Cytaty na temat okolica

Zbiór cytatów na temat okolica, mówić, ludzie, czas.

Cytaty na temat okolica

Aleksandra Ziółkowska Fotografia

„Pszczoły były wielkim umiłowaniem stryja Leona, kochał je i lubił miód. Ule były przeważnie typu Dadanta, najłatwiejsze w obsłudze. Były one kwadratowe, z podnoszonym dachem, którędy w okresie zbiorów miodu wsuwało się specjalne nadstawki. Nadstawka taka starczała ledwie na kilka dni, szybko bowiem napełniała się miodem i należało zakładać nową. Sad pełen był olbrzymich, szerokich lip, obsiewano go też specjalnie miododajnymi trawami. W okolicy rosły białe koniczyny, dużo łubinów, w lasach wrzos. Miodobranie zaczynało się w czerwcu, po zakończeniu kwitnienia sadów i łąk. Im wcześniejszy był miód, tym lepszy. Stryj rozsyłał go i sprzedawał po całej Polsce, dużo zabierali krewni. W domu, w glinianych dzbankach miód stał cały rok. Przede wszystkim jednak specjalnie pakowany w żelazne pudełka był sprzedawany klientom z różnych miast. Miód jesienny na pierniki kupował Toruń, wiosenny i lipcowy brał Wedel. Były miody wczesne, łąkowe, rzadziutkie, złotego koloru – te nigdy się nie scukrowały. Miód z akacji, aby się scukrzyć, musiał stać bardzo długo, i wtedy robił się podobny do drobnej, białej kaszki. Inne, późniejsze, to były miody lipcowe z lip i wrześniowe, z gryki i wrzosu. Lipcowy uchodził za najlepszy, natomiast z gryki i wrześniowy były gorsze. Kiedy miód twardniał, to na przykład gryczany ciemniał, lipcowy bielał. Wszystkie oczywiście różniły się smakiem. W okresie miodobrania, kiedy pracy było wiele, stryj wynajmował chłopców do pomocy. W specjalnym domku, zimą zastępującym stebnik, miód się wirowało. Tam przenosiło się ramki, odcinało się ciepłym nożem zasklepioną woszczynę i stawiało do centryfugi (wirówki), gdzie po wpływem kręcenia korbą miód wypryskiwał na ściany beczki i ściekał. Z dołu, kurkiem, zlewało się go do podstawionych garnków, na które nakładało się sita, aby nie wpadły odłamki woszczyny. W garnku mieściło się około szesnastu litrów miodu. Przez kilka dni garnek stał odkryty, aby miód odparował, dopiero potem zakładało się woskowy papier i zawiązywało wokół. Stryj miał biblioteczkę z książkami o pszczołach. Lubił pszczoły, a one jego. Kiedy któraś wleciała do domu, brał ją delikatnie w ręce i wynosił, nigdy go nie użądliła. Pracował gołymi rękoma, nie w rękawiczkach, mówił, że pszczoły nie lubią tego. Czasami wieczorem kładł się w sadzie i słuchał jak pracują, czy są zadowolone ze zbiorów. Mówił na przykład, że pszczoła umarła, nie zdechła; jeżeli ktoś opowiadał, że pszczoła ugryzła, odpowiadał zaczepnie: – Czy widział ktoś, aby pszczoła miała zęby do gryzienia?”

Aleksandra Ziółkowska (1949) pisarka polska

Lepszy dzien nie przyszedł już
Źródło: Z miejsca na miejsce, [w: Lepszy dzień nie przyszedł już], Warszawa, Iskry 2012, str 208–209

Jason Bonham Fotografia
Tomasz Peta Fotografia
Jan Lemański Fotografia

„Francuz, Niemiec, Włoch, Anglicy,
No i inni z okolicy.”

