Cytaty na temat porwany

Zbiór cytatów na temat porwany, ludzie, zostać, prawo.

Cytaty na temat porwany

Taco Hemingway Fotografia

„Musisz mnie sklejać wciąż na nowo, jestem stale porwany,
ty jesteś snem, wokół koszmary, jestem stale zaspany.”

Taco Hemingway (1990) polski raper, znany też jako FV, albo Fifi

Trójkąt warszawski
Źródło: utwór 900729

Marek Edelman Fotografia

„My, bundowcy, byliśmy jedyną organizacją polityczną mającą pieniądze. Nowojorska organizacja robotnicza, do której należał szef amerykańskich związków zawodowych Dubiński, od samego początku przysyłała pieniądze. Natomiast syjoniści nie mieli ani grosza. Ich towarzysze z Palestyny porzucili ich. Żeby wystarać się o broń, urządzaliśmy „eksy”, czyli ekspropriacje. Chodziło się do bogatych Żydów, do przemytników czy do żydowskich policjantów, terroryzowało się ich i zabierało forsę. Kasę Judenratu ograbiliśmy na setki tysięcy złotych, obrabowaliśmy też przedsiębiorstwo aprowizacyjne. Posunęliśmy się nawet do porwania. Lichtenbaum, przewodniczący Judenratu po Czerniakowie, odmówił pieniędzy. Uwięziliśmy więc jego syna. Trzymaliśmy go przez 12 godzin. Do Lichtenbauma napisaliśmy, że trzymamy chłopca z nogami zanurzonymi w cebrzyku z lodowatą wodą, tak że na pewno nabawi się choroby. Przyszli z pieniędzmi. Innym razem żydowski policjant, zresztą skurwysyn, nie chciał dać nam pieniędzy. Przyszliśmy do niego około czwartej, gdy termin ultimatum upływał. – Nie chcesz dać? – spytaliśmy i zastrzeliliśmy go. Po tym zdarzeniu wszyscy płacili. W sumie pieniędzy nam nie brakowało. To my byliśmy prawdziwą władzą w getcie. To my decydowaliśmy, jak mają żyć ludzie, którzy pozostali w getcie. Nazywali nas „partią”. Gdy partia coś kazała, było to wykonywane.(…) Tylko w marcu 1943 roku wykonaliśmy trzy wyroki śmierci na kolaborantach.”

Marek Edelman (1922–2009) przywódca powstania w getcie warszawskim, lekarz, działacz polityczny

Źródło: Marek Edelman, „Strażnik Marek Edelman opowiada”, ISBN 83-7006-919-3, s. 76

Szymon Majewski Fotografia

„Co będziemy musieli zapłacić, gdy porwą nam Tatianę Okupnik?
– Okupik.”

Szymon Majewski (1967) polski prezenter radiowy i telewizyjny

Cytaty z programów telewizyjnych, Szymon Majewski Show

Kamilla Baar-Kochańska Fotografia
Jarosław Kaczyński Fotografia

„Nazwa jest piękna – LiS, nazwa jest piękna. Drapieżne kaczory potrafią porwać lisa, unieść go w powietrze i później los lisa jest ciężki.”

Jarosław Kaczyński (1949) polski polityk, premier RP

odpowiedź na pytanie, czy wierzy w trwałość LiS, w sytuacji gdy Andrzej Lepper zapytany przez jedną z telewizji (TVN), co lubią lisy, odpowiedział: lisy lubią dzikie kaczki.
Źródło: wywiad dla Polskiego Radia 19 lipca 2007 www.polskieradio.pl http://www.polskieradio.pl/jedynka/sygnalydnia/?id=10383

Ewa Tomaszewska Fotografia
Carlo Goldoni Fotografia

„Niech licho porwie tego, kto wprowadził zwyczaj składania wizyt.”

Carlo Goldoni (1707–1794) włoski komediopisarz

Źródło: Księga toastów i humoru biesiadnego, wybór i oprac. Leszek Bubel, wyd. „Zamek”, Warszawa 1995, s. 149.

