Cytaty na temat gasić

Zbiór cytatów na temat gasić, ogień, pożar, mówić.

Cytaty na temat gasić

Lew Tołstoj Fotografia

„Posługiwanie się gwałtami przeciwko gwałtom jest tem samym, co gaszenie ognia ogniem.”

Lew Tołstoj (1828–1910) pisarz rosyjski

Rewolucja

Friedrich Nietzsche Fotografia
Kasia Kowalska Fotografia
Paweł z Tarsu Fotografia

„Ducha nie gaście.”

Paweł z Tarsu (5–67) święty chrześciański, apostoł i misjonarz

Τό Πνεῦμα μή σβέννυτε. (gr.)
Źródło: 1. List do Tesaloniczan 5, 19

„Gaszenie pragnienia to funkcja gardłowa.”

Kolacja u Pascala

Józef Michalik Fotografia
Tomasz Sakiewicz Fotografia
Grzegorz Halama Fotografia
Orest Lenczyk Fotografia
Maria Nurowska Fotografia

„Odległość dla miłości jest jak wiatr dla ognia. Małe gasi, wielkie wznieca…”

Maria Nurowska (1944) polska powieściopisarka i nowelistka

Źródło: Dwie miłości

Krzysztof Kmieć Fotografia
Guru Nanak Fotografia

„Ci, co na rozkaz Guru
Spijają świętość Pana,
Pragnienie swoje gaszą.
Zyskują pokój i radość.”

Guru Nanak (1469–1539)

Źródło: Kazimierz Bank (red.), Słownik wiedzy o religiach, Bielsko-Biała, Wydawnictwo Park, s. 365.

„Dobra dla człowieka jest śmierć, która gasi nieszczęścia życia.”

Bona mors est homini, vitae quae exstinguit mala (łac.)
Źródło: Czesław Jędraszko, Łacina na co dzień, Warszawa 1988, s. 40.

„Znamy się od 10 lat. Ja, Staszek, Andrzej i jego żona jesteśmy czwórką przyjaciół. Z szefem Samoobrony przeżyliśmy i gasiliśmy pożar naszego mieszkania. On nam pomagał. Wtedy staliśmy się sobie bliscy.”

Wanda Łyżwińska (1953) polska działaczka polityczna

o przyjaźni z Andrzejem Lepperem.
Źródło: „Stasiek nie jest zazdrosny” http://fakty.interia.pl/raport/seksafera/news/stasiek-nie-jest-zazdrosny,1127606

Włodzimierz Szaranowicz Fotografia

„Gasi pożar, który wywołuje w ekipie Hannawald.”

Włodzimierz Szaranowicz (1949) polski dziennikarz sportowy

o trenerze Steiercie.
Skoki narciarskie, Salt Lake City 2004

Kazimierz Łyszczyński Fotografia
Georg Christoph Lichtenberg Fotografia
Charles Guérin Fotografia

„Wpatruj się co wieczora we słońce zachodnie:
Nic nie powiększa oczu i duszy – i nie ma
Chwili – jako ta chwila potężna – i niema,
Kiedy dzień w piersi morza gasi swą pochodnię.”

Charles Guérin (1873–1907)

Źródło: Wpatruj się co wieczora http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/guerin-wpatruj-sie-co-wieczora.html, tłum. Bronisława Ostrowska

Guido Cavalcanti Fotografia
John Altman Fotografia
Jan Crell Fotografia
Stanisław Lem Fotografia
Krates z Teb Fotografia

„Głód gasi miłość.”

Krates z Teb (-365–-285 p. n. e.)

Źródło: Leksykon złotych myśli, wyboru dokonał Krzysztof Nowak, Warszawa 1998.

Hanna Gronkiewicz-Waltz Fotografia
Bartholomew Roberts Fotografia
François de La Rochefoucauld Fotografia
Grzegorz Ciechowski Fotografia

„już miałem świece gasić
kiedy weszłaś
by mi oddać swój grzech
w konfesjonale nagle jaśniej
mów – gdy mówisz
świeci twój szept”

Grzegorz Ciechowski (1957–2001) polski muzyk rockowy

Z utworów
Źródło: Tobie wybaczam (misja), Obywatel świata (1992)

