Cytaty na temat powrót
strona 4

Marek Safjan Fotografia
Eugène Terre'Blanche Fotografia
Larry Niven Fotografia
Katarzyna Cichopek Fotografia
Rafał A. Ziemkiewicz Fotografia
Kazimierz Bartel Fotografia
Kazimierz Leski Fotografia
Laura Samojłowicz Fotografia

„Pamiętam swoje podróże z babcią nad morze. Na plaży było coś w rodzaju karaoke. Babcia nie zdążyła się nawet odwrócić, a ja już byłam z powrotem z nagrodą.”

Laura Samojłowicz (1985) aktorka polska

Źródło: «Pańcia dzidzibudka» – druga część wywiadu z Laurą Samojłowicz http://www.m-jak-milosc.pl/Wywiady/1869/Pancia-dzidzibudka-druga-czesc-wywiadu-z-Laura-Samojlowicz.html

Jeorios Andreas Papandreu Fotografia

„Grecy najwyraźniej nie zdają sobie sprawy z tego, że jeśli nie zgodzą się na plan oszczędnościowy, ich kraj zbankrutuje. Nasz głos jest dla kraju jedyną szansą dźwignięcia się z powrotem na nogi.”

podczas parlamentarnej debaty nad planem oszczędnościowym (czerwiec 2011).
Źródło: Turyści bezradni. W Grecji strajkuje, kto żyw, tvn24.pl, 28 czerwca 2011 http://www.tvn24.pl/-1,1708470,0,1,turysci-bezradni--w-grecji-strajkuje--kto-zyw,wiadomosc.html

Taylor Lautner Fotografia
Anna Rechnio Fotografia
Lion Feuchtwanger Fotografia
Emmanuel Lévinas Fotografia

„Co się tyczy [paryskich] bulwarów, to w ogóle nie można po nich chodzić. Wszyscy zasuwają z burdelu do kliniki, a z kliniki z powrotem do burdelu. A dokoła jest tyle trypra, że ledwie można złapać dech. Kiedyś wypiłem trochę i poszedłem Polami Elizejskimi - a dokoła było tyle trypra, że ledwie powłóczyłem nogami. Zobaczyłem dwoje znajomych: on i ona, oboje jedzą kasztany, bardzo starzy oboje. Gdzieś ich już widziałem? W gazetach? Nie pamiętam, ale poznałem: Louis Aragon i Elsa Triolet. "Ciekawe - błysnęła mi myśl - skąd idą: z kliniki do burdelu czy z burdelu do kliniki?" I sam sobie przerwałem: "Wstydziłbyś się. Jesteś w Paryżu, a nie w Chrapuszowie. Zadaj im lepiej pytania o sprawy społeczne, o najbardziej palące sprawy."
Doganiam Louisa Aragona i zaczynam mówić, otwierając przed nim serce. Mówię, że jestem zdesperowany, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że umieram od nadmiaru węwnętrznych sprzeczności, i dużo różnych takich. A on spogląda na mnie, salutuje mi jak stary weteran, bierze swą Elsę pod rękę i idzie dalej. Ja znów ich doganiam i zwracam się tym razem już nie do Louisa, lecz do Triolet. Mówię, że umieram na brak wrażeń, że gdy przestaję rozpaczać, ogarniają mnie wątpliwości, gdy tymczasem w chwilach rozpaczy w nic nie wątpiłem… A ona tymczasem, jak stara kurwa, poklepała mnie po policzku, wzięła pod rączkę swojego Aragona i poszła dalej.
Potem, rzecz jasna, dowiedziałem się z prasy, że to wcale nie byli oni, tylko Jean-Paul Sartre i Simone de Baeuvoir, ale jaka to teraz dla mnie różnica! Poszedłem do Notre-Dame i wynająłem tam mansardę. Mansarda, facjatka, oficyna, antresola, strych - ciągle to wszystko mylę i nie widzę różnicy. Krótko mówiąc, wynająłem miejsce, w którym można leżeć, pisać i palić fajkę. Wypaliłem dwanaście fajek i odesłałem do "Revue de Paris" mój esej pod francuskim tytułem "Szyk i blask - immer elegant". Esej na temat miłości.
A wiecie przecież, jak trudno jest we Francji pisać o miłości. Dlatego że wszystko, co dotyczy miłości, zostało już we Francji dawno napisane. Tam wiedzą o miłości wszystko, a u nas nic. Spróbujcie u nas komuś ze średnim wykształceniem pokazać twardy szankier i zapytać: "Jaki to szankier, twardy czy miękki!" - na pewno strzeli: "Jasne, że miękki." A jak zobaczy miękki, to już zupełnie straci orientację. A tam - nie. Tam mogą nie wiedzieć, ile kosztuje dziurawcówka, ale jeśli już szankier jest miękki, to będzie takim dla każdego i nikt go nie nazwie twardym…
Krótko mówiąc, "Revue de Paris" zwróciło mi esej pod pretekstem, że został napisany po rosyjsku, a francuski był tylko tytuł. Wypaliłem więc na antresoli jeszcze trzynaście fajek i stworzyłem nowy esej, również poświęcony miłości. Tym razem cały tekst od początku do końca był napisany po francusku, a rosyjski był jedynie tytuł: "Skurwysyństwo jako najwyższe i ostatnie stadium kurestwa." I posłałem tekst do "Revue de Paris".
[Znów mi go zwrócili. ] Styl, powiedzieli, znakomity, natomiast główna myśl - fałszywa. Być może, powiedzieli, da się to zastosować do warunków rosyjskich, ale nie francuskich. Skurwysyństwo, powiedzieli, wcale nie jest u nas stadium najwyższym i bynajmniej nie ostatnim. U was, Rosjan, powiedzieli, kurestwo, które osiągnie granice skurwysyństwa, zostanie przymusowo zlikwidowane i zastąpione przez programowy onanizm. Natomiast u nas, Francuzów, nie jest wprawdzie w przyszłości wykluczone organiczne zrastanie się pewnych elementów rosyjskiego onanizmu, potraktowanego bardziej swobodnie - z naszą ojczystą sodomią, będącą efektem transformacji skurwysyństwa za pośrednictwem kazirodztwa; jednakże owo zrastanie się nastąpi na gruncie naszego tradycyjnego kurestwa, mając charakter absolutnie permanentny.”

