja – przyznał Tim.
Mężczyzna wszedł dalej do środka i wtedy zobaczył mnie. Przez chwilę lufa mierzyła w moim kierunku. Ręce automatycznie zatrzepotały mi gdzieś ponad głową.
– A ty? – zapytał ostro.
– Nick Diament – odpowiedziałem.”

Jego brat. Przesunął wzrok niżej.
– Czemu siedzisz na tacy?
– Bo czuję się jak filiżanka herbaty.
To była pierwsza rzecz, jaka przyszła mi do głowy, lecz najwyraźniej jemu to wystarczyło, bo chwilę później, gdy podszedł do okna, już o mnie zapomniał.
Źródło: Szpieg mimo woli

Marcin Dorociński Fotografia
Karolina Nowakowska Fotografia
Erich Maria Remarque Fotografia
Stefan Wiechecki Fotografia

„(…) Murzyni w obecnem czasie w modzie. Do jakiego teatru się pan nie wybierzesz, dwóch, trzech ich przedstawia, a już najmarniej jeden. Podobnież artyści, co ich podgrywają, nie myją się z czarnej farby już po pare miesięcy – nie opłaci się jem, bo wiedzą, że w następnej sztuce znowuż za Murzynów będą. Żony jem w domu raban podnoszą, do pościeli nie chcą puszczać, ale żaden się nie myje. (…)
Rozchodziło się o to, że Turki wojne jemu wypowiedzieli, a że duchowieństwu nie wypada się naparzać, wynajęli księża tego Murzyna, żeby się za nich z Turkamy obleciał.
A nazywał się on (…) Hotello, dlatego, że Murzyni w hotelach najczęściej służą za dzwońców, czyli szwajcarów.
(…) Tak nasz z koleżką zgniewał, żeśmy chcieli się do niego podnieść i na scene wejść, towarzyskiego alibi go nauczyć. (…)
(…) ten ów Murzyn mówi:
„Owszem, proszę duchownych osób, mogie knoty Turkom spuścić, ale pod waronkiem, że katolickie kobiete pod tytułem Desdymona za małżonkie mi dacie”.
„Owszem, proszę bardzo – mówiom księża – załatwione” – i dali jem ślub. Ale nadleciał ojciec tej kobiety i mówi, że mowy o tem być nie może, boby się nie mógł z czarnem zięciem w towarzystwie pokazać. Ale ponieważ że ona się zgadzała, Murzyn zaczął się do teścia stawiać.
„Odskocz, tatuś, od nowożeńców, bo będzie niedobrze. Widziałem mętrykie – Desdymona jest pełnoletnia i pozwoleństwa rodziców nie potrzebuje. Chodź, Mondzia, do domu noc poślubne uskuteczniać!”
I poszli. Pokazało się potem, że stary Desdymony miał rację. Murzyn okazał się skończonem żłobem i niemożebny w pożyciu.
Tak się złożyło, że sąsiadka, cholera, ukradła Murzynowej chustkie do nosa, którą on jej dał w prezencie… Co ten lebiega o te chustkie za grandy toczył (…). Trzy godziny nas wszystkich męczył, a najwięcej żonę.
(…) żona szuka wszędzie, nie może znaleźć, to (…) mówi, na jury, że w praniu.
Jak oparzony wyleciał, za chwilę jest nazad, widocznie na górze był, przejrzał na sznurach całe pranie, i wiesz pan, co zrobił?…
Wtenczas to właśnie chcieliśmy z koleżką iść do niego na te scene. „Kobiete, łobuzie, bijesz o głupie chustkie za sto złotych?!”
Ale na tem nie koniec. Jeden oficer, któren na posadę gienerała lefrektował i chciał Hotella z niej wyślizgać, do pucu mu natrajlował, że jeden podporucznik do Desdymony uderza. Myślał, że Murzyn podporucznika zimnem trupem położy i do mamra go za to zamkną.
Detalicznie wszystko mu streszczał, jak podporucznik się z jego żoną podbawiał. Ten niby tyż to słucha, ale furt powtarza: „gdzie chustka” i „gdzie chustka”?
Wiesz pan, jak się skończyło – przeliczył jeszcze raz bieliznę z magla i u d u s i ł żonę, ponieważ że chustki nie było!
(…) Zanadto nie trzeba się znowuż nad Murzynamy rozczulać, bo i między niemy dranie się trafiają. Jedź pan do Łodzi, to się pan przekonasz!”

Stefan Wiechecki (1896–1979) pisarz i dziennikarz polski, humorysta (pseud. Wiech)

Źródło: Ksiuty z Melpomeną

Ewa Błaszczyk Fotografia