David Crosby Fotografia

„Pomyślałem, że jedyną rzeczą jaką trzeba zrobić to trzepnąć ich dzieciaki… Ale mówiąc to, nie myślalem o porwaniu, mówiłem o zmianie ich systemu wartości i wykradzeniu ich rodzicom.”

David Crosby (1941)

I figured the only thing to do was swipe their kids... But saying that, I'm not talking about kidnapping, I'm just talking about changing their value systems, which removes them from their parents.
Źródło: Cindy El-Sharouni, The Unseen World of Media http://books.google.pl/books?id=hppf0c35RNIC, Xulon Press 2008, s. 70, za Rolling Stone Magazine, nr 1, s. 410.

Erich Maria Remarque Fotografia
Karol Marks Fotografia
Ranulph Fiennes Fotografia

„niechaj porwą mnie dla okupu terroryści z Libanu
lub Związek Pisarzy Polskich ktokolwiek”

Dawid Koteja (1987)

Źródło: Kadr albo modlitwa w tramwaju nr 11

Neil Gaiman Fotografia
Kazimierz Wierzyński Fotografia
Beata Tyszkiewicz Fotografia
Michaił Bułhakow Fotografia

„Niech mnie diabli porwą!
– Niech diabli porwą? To się da zrobić…”

– Черти б меня взяли!
– Черти чтоб взяли? А что ж, это можно! (ros.)
Mistrz i Małgorzata
Źródło: rozdział 17

Stefan Wyszyński Fotografia

„Ojciec Święty Pius XII mówił cudowne rzeczy o Warszawie, pogrążonej w walce powstańczej o honor i wolność. Nazwał ją: „Miastem opromienionym aureolą wytwornej kultury, miastem dziś przemienionym dla swych własnych synów w ognistą kaźń. Ale nie tylko (…). Nazwał ją „tyglem, w którym oczyszcza się i uszlachetnia złoto najwyższej próby” (15 XI 1944) (…). Niedawne to chwile, gdy przez Archikatedrę biegł front walki. Nacierała nienawiść najeźdźcy, broniła świętych ołtarzy miłość i wiara powstańców warszawskich. Tu na posadzce, którą omywamy dziś wodą poświęconą, płynęły potoki krwi najlepszych synów Stolicy. Tu ułożono z ich ciał istny stos ofiarny, który miał zaświadczyć wobec całej ludzkości, że Polacy giną pro aris et focis (za ołtarze i ogniska domowe) w samym „sercu Stolicy”, w Archikatedrze Świętego Jana. Czy to wylanie krwi ofiarnej nie jest najwierniejszym wyrazem przedziwnej jedności spraw ludzkich i Bożych w Ojczyźnie naszej? Gdy posnęli snem śmierci najlepsi synowie Narodu na sercu Oblubienicy miasta, najeźdźcza nienawiść usypała im kopiec grobowy z kolumn, sklepień i ścian i Katedry, wysadzonej w powietrze przez niemieckie Vernichtungskommando w nadziei, że już się nie porwą do broni. Ale trotyl, który zniszczył 90% murów świątyni, nie zdołał zabić ducha synów Narodu. Kopiec grobowy stał się kolebką zmartwychwstania. Miłość ofiarna dźwignęła mury, a wiara budzi nadzieję na nowe, lepsze życie. Ci, którzy tu padli, pouczyli nas, jak trzeba żyć i umierać w obronie największych świętości Narodu. Padając w obronie Katedry pouczyli nas, że nie wystarczy żyć z wiary: trzeba umieć dać życie za wiarę; nie wystarczy składać Bogu ofiarę z Ciała i Krwi Jego Syna: trzeba oddać własne ciało i krew Ojcu śmierci i życia. Oto „tygiel warszawski”, w którym odmieniło się życie nasze tak bardzo, iż Stolica budziła w całym świecie uczucie podziwu, „które każe nisko pochylić czoła przed męstwem bojowników i ofiar”. „Te ofiary - mówił Pius XII - i ci bojownicy wykazali światu, do jakich to wyżyn wznieść się potrafi bohaterstwo zrodzone i podtrzymywane przez owo tak szlachetne poczucie honoru człowieka i przez silne przekonanie wiary chrześcijańskiej”. (15 XI 1944).”