Moscow to the End of the Line

Richard Flanagan Fotografia

„Miłość to za skromne słowo, nie uważa pan? Mam przyjaciółkę w Fern Tree, która uczy gry na fortepianie. Ona jest bardzo muzykalna, a mnie słoń na ucho nadepnął. Ale pewnego dnia ta przyjaciółka powiedziała mi, że każdy pokój ma swoją nutę. Trzeba ją tylko znaleźć. Zaczęła przebierać palcami po klawiszach, tam i z powrotem, i nagle jedna nuta powróciła do nas, po prostu obiła się od ścian, uniosła nad podłogą i wypełniła cały pokój takim jakimś doskonałym pomrukiem. Pięknym dźwiękiem. Było to tak, jak gdyby rzucił pan śliwkę, a ona wróciła by do pana całym sadem. Nie uwierzyłby pan w to, panie Evans. To takie dwie kompletnie różne rzeczy, nuta i pokój, a jakoś się znalazły. Ten dźwięk brzmiał… dobrze. Nie mówię jak idiotka? Czy sądzi pan, że właśnie to mamy na myśli, mówiąc o miłości? Taką nutę, która do nas powraca? Która znajduje pana nawet wtedy, kiedy nie chce pan zostać odnaleziony? Że pewnego dnia znajduje pan kogoś, a potem wszystko czym ten człowiek jest, powraca do pana jakimś dziwnym pomrukiem? Który pasuje. Jest piękny. Nie potrafię dobrze wytłumaczyć, o co mi chodzi, prawda? Nie jestem zbyt elokwentna. Ale tacy właśnie byliśmy, Jack i ja. Właściwie się nie znaliśmy. Nie wiem, czy wszystko w nim mi się podobało. Pewnie miał w sobie coś, co mnie irytowało. Ale ja byłam tym pokojem, a on tą nutą, i teraz Jacka nie ma. I wszędzie panuje cisza.”