Jan Lemański (1866–1933) polski poeta, satyryk i bajkopisarz
Waldemar Chrostowski Fotografia

„Podczas jednego z posiedzeń Międzynarodowej Rady Państwowego Muzeum w Oświęcimiu przeprowadziliśmy na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau wizytację mającą na celu ustalenie sposobów konserwacji zachowanych tam obiektów. Podczas tej czynności dwóch żydowskich działaczy rozejrzało się wokół, jakby czegoś wypatrując. W pewnym momencie powiedzieli, że na wieży jednego z kościołów w Oświęcimiu widzą krzyż. Wkrótce pojawiła się z ich strony sugestia, że najlepszym sprawdzianem dobrej woli chrześcijańskich uczestników dialogu będzie wyeliminowanie wszystkich krzyży z krajobrazu wokół Auschwitz-Birkenau. (…) Oczywiście z wież kościołów w Oświęcimiu też! Na początku nie dowierzałem własnym uszom. W najlepszym przypadku traktowałem to jako ponury żart. Ale żeby upewnić się, czy mój słuch i rozum działają, zaproponowałem obu rozmówcom wejście na wieżyczkę nad bramą wejściową do Birkenau, skąd rozciąga się panorama obozu i okolicy. Wszedłszy na górę, wskazałem dłonią krzyż nad kościołem i zapytałem, czy chodzi im o jego usunięcie. Potwierdzili i zacytowali znaną formułę religii Holocaustu: „Niebo nad Auschwitz musi być puste!”. W ich ustach odżył stary postulat ateistów: cmentarz, jakim jest Auschwitz, musi być wolny od znaków religijnych, a sprzymierzeńcem w dziele usuwania krzyży powinien być Kościół. Nadmienię, że – niestety – nie zabrakło w polskim Kościele osób, duchownych i świeckich, którym ta rola odpowiadała.”

Kościół, Żydzi, Polska

Jorge Luis Borges Fotografia
Zenon Kosidowski Fotografia
Andrzej Pilipiuk Fotografia
Rubén Darío Fotografia

„Urodziłem się w kraju, w którym, jak w prawie całej Ameryce, praktykowano magię, a czarownicy porozumiewali się z niewidzialnymi mocami. Tajemnice tubylców nie zniknęły wraz z przybyciem konkwistadorów. Co więcej, katolicyzm rozpowszechnił w koloniach praktyki przywoływania tajemnych sił, demonizm czy rzucanie uroku. W mieście, w którym przeżyłem moje pierwsze lata, mówiło się, dobrze to pamiętam, o diabolicznych zjawach, upiorach i duchach, jak o czymś zupełnie normalnym. W pewnej ubogiej rodzinie, która sąsiadowała z nami, zdarzyło się na przykład, że pewnemu młodemu człowiekowi objawił się duch jakiegoś hiszpańskiego pułkownika i wyjawił mu, gdzie na podwórku zakopany jest skarb. Wprawdzie młodzieniec umarł z przerażenia, jednak jego rodzina nagle się wzbogaciła i pozostaje zamożna aż do dziś. Jednemu biskupowi ukazał się inny biskup, aby wskazać mu miejsce, gdzie znajduje się pewien dokument zagubiony w archiwum katedry. Kiedyś diabeł porwał kobietę przez okno domu, który dobrze znam. Moja babka zapewniała mnie, że nocą krąży po okolicy straszliwy mnich bez głowy oraz włochata i ogromna łapa, która błąka się samotna jak jakiś pająk z piekła rodem.”

Rubén Darío (1867–1916)

Źródło: opowiadanie Larwa, cyt. za: Tomasz Pindel, Leksykon… http://katedra.nast.pl/artykul/5133/Leksykon-hispanofantastyczny-1/, op. cit.