Stefan Wyszyński (1901–1981) polski duchowny katolicki, prymas

fragment listu z okazji konsekracji Archikatedry św. Jana Chrzciciela w Warszawie, w dniu Zesłania Ducha św. 1960 r.

Rubén Darío Fotografia

„Urodziłem się w kraju, w którym, jak w prawie całej Ameryce, praktykowano magię, a czarownicy porozumiewali się z niewidzialnymi mocami. Tajemnice tubylców nie zniknęły wraz z przybyciem konkwistadorów. Co więcej, katolicyzm rozpowszechnił w koloniach praktyki przywoływania tajemnych sił, demonizm czy rzucanie uroku. W mieście, w którym przeżyłem moje pierwsze lata, mówiło się, dobrze to pamiętam, o diabolicznych zjawach, upiorach i duchach, jak o czymś zupełnie normalnym. W pewnej ubogiej rodzinie, która sąsiadowała z nami, zdarzyło się na przykład, że pewnemu młodemu człowiekowi objawił się duch jakiegoś hiszpańskiego pułkownika i wyjawił mu, gdzie na podwórku zakopany jest skarb. Wprawdzie młodzieniec umarł z przerażenia, jednak jego rodzina nagle się wzbogaciła i pozostaje zamożna aż do dziś. Jednemu biskupowi ukazał się inny biskup, aby wskazać mu miejsce, gdzie znajduje się pewien dokument zagubiony w archiwum katedry. Kiedyś diabeł porwał kobietę przez okno domu, który dobrze znam. Moja babka zapewniała mnie, że nocą krąży po okolicy straszliwy mnich bez głowy oraz włochata i ogromna łapa, która błąka się samotna jak jakiś pająk z piekła rodem.”

Rubén Darío (1867–1916)

Źródło: opowiadanie Larwa, cyt. za: Tomasz Pindel, Leksykon… http://katedra.nast.pl/artykul/5133/Leksykon-hispanofantastyczny-1/, op. cit.

Catherine Breillat Fotografia
Henryk II Plantagenet Fotografia

„Henryk II odziedziczył słynny andegaweński temperament. Podobno pewnego razu z wściekłości porwał na sobie szaty i rzucił się na ziemię, gryząc ze złości słomę.”

Henryk II Plantagenet (1133–1189) król Anglii

Autorzy: Nigel Blundell, Susan Blackhall, Upadek domu Windsorów, tłum. Grażyna Jagielska, Wydawnictwo Prolog, Warszawa 1993, ISBN 8385763058, s. 31.
O Henryku II Plantagenecie

Wanda Wiłkomirska Fotografia
Stanisław Barańczak Fotografia
Terry Pratchett Fotografia
Lubko Deresz Fotografia
Artur Andrus Fotografia

„Teraz nocą szlocham w chustkę
Pożyczoną od klawisza,
Jurek wyjdzie na przepustkę,
Porwę mu Ibisza!”

Artur Andrus (1971) polski dziennikarz i poeta

Źródło: Banderas – wersja dla środowisk zamkniętych

Krzysztof Daukszewicz Fotografia
Gustaw Morcinek Fotografia
Krzysztof Niewrzęda Fotografia
Jerzy Matulewicz Fotografia
Julio Llamazares Fotografia
Giuseppe Tartini Fotografia
Jarosław Grzędowicz Fotografia
Barack Obama Fotografia