Richard Flanagan (1961) pisarz i reżyser australijski
Andrzej Stasiuk Fotografia
Patricia C. Wrede Fotografia
Guillaume Apollinaire Fotografia

„Raz w przedwieczornej mgle w Londynie
Ulicznik jakiś mnie zaskoczył
Podobny był do mej jedynej
Ze wstydu więc spuściłem oczy
W spojrzeniu jego czując drwinę

Zły chłopak szedł i całą parą
Gwiżdżąc w kieszenie ręce włożył
Ja za nim domy nad tą parą
Jak rozstąpione fale morza
On Hebrajczycy ja Faraon

Niech cegły zwalą się lawiną
Jeślim cię miła fałszem karmił
Władcą Egiptu i władczynią
Jestem i ciurą jego armii
Jeśli nie jesteś mą jedyną

W rogu ulicy która płonie
Ogniami wszystkich swoich fasad
Runami mgieł w nieutolonej
Krwawiącej skardze wszystkich fasad
Kobieta szła podobna do niej

Ten wzrok nieludzki i niewierny
Ta blizna tuż pod szyją gołą
Pijana szła przez próg tawerny
W tej samej chwili gdy pojąłem
Każdej kochanej fałsz bezmierny

Kiedy przytułał się z daleka
Ulisses mądry d przystani
Drgnęła staremu psu powieka
I za przędziwem cienkich tkanin
Żona na powrót męża czeka

Do Sakontali syty chwały
Wracał małżonek-król po walce
Oczy miłością jej pałały
Czekała blada a jej palce
Samca gazeli sierść głaskały

Ledwie wspomniałem szczęście króli
Tu nieprawdziwa tam niedobra
W której wciąż kocham się najczulej
Dwa cienie które los mi dobrał
Zderzyły się by zjątrzyć ból mój

Żal się już piekłem na mnie wali
Otwórz się niebo niepamięci
Za pocałunek jej zuchwali
Królowie życie z własnej chęci
Nędzarze cień by swój sprzedali

Zazimowałem w swej przeszłości
O słońce wielkanocne grzej i
Niech ciepło w sercu mym zagości
Bo zmarzło tak jak w Cezarei
czterdziestu męczenników kości

Pamięci o mój piękny statku
Czy nam już nie dość podróżować
Po fali wód o przykrym smaku
Od zórz po zmierzchy od różowych
Aż po te smutki na ostatku

Szalbierko żegnam twój kobiecy
Cień pomylonych dwóch postaci
I tej z którą zwiedzałem Niemcy
Jam ją w ubiegłym roku stracił
I nigdy nie zobaczę więcej

O Drogo Mleczna płyń siostrzyco
Białych strumieni ziem Chanaan
Kochanek białych w mgle zachwyceń
Zgrajo topielców niekochana
Ciągnijmy za nią ku mgławicom

Pamiętam jak innego roku
Kwietniowy świr zwiastował wiosnę
Śpiewałem radość u jej boku
Śpiewałem miłość męskim głosem
Gdy rozkwitała miłość roku”

Guillaume Apollinaire (1880–1918) francuski poeta
Katullus Fotografia
Erich Maria Remarque Fotografia
Andrzej Stasiuk Fotografia

„Ej Maryśka! Noc się kończy! - i porwał kobietę do tańca. Zderzyli się ciężko, bezwdzięcznie i cieleśnie, by z brzękiem wywalcowac zza stołu pod drzwi, a potem wzdłuż sciany i na powrót, jak ciężarny, dziecinny bąk. Spadła szklanka, brzękneła, ale chrzęst deptanego szkła przepadł w śmiechu Maryśki. Zamiotła czerwonymi włosami powietrze i ogień smagnął nagie ramiona Gacka. Upał jak czarny miód wlewał się oknem i ciała tancerzy wirowały wolno, splecione, związane tą pewnością która zjawia się od pierwszego dotyku i wszystko, co ma się stać, własciwie już się stało. Ciężki od krwi wir wciągał wszystko wokół. Ściany w rzucik, półnagą Sandy z gazety, żółtą kulę żyrandola, stół i satelity popielniczek i naczyń, wersalkę i ciemną Czestochowską za szkłem, podłogę, dreszcz przenikał dom aż po miekką skórę nieba, w którym gwiazdozbiory ocierały się o siebie nazwajem, sunąc ku ciemniejszej niż noc rozpadlinie zachodu i tylko Gacek pozostawał nieruchomy.
Muzyka urwała się raptem, lecz oni kołysali się dalej, jakby dzwięki nie były im potrzebne. Krzesło upadło na podłogę. Edek posłał je kopniakiem w kąt i próbował coś zrobić z kasetą, chociaż nie chciał ani na chwilę wypuścić tancerki z rąk.
- Pić! - zawołała Maryśka, ale butelka była już pusta.
- Co Gacek? Po wódkę też strach? - zaśmiał się Edek.”