Leopold Tyrmand Fotografia

„Żyjemy tu, w Warszawie życiem tramwajowym. Znaczy to, że w naszej warszawskiej epoce tramwaj wzniósł się do roli symbolu. Oczywiście tramwaj wyraża miejską jednostkę komunikacyjną, taką samą jak trolejbus czy autobus. Mówi się: żyjemy życiem takim czy innym, wtedy gdy życie owo dobywa z człowieka jego najistotniejsze cechy. Czyli że w zetknięciu z nim człowiek objawia się w całej okazałości. Przepełniony irracjonalnie tramwaj warszawski stanowi doskonały odczynnik, przekonujemy się w nim codziennie, jacy jesteśmy i jak bardzo żyjemy życiem tramwajowym. W chwili gdy najbliższy bliźni demoluje nam śledzionę, unicestwia czar dopiero co kupionego płaszcza, niweczy z trudem przyszyte guziki, gasi brutalnie przepiękny połysk żarliwie wyczyszczonych butów, gniecie na miazgę wiezione dla dzieci ciastka, uśmiecha się przepraszająco, pakując nam w usta rękaw od kurtki, w której przed chwilą czyścił kominy lub wypakowywał stare śledzie – w takiej chwili, powtarzam, instynkty, jak działa żaglowej fregaty, wysuwają się groźnie z burt naszych dusz. Wtedy dopiero spostrzegamy z przerażeniem, jacy potrafimy być pierwotni, dzicy, egoistyczni, kłótliwi, nietolerancyjni, zaślepieni, krótkowzroczni. Z drugiej strony – ileż wspaniałych wartości dostrzegamy naraz w życiu, gdy uda nam się wepchnąć jako ostatni do rozchodzącego się w szwach autobusu, gdy przygodny sąsiad, wisząc na stopniu, odstąpi nam trzy centymetry kwadratowe miejsca, akurat tyle, by postawić na nich szpic buta, gdy złapany rozpaczliwie za krawat ten, który już do połowy tkwi w środku, uśmiechnie się bez pretensji i przygnie nas mocnym ramieniem, gdy wreszcie starsza pani, której, prąc ku wyjściu, strąciliśmy kapelusz, porwali w strzępy gazety i wgnietli całą zawartość siatki z masłem, jajami i marmoladą w biust, uśmiechnie się z tramwajową melancholią i powie smutne, lecz przebaczające: – Nie szkodzi… – Wtedy widzimy, jak dalece potrafimy być solidarni, wyrozumiali, ludzcy i coś ciepłego rozpływa się nam jak słodka, rozgrzana czekolada koło serca. Nic nie wzbudza w nas tak nieprzytomnej złości i bezmyślnej chęci awantur, jak niekończące się wyczekiwanie na wypchane ludźmi trolejbusy, do których nie można się dostać, jak tępota, brutalności i nieuprzejmość w tramwaju, o nic nie będziemy się sprzeczać i kłócić tak namiętnie, jak o grubiaństwa współpasażerów i bezduszną wrogość konduktorów. Ale też nic nie wzbudza w nas takiego uczucia zadowolenia, satysfakcji i wygody, jak widok wyczekiwanego numeru na ulicznym horyzoncie i stwierdzenie, że znajdziemy w nim miejsce siedzące. Tramwaj wyzwala w nas dziś w Warszawie cenną bezpośredniość przeżywania i dlatego żyjemy tu, w Warszawie życiem tramwajowym.”

Leopold Tyrmand książka Zły

Zły

Jeffrey Archer Fotografia

„Rozłąka osłabia mierne uczucie, a wzmacnia wielkie, jak wiatr gasi świecę, a rozpala ogień.”

Jeffrey Archer (1940) brytyjski polityk

Źródło: Dziennik więzienny II, tłum. Łukasz Praski

Norman Mailer Fotografia

„Wywalczyliśmy, wypracowaliśmy tam margines swobody, a zarazem wydawało się nam, że ta przestrzeń wciąż do nas mówi pełnym głosem. Kiedy wreszcie znaleźliśmy oś opartą na ogniu, sala otworzyła się akustycznie. Mijał czas, praca nabierała szlifu, ale naprawdę tylko w Brzezince udało się nam zachować i wpisać w strukturę spektaklu coś fundamentalnego dla naszego rozumienia dźwięku, ciszy i w konsekwencji dla przekazu całego spektaklu. Gdziekolwiek go prezentujemy, zaczyna się on tą samą pieśnią-sekwencją, którą nazywamy Zamykaniem, stwarzającą sugestię, że widzowie wchodzą w trakcie jakiegoś aktu, który właśnie się kończy i kiedy tylko usiądą i spróbują przyswoić sobie przestrzeń, słyszana jeszcze przez drzwi wejściowe pieśń już się skończyła, gasi się kolejne świece, kolejne lampy, dwie kobiety zlewają olej z lampad. Nie następuje jednak jeszcze cisza – po pieśni odsłaniają się dźwięki działań, kroków. Kiedy to zanika, dopiero wtedy słyszymy ogień w kominku, a kiedy oswoimy się i z tym, słyszymy dźwięki płynące z zewnątrz – w Brzezince są to ptaki i jaz młyński, który pracuje i jego głos do nas dochodzi. Cała ta fonosfera docierała do nas przez cały czas pracy i trzeba było, tak jak w procesie odłupywania, rzeźbienia, odejmować kolejne powierzchnie, żeby zostało to, co jest ciszą – nie tylko brakiem dźwięku, cyfrowym zerem, lecz ciszą głębokiej obecności świata. W Brzezince właśnie to na nas oddziaływało, pokazywało wewnętrzny kierunek naszej pracy – odsłaniania poprzez dźwięk.”

o Teatrze ZAR.
Źródło: „Teatr”, 24 grudnia 2010 http://www.teatry.art.pl/n/czytaj/26200

„Rozłąka jest dla miłości tym, czym wiatr dla ognia – małą gasi a wielką roznieca.”