Christa Wolf Fotografia
Naomi Klein Fotografia

„Jej narzeczony był ogromnym mężczyzną – taki miś olbrzymiego wzrostu, barczysty i potężny, ale odnoszący się do niej z ogromną subtelnością. Tę delikatną dziewczynę gorąco pokochał. Kiedyś stali oboje razem. Zaczęło się bombardowanie. Ona się wyrwała, zaczęła uciekać i została trafiona – na jego oczach. Jakiś podmuch zdarł z niej całe ubranie. W szpitalu na Mokotowskiej w kostnicy, wśród kilkunastu trupów, zobaczyłyśmy jej ciało. Leżała tylko w białej koszulce, całej we krwi. To było wzruszające i wstrząsające. Jej narzeczony chciał koniecznie zrobić dla niej trumnę. Trumien już od dawna nie było, większość wydobytych spod gruzów zwłok po prostu zakopywano w ziemi. Ale on zdobył jakieś deski, zbił proste pudło i gdzieś za ulicą Wiejską mieliśmy ją pochować. Trzeba było iść dość daleko, przejść przez cały Plac Trzech Krzyży, w okolicy Instytutu Głuchoniemych. (Wtedy to zobaczyłam zniszczoną moją szkołę Królowej Jadwigi). Narzeczony Wandzi sam wykopał grób, złożył ją do „trumny”, szlochał jak dziecko, a jego łzy padały na ciało Wandzi. Ponieważ co chwilę był nalot, chcieliśmy jak najszybciej zakończyć ten pogrzeb. Tymczasem on ukląkł, złożył całe dłonie jak przy pacierzu i modlił się serdecznie. Wandzia leżała słodko uśmiechnięta, spokojna, uroczo dziecinna, drobniutka w tej swojej koszulce, prawie naga, calutka we krwi. Była jak polski sztandar: biała koszulka i czerwona krew… Nie było księdza, więc my prowadziłyśmy modlitwy – jej narzeczony modlitwę. Potem nakrył swą skrzynkę jakąś deską, rzuciliśmy troszkę ziemi, on sam grób zakopał, usypał kopczyk i postawił krzyż, który wystrugał z odpowiadał. Gdy skończyłyśmy się modlić, on jeszcze zaczął „Pod Twoją obronę” i gdy łkającym głosem mówił, wszyscy płakaliśmy i tak łkając kończyliśmy patyków. Było coś wstrząsającego w żałobie tego olbrzymiego mężczyzny. A myśmy stały, jak zawsze zdumione, że jeszcze żyjemy. Inni odchodzą, a my zostajemy, nawet żadna z nas nie jest ranna.”

Maria Okońska (1920–2013)

Źródło: Maria Okońska Wspomnienie z Powstania Warszawskiego, op. cit., s. 124–125.

Antoni Kucharczyk Fotografia
Faustyna Kowalska Fotografia
Leszek Cichy Fotografia
Friedrich Kellner Fotografia

„Przebywający w okolicy na wakacjach żołnierz powiedział, że był świadkiem niebywałych potworności na terenach okupowanej Polski. Obserwował nagich Żydów – mężczyzn i kobiety – ustawianych przed długim głębokim rowem. Na rozkaz oficera SS wszyscy oni zostali zabici przez Ukraińców strzałem w tył głowy, po czym padali do rowu. Ten wypełniano potem ziemią, mimo, że ze środka dochodziły okrzyki tych, którzy nadal żyli. Te akty okrucieństwa były tak nieludzkie, że część użytych jak narzędzia Ukraińców przechodziła załamanie nerwowe. Wszyscy żołnierze wiedzący o tak bestialskich poczynaniach nazistowskich podludzi wyrażali opinię, że naród niemiecki powinien trząść się jak galareta, gdyż niedługo nadejdzie czas zapłaty. Nie ma kary, która byłaby adekwatna dla tych nazistowskich potworów. Oczywiście, gdy nadejdzie już czas zapłaty, razem z winnymi będą musieli cierpieć niewinni. Z racji jednak na to, że obecnej sytuacji winne jest 99 procent ludności Niemiec, czy to pośrednio, czy bezpośrednio, można powiedzieć, że ci, którzy podróżują razem, razem zawisną.”