Andrzej Stasiuk (1960) pisarz polski

Tales of Galicia

Friedrich Nietzsche Fotografia
Mikael Niemi Fotografia
Franz Kafka Fotografia

„Oto masz, drogi Maksie, dwie książki i kamyk. Zawsze starałem się znaleźć na Twoje urodziny coś, co wskutek swej obojętności nie zmieniałoby się, nie gubiło, nie psuło i nie mogło być zapomniane. A dumając potem miesiącami, znów nie widziałem innego ratunku, niż wysłać Ci książkę. Z książkami jest jednak utrapienie, z jednej strony są obojętne, a potem znów z drugiej o tyle bardziej interesujące, potem zaś pociągnęło mnie do tych obojętnych tylko przekonanie, które bynajmniej nic we mnie nie rozstrzygnęło, w końcu zaś, ciągle jeszcze z odmiennym przekonaniem, trzymałem w ręku książkę, która paliła tak tylko z ciekawości. Kiedyś nawet z rozmysłem zapomniałem o Twoich urodzinach, co było wszak lepsze niż posłanie książki, ale dobre nie było. Dlatego wysyłam Ci teraz ten kamyczek i będę Ci go wysyłał póki naszego życia. Będziesz go trzymać w kieszeni, ochroni Cię, wsadzisz do szuflady, również nie będzie bezczynny, ale jeśli go wyrzucisz, będzie najlepiej. Bo wiesz, Maksie, moja miłość do Ciebie jest większa niż ja sam i bardziej ja w niej mieszkam niż ona we mnie, i ma też kiepską podporę w mojej niepewnej istocie, tym sposobem jednak dostanie w kamyczku skalne mieszkanie i niechby to było tylko w szczelinie bruku na Schalengasse. Od dawna już ratowała mnie ona częściej niż sądzisz, a właśnie teraz, gdy wiem o sobie mniej niż kiedykolwiek i odczuwam siebie z pełną świadomością jedynie w półśnie, tylko tak nadzwyczaj lekko, tylko teraz jeszcze - krążę tak niczym z czarnymi wnętrznościami - dobrze zatem zrobi ciśnięcie w świat takiego kamyka i oddzielenie w ten sposób pewnego od niepewnego. Czym są wobec tego książki! Książka zaczyna Cię nudzić i już nie przestanie albo porwie ją twoje dziecko, albo, jak ta książka Walsera, rozlatuje się już, kiedy ją dostajesz. Przy kamyku przeciwnie, nic nie może Cię znudzić, taki kamyk nie może też ulec zniszczeniu, a jeśli już, to dopiero po długim czasie, także zapomnieć go nie można, ponieważ nie masz obowiązku o nim pamiętać, w końcu nie możesz go też nigdy ostatecznie zgubić, gdyż na pierwszej lepszej żwirowej drodze znajdziesz go z powrotem, bo jest to właśnie pierwszy lepszy kamyk. A jeszcze nie mógłbym mu zaszkodzić większą pochwałą, szkody z pochwał powstają bowiem tylko wtedy, gdy pochwała chwaloną rzecz rozgniata, niszczy lub zapodziewa. Ale kamyczek? Krótko mówiąc, wyszukałem Ci najpiękniejszy prezent urodzinowy i przekazuję Ci go z pocałunkiem, który ma wyrażać niezdarne podziękowanie za to, ze jesteś.”

Franz Kafka (1883–1924) pisarz austriacki pochodzenia żydowskiego
Katarzyna Nosowska Fotografia
Mateusz Morawiecki Fotografia

„Chcemy przekształcać Europę, ją z powrotem, takie moje marzenie, rechrystianizować, bo niestety w wielu miejscach nie śpiewa się kolęd, kościoły są puste i są zamieniane na muzea. To wielki smutek.”

Mateusz Morawiecki (1968) polski menedżer, historyk, bankowiec i polityk, Szesnasty Premier Rzeczypospolitej Polskiej od 2017 roku

Źródło: Mateusz Morawiecki ma ambitny cel. „Chcemy rechrystianizować Europę. To moje marzenie” http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,22758869,mateusz-morawiecki-ma-ambitny-cel-chcemy-rechrystianizowac.html, gazeta.pl, 8 grudnia 2017

Kazimierz Sosnkowski Fotografia
Kazimierz Sosnkowski Fotografia
Wincenty Witos Fotografia

„Chłopi bali się Polski niesłychanie, wierząc, że z jej powrotem przyjdzie na pewno pańszczyzna i najgorsza szlachecka niewola. Powstania uważali za jakąś potworną zbrodnię, której nawet nie umieli nazwać ani określić, a powstańców za dzikich, pomylonych zbrodniarzy, będących plagą ludności i nieszczęściem dla chłopów.”