„Wraz ze wzrostem różnorodności amerykańskiego społeczeństwa, niebezpieczeństwo podziałów jest wyższe niż kiedykolwiek. A nie jesteśmy już chrześcijańskim narodem, przynajmniej nie tylko. Jesteśmy też narodem żydowskim, islamskim, buddyjskim, hinduistycznym i narodem niewierzących. I nawet, gdybyśmy byli tylko chrześcijanami i wykluczyli wszystkich innowierców ze społeczeństwa, to czyjego chrześcijaństwa uczylibyśmy w szkołach? Jamesa Dobsona czy Ala Sharptona? Które fragmenty Biblii kształtowałyby naszą politykę? Księga kapłańska, która pochwala niewolnictwo i uważa jedzenie skorupiaków za nieczyste? Czy może Księga Powtórzonego Prawa, która nakazuje ukamienować wątpiące dziecko? A może Kazanie na Górze, fragment tak radykalny, że chyba nawet nasz Departament Obrony nie przetrwałby jego stosowania. Więc zanim damy się porwać, poczytajmy Biblię. Wiara nie czyta Biblii… Co prowadzi mnie do następnej kwestii. Demokracja wymaga, by ludzie religijni budowali postulaty w oparciu o wartości uniwersalne, a nie konkretnej religii. Mam na myśli to, że ich propozycje powinny być przedmiotem dyskusji i walki na argumenty. Mogę być niechętny aborcji z powodów religijnych. Ale jeśli chce jej zakazać, nie mogę odwoływać się wyłącznie do nauk Kościoła. Muszę wykazać, że narusza ona wartości ludzi o różnych poglądach, w tym niewierzących. Może to być trudne dla wierzących w nieomylność Biblii w tym dla wielu ewangelików, jednak w pluralistycznym społeczeństwie nie mamy wyboru. Polityka zależy od umiejętności działania na wspólnym polu. Wymaga kompromisu, szukania tego, co możliwe. Oczywiście, w pewnym stopniu religia nie pozwala na kompromis. Jest sztuką niemożliwego. Jeśli Bóg nakazuje, to spodziewa się wykonywania nakazów, niezależnie od konsekwencji. Opieranie życia na takich fundamentach może być szlachetne, jednak w polityce byłoby to niebezpieczne. Pozwólcie, że zobrazuję. Wszyscy znamy historię Abrahama i Izaaka. Abraham miał ofiarować Bogu swego jedynego syna. Zabiera go na szczyt góry i związuje. Ostrzy nóż, gotowy do wykonania Bożego rozkazu. Wiemy, jak to się skończyło. Bóg zsyła anioła, żeby powstrzymał Abrahama. Abraham zdał test lojalności. Jednak z pewnością każdy z nas wychodząc z kościoła i widząc Abrahama z nożem w ręku, bez wahania zadzwoniłby na policję i oczekiwał, że państwo pozbawi Abrahama praw rodzicielskich. Zrobilibyśmy to, bo nie słyszymy tego, co słyszy Abraham. I nie widzimy tego, co on. Jakkolwiek prawdziwe jest jego widzenie. Dlatego powinniśmy działać stosownie do rzeczy, które wszyscy widzimy – wspólnych praw i zdrowego rozsądku.”

Barack Obama (1961) Amerykański polityk, 44. prezydent USA

1 marca 2008.

Giulio Andreotti Fotografia

„W pierwszych dniach nie wiedzieliśmy, czy porwanie Moro jest odosobnionym incydentem, czy elementem zbrojnej rewolty w całym kraju”

Giulio Andreotti (1919–2013) włoski polityk, premier

oświadczenie z 27 września 1982.
Źródło: Michael Golay, Proces członków Czerwonych Brygad w: 100 najsłynniejszych procesów pod redakcją Edwarda W. Knappmana, tłum. Jarosław Mikos, wyd. Świat Książki, Warszawa 1998, ISBN 8372270570, s. 380.

Ryszard III York Fotografia
Donatien Alphonse François de Sade Fotografia
Richard Williamson Fotografia
Krzysztof Teodor Toeplitz Fotografia
Warłam Szałamow Fotografia
Roland Emmerich Fotografia
Jan Englert Fotografia
Imelda Marcos Fotografia

„Ameryka mnie porwała. Powiedziano nam, że będziemy przewiezieni w rodzinne strony rodzinne mojego męża. Zamiast tego polecieliśmy do Stanów i musieliśmy przeżyć wiele osobostych zniewag.”