Friedrich Kellner (1885–1970) historyk niemiecki

Źródło: Friedrich Kellner, Vernebelt, verdunkelt sind alle Hirne, Tagebücher 1939–1945, red. Sascha Feuchert, Robert Martin Scott Kellner, Erwin Leibfried, Jörg Riecke, Markus Roth, Wallstein Verlag, Getynga 2011, ISBN 9783835306363, 28 października 1941.

Bartłomiej Sienkiewicz Fotografia
Richard Adams Fotografia
Paweł Kukiz Fotografia
Herod Wielki Fotografia
Angus Young Fotografia
Neal Stephenson Fotografia

„Mało kto tam chodził. I dobrze, bo okolice stawu były prawdziwym metalowym ściekiem – i nie mówimy tu o ciężkim graniu.”

ST o terenie zanieczyszczonym metalami ciężkimi.
Zodiac (thriller ekologiczny)
Źródło: Zodiac (thriller ekologiczny), str. 18, Poznań 2001.

Anita Werner Fotografia
Andrzej Sapkowski Fotografia

„A taka to była spokojna okolica. Nawet skrzaty z rzadka jeno szczały tu babom do mleka.”

Andrzej Sapkowski (1948) polski pisarz

Caldemeyn do Geralta.
Ostatnie życzenie
Źródło: Mniejsze zło

Bruno Kiciński Fotografia
Joanna Bator Fotografia
Bojan Biołczew Fotografia
Karl Weinhold Fotografia

„Śląsk jest teraz krajem zgermanizowanym. Mniemanie, że z dawniejszych germańskich mieszkańców Śląska, Ligierów, Sylingów, Wandalów, resztki ostały się w górach, podczas gdy obszary równinne po wywędrowaniu ich głównych skupisk przypadły w udziale Słowianom, zostaje przez dowody dokumentarne odparte, same obszary górskie na początku XIII wieku również były całkowicie słowiańskie. Ponowne jego zdobywanie następowało dość opornie od końca XII wieku: w roku 1175 klasztor w Lubiążu przy jego założeniu przez Bolesława I otrzymał dla niemieckich osadników na terenie jego dóbr zwolnienie od polskich obciążeń; pierwsze udokumentowane świadectwo rzeczywiście skutecznego niemieckiego osadnictwa dotyczy lat 1202–1207 i wskazuje na okolice między Złotoryją a Jaworem, Strzegomiem, Kamienną Górą do Ząbkowic Śląskich i Świebodzina. Do 1230 roku większe skupiska Niemców można potwierdzić koło Wlenia, Świebodzic, wokół Sobótki, koło Dzierżoniowa, Białej, Prudnika, Psiego Pola, Oławy. Gościęcin między Głubczycami a Koćlem, który dzisiaj jeszcze jest językową wyspą, obsadzony został przez Niemców w 1225 r.; niemieckie osadnictwo wokół Ujazdu i Olesna, tak samo koło Bierzyc w trzebnickim, jednak upadło.
Na koniec XIII wieku na Dolnym Śląsku po lewej stronie Odry zwycięstwo niemczyzny było przesądzone, na Górnym Śląsku szlachta polska, z książętami na czele, stawiała długotrwały opór. Dopiero od początku XIX wieku niemczyzna poczyna na prawym brzegu Odry, od Wrocławia, sięgać mocniej wokół siebie.
Twardogóra, Goszcz, Dobrzykowice koło Wrocławia i niektóre inne miejscowości, które w 1815 roku były jeszcze całkowicie polskie, teraz są w pełni niemieckie; miasto Trzebnica, które wówczas zamieszkiwane było jeszcze w połowie przez Polaków, jest teraz czysto niemieckie; powiaty Syców i Namysłów są obecnie już mieszane i w ciągu życia jednego pokolenia ujrzą wymarcie polszczyzny. Na podstawie dokumentów jesteśmy tylko skąpo poinformowani o pochodzeniu niemieckich osadników na Śląsku. Najczęściej wymieniani są Flamandowie i Frankowie, a z tego, że przeważają tu flamandzkie miary gruntów rolniczych, najliczniej przywędrować musieliby Niederlandczycy.”