Wincenty Witos (1874–1945) polski działacz ruchu ludowego, premier II Rzeczypospolitej

Źródło: Kiedy chłop stał się Polakiem? http://www.newsweek.pl/wiedza/historia/kiedy-chlop-stal-sie-polakiem-tomasz-kizwalter-newsweek-pl,artykuly,281641,1.html, newsweek.pl, 15 kwietnia 2018.

Stephen Hawking Fotografia
Władysław Anders Fotografia
Felicjan Sławoj Składkowski Fotografia

„Z powodu niebezpieczeństwa zagrażającego stolicy rząd zmuszony jest opuścić Warszawę z niezłomnym postanowieniem powrotu do niej po wygranej wojnie.”

Felicjan Sławoj Składkowski (1885–1962) polski generał i premier

oświadczenie premiera z 5 września 1939.
Źródło: Magdalena Stopa, Julian Kulski – prezydent okupowanej walczącej Warszawy, Editions Spotkania, Warszawa 2017, s. 68.

Marek Kuchciński Fotografia
Ryszard Kalisz Fotografia

„Ja uważam, że Tusk robi sobie po prostu jaja z PiS. Doskonale wie, jak każda jego obecność i wypowiedź w Polsce działa na Jarosława Kaczyńskiego. Tusk jest przewodniczącym Rady Europejskiej. Był w zupełnie innej sferze działań. Powrót do tej polskiej polityki, czy mu się będzie chciało?”

Ryszard Kalisz (1957) polski polityk

Źródło: polsatnews.pl http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-12-26/wydarzenia-i-opinie-ryszard-kalisz-adam-hofman-transmisja-od-1915/?ref=aside_najnowsze, 26 grudnia 2018 r.

David Irving Fotografia
John Updike Fotografia

„Dzisiaj młodzi mają więcej problemów, niż mieliśmy my - mówi Jack (…) Nie chodzi tylko o AIDS i całą resztę. Istnieje pewien głód, nie wiem, absolutu, kiedy wszystko jest takie relatywne, a wszystkie siły ekonomiczne narzucają im szybki zarobek i kredyt na karcie (…) Kiedy rzeczywistość nie jest prosta, ludzie chcą powrotu do naiwnej prostoty, czerni i bieli, prawdy i fałszu. (…) Inaczej bycie człowiekiem byłoby zbyt trudne. W przeciwieństwie do innych zwierząt wiemy za dużo. One wiedzą tylko tyle, żeby wypełnić swoje zadanie i umrzeć. Jedzą, śpią, pieprzą się, rodzą młode i umierają. (…) Chcę tylko powiedzieć, że dzieciaki takie jak Ahmad muszą mieć coś, czego nie daje im już społeczeństwo. Społeczeństwo nie pozwala im już zachować niewinności. Ci szaleni Arabowie mają rację - hedonizm, nihilizm, to wszystko, co mamy do zaoferowania.(…) Młodzi muszą podejmować teraz więcej decyzji niż kiedyś, bo dorośli nie potrafią im podpowiedzieć, co mają robić. My sami nie wiemy, co robić, nie mamy gotowych odpowiedzi tak jak kiedyś; po prostu trwonimy czas, starając się za dużo nie myśleć. Nikt nie bierze na siebie odpowiedzialności, więc robią to dzieciaki, przynajmniej niektóre… to pragnienie, żeby zrobić coś dobrego, żeby być dobrym, żeby gdzieś się zapisać… do wojska, orkiestry dętej, gangu, chóru, samorządu szkolnego, nawet do harcerstwa. (…) Na korytarzach serce ci się kraje, jak widzisz te twarze, tak pełne nadziei, oni chcą być d o b r z y, chcą coś znaczyć. Oczekują czegoś od samych siebie. To jest Ameryka, wszyscy czegoś oczekujemy, nawet socjopaci mają całkiem dobrą opinię na swój temat. Wiesz, kim ostatecznie zostają ci, z którymi są najgorsze problemy wychowawcze? Gliniarzami albo nauczycielami w liceum. Chcą zadowolić społeczeństwo, chociaż się do tego nie przyznają. Chcą być czegoś warci, gdybyśmy tylko mogli im wskazać, co jest wartościowe.”