Imelda Marcos (1929)

żal o urządzenie przeciwko niej procesu w USA, na którym oskarżono ją o malwersację
Źródło: Erich Schaake, Kobiety dyktatorów, wyd. Videograf II, Katowice 2004, tłum. Roman Niedballa, s. 88.

Pierre Gringore Fotografia

„Niech wszyscy diabli porwą tę głupią i tępą dziewuchę!”

Pierre Gringore (1475–1539)

gdy Żisketa nie potrafiła zrozumieć jego sztuki
Wypowiedzi z powieści Victora Hugo, Katedra Marii Panny w Paryżu
Źródło: s. 35.

Galeazzo Ciano Fotografia
Ludwik Wiśniewski Fotografia
Leopold Tyrmand Fotografia

„Żyjemy tu, w Warszawie życiem tramwajowym. Znaczy to, że w naszej warszawskiej epoce tramwaj wzniósł się do roli symbolu. Oczywiście tramwaj wyraża miejską jednostkę komunikacyjną, taką samą jak trolejbus czy autobus. Mówi się: żyjemy życiem takim czy innym, wtedy gdy życie owo dobywa z człowieka jego najistotniejsze cechy. Czyli że w zetknięciu z nim człowiek objawia się w całej okazałości. Przepełniony irracjonalnie tramwaj warszawski stanowi doskonały odczynnik, przekonujemy się w nim codziennie, jacy jesteśmy i jak bardzo żyjemy życiem tramwajowym. W chwili gdy najbliższy bliźni demoluje nam śledzionę, unicestwia czar dopiero co kupionego płaszcza, niweczy z trudem przyszyte guziki, gasi brutalnie przepiękny połysk żarliwie wyczyszczonych butów, gniecie na miazgę wiezione dla dzieci ciastka, uśmiecha się przepraszająco, pakując nam w usta rękaw od kurtki, w której przed chwilą czyścił kominy lub wypakowywał stare śledzie – w takiej chwili, powtarzam, instynkty, jak działa żaglowej fregaty, wysuwają się groźnie z burt naszych dusz. Wtedy dopiero spostrzegamy z przerażeniem, jacy potrafimy być pierwotni, dzicy, egoistyczni, kłótliwi, nietolerancyjni, zaślepieni, krótkowzroczni. Z drugiej strony – ileż wspaniałych wartości dostrzegamy naraz w życiu, gdy uda nam się wepchnąć jako ostatni do rozchodzącego się w szwach autobusu, gdy przygodny sąsiad, wisząc na stopniu, odstąpi nam trzy centymetry kwadratowe miejsca, akurat tyle, by postawić na nich szpic buta, gdy złapany rozpaczliwie za krawat ten, który już do połowy tkwi w środku, uśmiechnie się bez pretensji i przygnie nas mocnym ramieniem, gdy wreszcie starsza pani, której, prąc ku wyjściu, strąciliśmy kapelusz, porwali w strzępy gazety i wgnietli całą zawartość siatki z masłem, jajami i marmoladą w biust, uśmiechnie się z tramwajową melancholią i powie smutne, lecz przebaczające: – Nie szkodzi… – Wtedy widzimy, jak dalece potrafimy być solidarni, wyrozumiali, ludzcy i coś ciepłego rozpływa się nam jak słodka, rozgrzana czekolada koło serca. Nic nie wzbudza w nas tak nieprzytomnej złości i bezmyślnej chęci awantur, jak niekończące się wyczekiwanie na wypchane ludźmi trolejbusy, do których nie można się dostać, jak tępota, brutalności i nieuprzejmość w tramwaju, o nic nie będziemy się sprzeczać i kłócić tak namiętnie, jak o grubiaństwa współpasażerów i bezduszną wrogość konduktorów. Ale też nic nie wzbudza w nas takiego uczucia zadowolenia, satysfakcji i wygody, jak widok wyczekiwanego numeru na ulicznym horyzoncie i stwierdzenie, że znajdziemy w nim miejsce siedzące. Tramwaj wyzwala w nas dziś w Warszawie cenną bezpośredniość przeżywania i dlatego żyjemy tu, w Warszawie życiem tramwajowym.”