Karl Weinhold (1823–1901)

Źródło: Z dzieła pt. Artykulacja i słowo-twórstwo oraz formy dialektu śląskiego z uwzględnieniem pokrewieństwa w dialektach niemieckich

Jonathan Carroll Fotografia
Charlaine Harris Fotografia
Jerzy Łoś Fotografia
Bogusław Wołoszański Fotografia
Anna Rogowska Fotografia

„Mija już 1,5 roku od chwili, gdy wraz ze swoim dworem przybył pan do Rzeszowa, aby przekonać lud zamieszkujący tamte okolice, że jest ciemny i pełen ksenofobii, że nie wie, co to postęp i gospodarka rynkowa, a jedynym dla niego ratunkiem jest poddanie się woli Ministerstwa Przekształceń Własnościowych. Przedmiotem sporu były: sprzedaż państwowego przedsiębiorstwa zajmującego się przetwórstwem rolno-spożywczym, o wdzięcznej nazwie Alima, pochodzącej od imienia córki jednego z przedwojennych właścicieli. Przedsiębiorstwo to zawsze cieszyło się dobrą opinią społeczności rzeszowskiej i to zarówno przed wojną, jak i po wojnie, a w najgorszym okresie, w roku 1990, miało ono rentowność na poziomie 17%. W opinii przedstawionej przez firmę Gerber, która postanowiła kupić to przedsiębiorstwo, było stwierdzenie, że kupuje ten zakład, ponieważ jest on najlepszy w całej środkowej Europie. Ja ze swej strony dodam, że zakład był tak dobry, że bez większych trudów wygrywał w konkurencji na rynku nawet z amerykańskimi potentatami. Według pana ministra Lewandowskiego był on jednak zły. Był zły, bo nie pasował do przyjętej doktryny politycznej.”

Józef Frączek (1952) polski polityk

do Janusza Lewandowskiego.
Źródło: Wystąpienie na posiedzeniu Sejmu, 1 kwietnia 1993 http://orka2.sejm.gov.pl/Debata1.nsf/5c30b337b5bc240ec125746d0030d0fc/18ec5e3a12ba8516c125750f00435342?OpenDocument

Henri Pourrat Fotografia
Gustaw Zieliński Fotografia
Sohrab Sepehri Fotografia

„Cóż za rozlegle pustynie!
cóż za góry wysokie!
ależ trawa pachnie w Golestane!
w tej okolicy czegoś szukałem:
snu może
światła, piasku, uśmiechu.”

Sohrab Sepehri (1928–1980)

Źródło: W Golestane, tłum. Albert Kwiatkowski; cyt. za literaturaperska.com http://www.literaturaperska.com/sepehri/sepehri2.html

Franz Stangl Fotografia
Keith Richards Fotografia

„Pułkownik stał z założonymi rękoma, a czwórka kongresmenów przy eleganckim szklanym stole pracowicie wgryzała się w gąszcz rubryczek. Przez dłuższą chwilę słychać było tylko skrzypienie stalówek. Ten dźwięk, charakterystyczny dla piór, których cena bywa porównywalna z ceną średniej wielkości sondy kosmicznej, ten upał… Kongresmena Josepha Adlera z Teksasu przeszył nagły dreszcz. Na kręgosłupie załaskotał strumyczek potu, pióro paliło mdlejące palce. Znowu wróciło przeklęte wspomnienie ze szkoły w Austin: klasówki, testy, wieczny upał, wieczne kłopoty z nauką, bicie linijką po rękach przez dyrektora i w końcu te przeklęte koty. Adler skurczył się w sobie, ścisnął w dłoniach skronie i starał się przypomnieć, co w takich przypadkach radził mu psychoanalityk, ale w jego senatorskiej głowie chlupotała tylko pustka. Ocknął się, gdy ujrzał, jak rubryka w jego formularzu sama pokrywa się pismem. Wytrzeszczył oczy tylko po to, by przeczytać: „Jaki silny i gibki, jaka śliczna pupa, jakie cudne, dzikie oczy”. Nie, nie przerażało go, że wypisuje takie obrzydliwości jak pierwszy lepszy gej. Przerażało go raczej to, że obrzydliwości wypisywał dłonią ozdobioną długimi ciemnozielonymi paznokciami. Poczuł nagły ból w okolicy serca.
– Joseph, nie śpij, skończ wreszcie wypełnianie tej cholernej ankiety – zahuczał mu nad prawym uchem znajomy bas Nata Corvusa.
Senator Adler drgnął i natychmiast zastygł ze wstydu. Prawy łokieć senator z ramienia Partii Demokratycznej, Rebeki Vogel z Arkansas, wpijał mu się w mostek, a jej zdobna zielonymi paznokciami dłoń wypisywała właśnie w rubryce „Odznaczenia wojenne” słowa: „cudny purpurowy języczek.””