John Updike (1932–2009) amerykański pisarz

s. 121 - 122. Psycholog szkolny, Jack Levy w rozmowie z Terry - matką Ahmada.
Terrorysta

Bogusław Śliwerski Fotografia
Aleksander Kwaśniewski Fotografia
Adam Boniecki Fotografia
Guy Gilbert Fotografia
Bhaktiwedanta Swami Prabhupada Fotografia

„Można dostać się na planety piekielne, na planety niebiańskie albo wrócić do Boga. Rozumny człowiek dojdzie do wniosku, że skoro i tak musi przygotować się do następnego życia, dlaczego nie miałby przygotować się do powrotu do domu, do Boga? Nasze obecne ciało zostanie zniszczone i będziemy musieli wejść w kolejne. Bhagavad-gīta (14.18) mówi nam, jakie to będzie ciało. Ūrdhvaṁ gacchanti sattva-sthāḥ.”

Bhaktiwedanta Swami Prabhupada (1896–1977) duchowny hinduski

Ci którzy działają pod wpływem dobroci i unikają czterech rodzajów grzesznych czynności, wzniosą się w przyszłym życiu na wyższe planety. Żeby to osiągnąć, nie trzeba być czystym bhaktą Pana. Wystarczy przestrzegać zasad, co pozwala unikać grzechu, oraz pozostawać pod wpływem guṇy dobroci. Życie ludzkie służy czynieniu postępu duchowego. Jeśli zmarnujemy je na jedzenie, spanie, łączenie się w pary i obronę niczym psy czy koty, stracimy tę sposobność.
Nauki Królowej Kuntī
Źródło: Ibidem., s. 195.

Bhaktiwedanta Swami Prabhupada Fotografia
Tihamér Tóth Fotografia
Philip Roth Fotografia
Anna Maria Anders Fotografia

„Wszyscy zawsze podkreślają lata. Ja mam 67 lat. Ja uważam, że wyglądam bardzo dobrze na mój wiek, ale mam swój wiek. Także ja nie będę leciała klasą turystyczną, economy class, tam i z powrotem, jak ja mam wracać na Senat.”

Anna Maria Anders (1950) polska polityk i działaczka polonijna

o swoich podróżach służbowych do USA.
Źródło: gazeta.pl http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,23258196,mam-67-lat-nie-bede-leciala-klasa-turystyczna-anders-o-wydatkach.html, 11 kwietnia 2018

Joschka Fischer Fotografia
Zofia Kossak-Szczucka Fotografia

„W Beskidach widzianych oczami Kossak-Szczuckiej nie ma degradacji środowiska, jakiegoś fatum-siły niszczącej, nawet biografia pisarki też jakoś się dobrze składa z elementów pozornie niezdolnych do złożenia: po powrocie z emigracji, gdy mimo wysiłków nie udaje się Szatkowskim doprowadzić do odbudowy domu-dworku, mieszkają kątem w domku ogrodnika, a później zostają jego jedynymi lokatorami. To tu, w tym małym budyneczku, powstaną najciekawsze książki!”

Zofia Kossak-Szczucka (1889–1968) pisarka polska

Autorka: Renata Jochymek, Zofia Kossak-Szczucka na beskidzkiej ziemi http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Annales_Universitatis_Paedagogicae_Cracoviensis_Studia_Historicolitteraria/Annales_Universitatis_Paedagogicae_Cracoviensis_Studia_Historicolitteraria-r2007-t7/Annales_Universitatis_Paedagogicae_Cracoviensis_Studia_Historicolitteraria-r2007-t7-s111-123/Annales_Universitatis_Paedagogicae_Cracoviensis_Studia_Historicolitteraria-r2007-t7-s111-123.pdf, „Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis. Studia Historicolitteraria”, 7, 2007, s. 117.
O Zofii Kossak-Szczuckiej

Kazimierz Leski Fotografia
Jan Hus Fotografia
Natalia Przybysz Fotografia
To tłumaczenie czeka na recenzję. Czy to jest poprawne?
Merce Cunningham Fotografia
To tłumaczenie czeka na recenzję. Czy to jest poprawne?
Diana Spencer Fotografia