Słonecznik (Bliżej słońca; 2006)

Leonia Nastał Fotografia
Horacy Safrin Fotografia

„Żaru nie gasi się ogniem, krwi nie zmywa się krwią.”

Horacy Safrin (1899–1980) polski poeta, satyryk, dramatopisarz i tłumacz

„Są pewne granice w świecie.

Można gasić nawet ciemność
przez jakiś czas.

A potem
i tego się już nie da.”

Miroslav Holub (1923–1998)

Źródło: utwór Okręgowy przywódca NSDAP z tomu Tak zwane serce (tłum. Leszek Engelking)

François de La Rochefoucauld Fotografia
Adam Michnik Fotografia
Anna Achmatowa Fotografia
Leopold Tyrmand Fotografia

„Żyjemy tu, w Warszawie życiem tramwajowym. Znaczy to, że w naszej warszawskiej epoce tramwaj wzniósł się do roli symbolu. Oczywiście tramwaj wyraża miejską jednostkę komunikacyjną, taką samą jak trolejbus czy autobus. Mówi się: żyjemy życiem takim czy innym, wtedy gdy życie owo dobywa z człowieka jego najistotniejsze cechy. Czyli że w zetknięciu z nim człowiek objawia się w całej okazałości. Przepełniony irracjonalnie tramwaj warszawski stanowi doskonały odczynnik, przekonujemy się w nim codziennie, jacy jesteśmy i jak bardzo żyjemy życiem tramwajowym. W chwili gdy najbliższy bliźni demoluje nam śledzionę, unicestwia czar dopiero co kupionego płaszcza, niweczy z trudem przyszyte guziki, gasi brutalnie przepiękny połysk żarliwie wyczyszczonych butów, gniecie na miazgę wiezione dla dzieci ciastka, uśmiecha się przepraszająco, pakując nam w usta rękaw od kurtki, w której przed chwilą czyścił kominy lub wypakowywał stare śledzie – w takiej chwili, powtarzam, instynkty, jak działa żaglowej fregaty, wysuwają się groźnie z burt naszych dusz. Wtedy dopiero spostrzegamy z przerażeniem, jacy potrafimy być pierwotni, dzicy, egoistyczni, kłótliwi, nietolerancyjni, zaślepieni, krótkowzroczni. Z drugiej strony – ileż wspaniałych wartości dostrzegamy naraz w życiu, gdy uda nam się wepchnąć jako ostatni do rozchodzącego się w szwach autobusu, gdy przygodny sąsiad, wisząc na stopniu, odstąpi nam trzy centymetry kwadratowe miejsca, akurat tyle, by postawić na nich szpic buta, gdy złapany rozpaczliwie za krawat ten, który już do połowy tkwi w środku, uśmiechnie się bez pretensji i przygnie nas mocnym ramieniem, gdy wreszcie starsza pani, której, prąc ku wyjściu, strąciliśmy kapelusz, porwali w strzępy gazety i wgnietli całą zawartość siatki z masłem, jajami i marmoladą w biust, uśmiechnie się z tramwajową melancholią i powie smutne, lecz przebaczające: – Nie szkodzi…”

Leopold Tyrmand książka Zły

Wtedy widzimy, jak dalece potrafimy być solidarni, wyrozumiali, ludzcy i coś ciepłego rozpływa się nam jak słodka, rozgrzana czekolada koło serca. Nic nie wzbudza w nas tak nieprzytomnej złości i bezmyślnej chęci awantur, jak niekończące się wyczekiwanie na wypchane ludźmi trolejbusy, do których nie można się dostać, jak tępota, brutalności i nieuprzejmość w tramwaju, o nic nie będziemy się sprzeczać i kłócić tak namiętnie, jak o grubiaństwa współpasażerów i bezduszną wrogość konduktorów. Ale też nic nie wzbudza w nas takiego uczucia zadowolenia, satysfakcji i wygody, jak widok wyczekiwanego numeru na ulicznym horyzoncie i stwierdzenie, że znajdziemy w nim miejsce siedzące. Tramwaj wyzwala w nas dziś w Warszawie cenną bezpośredniość przeżywania i dlatego żyjemy tu, w Warszawie życiem tramwajowym.
Zły