Najwyraźniej sąsiadka nie uznawała pisania linijka po linijce. Zjechała piórem ze swojego formularza, chwilę poskrobała po szklanym blacie i dalej pisała już po ankiecie kongresmena Adlera.
Kot typu Stealth

Tomasz Adamek Fotografia
Graham Greene Fotografia
Włodzimierz Mozołowski Fotografia

„Wszystkich ich (sanoczan) łączy z Sanokiem sentyment. Im dalej w lata, tym mocniejsza więź tęsknoty i wspomnień. (…) Ta więź sentymentu dotyczy nie tylko gimnazjum: łączy ich ona z całym Sanokiem i okolicą.”

Włodzimierz Mozołowski (1895–1975) Oficer Wojska Polskiego, chemik

przemówienie podczas „Jubileuszowego Zjazdu Koleżeńskiego b. Wychowanków Gimnazjum Męskiego w Sanoku w 70-lecie pierwszej Matury” 21 czerwca 1958.
Źródło: Dwa dni w mieście naszej młodości. Sprawozdanie ze zjazdu koleżeńskiego wychowanków Gimnazjum Męskiego w Sanoku w 70-lecie pierwszej matury w roku 1958, s. 48.

Aleksander Jełowicki Fotografia
John Quincy Adams Fotografia
Norman Davies Fotografia
Mikael Niemi Fotografia
Adam Traczyk Fotografia

„W skrajnym scenariuszu narażamy się na przekształcenie naszych relacji z USA z politycznego partnerstwa opartego również na wspólnych wartościach na relację quasi mafijną, w której nam przypadnie rola drobnego sklepikarza płacącego haracz najsilniejszemu hersztowi w okolicy.”

Adam Traczyk (1987) polski politolog, działacz społeczny, publicysta

Źródło: Adam Traczyk: Skrajna uległość? „Fort Trump” prezydenta Dudy to niestety nie dowcip http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,161770,23938950,traczyk-skrajna-uleglosc-a-moze-sprytna-taktyka-fort-trump.html, gazeta.pl, 19 września 2018

Stanisław Moskal Fotografia
Stanisław Moskal Fotografia

„Od pewnego czasu opinia publiczna w Polsce przywiązuje duże znaczenie do ochrony środowiska naturalnego, ceniąc sobie nie skażoną wodę i czyste powietrze, natomiast mniej uchwytny czynnik wpływający na jakość życia, jakim jest krajobraz najbliższej okolicy, nie budzi na razie równie żywego zainteresowania.”

Stanisław Moskal (1935–2019) polski naukowiec i pisarz

o krajobrazie.
Inne publikacje
Źródło: „Krakowskie Studia Małopolskie” https://czasopisma.marszalek.com.pl/images/pliki/ksm/04/ksm200010.pdf, nr 4/2000, s. 135.

Władysław Sikorski Fotografia
Fryderyk II Wielki Fotografia
Katarzyna Wasilkowska Fotografia
Halldór Kiljan Laxness Fotografia