Leopold Tyrmand książka Zły

Zły

Sheikh Mujibur Rahman Fotografia
Małgorzata Dydek Fotografia

„Przez radio w banku, w którym załatwiałam sprawę, podano komunikat: „Porwano koszykarkę Małgorzatę Dydek, uprowadzono ją czerwonym maluchem. Wzrost poszukiwanej 213 cm…” Nawet zapomniałam, że był wówczas pierwszy kwietnia.”

Małgorzata Dydek (1974–2011) koszykarka polska

Źródło: Cezary Kowalski, Koszykówka jest w moim życiu zawsze, onet. pl, 13 kwietnia 2000 http://film.wp.pl/id,34564,title,Koszykowka-jest-w-moim-zyciu-zawsze,wiadomosc.html

Władimir Wojnowicz Fotografia
Anna Czerwińska-Rydel Fotografia
Wojciech Siemion Fotografia
Angus Young Fotografia
Jean de La Fontaine Fotografia

„Więc kruk w kantaty; skoro pysk rozdziawił,
Ser wypadł, lis go porwał i kruka zostawił.”

Jean de La Fontaine (1621–1695) jeden z czołowych przedstawicieli klasycyzmu francuskiego, bajkopisarze

Bajki (1668)
Źródło: Kruk i lis, tłum. Ignacy Krasicki

Karol May Fotografia
Andrzej Stasiuk Fotografia

„Ej Maryśka! Noc się kończy! - i porwał kobietę do tańca. Zderzyli się ciężko, bezwdzięcznie i cieleśnie, by z brzękiem wywalcowac zza stołu pod drzwi, a potem wzdłuż sciany i na powrót, jak ciężarny, dziecinny bąk. Spadła szklanka, brzękneła, ale chrzęst deptanego szkła przepadł w śmiechu Maryśki. Zamiotła czerwonymi włosami powietrze i ogień smagnął nagie ramiona Gacka. Upał jak czarny miód wlewał się oknem i ciała tancerzy wirowały wolno, splecione, związane tą pewnością która zjawia się od pierwszego dotyku i wszystko, co ma się stać, własciwie już się stało. Ciężki od krwi wir wciągał wszystko wokół. Ściany w rzucik, półnagą Sandy z gazety, żółtą kulę żyrandola, stół i satelity popielniczek i naczyń, wersalkę i ciemną Czestochowską za szkłem, podłogę, dreszcz przenikał dom aż po miekką skórę nieba, w którym gwiazdozbiory ocierały się o siebie nazwajem, sunąc ku ciemniejszej niż noc rozpadlinie zachodu i tylko Gacek pozostawał nieruchomy.
Muzyka urwała się raptem, lecz oni kołysali się dalej, jakby dzwięki nie były im potrzebne. Krzesło upadło na podłogę. Edek posłał je kopniakiem w kąt i próbował coś zrobić z kasetą, chociaż nie chciał ani na chwilę wypuścić tancerki z rąk.
- Pić! - zawołała Maryśka, ale butelka była już pusta.
- Co Gacek? Po wódkę też strach? - zaśmiał się Edek.”

Andrzej Stasiuk (1960) pisarz polski

Tales of Galicia

Franz Kafka Fotografia

„Oto masz, drogi Maksie, dwie książki i kamyk. Zawsze starałem się znaleźć na Twoje urodziny coś, co wskutek swej obojętności nie zmieniałoby się, nie gubiło, nie psuło i nie mogło być zapomniane. A dumając potem miesiącami, znów nie widziałem innego ratunku, niż wysłać Ci książkę. Z książkami jest jednak utrapienie, z jednej strony są obojętne, a potem znów z drugiej o tyle bardziej interesujące, potem zaś pociągnęło mnie do tych obojętnych tylko przekonanie, które bynajmniej nic we mnie nie rozstrzygnęło, w końcu zaś, ciągle jeszcze z odmiennym przekonaniem, trzymałem w ręku książkę, która paliła tak tylko z ciekawości. Kiedyś nawet z rozmysłem zapomniałem o Twoich urodzinach, co było wszak lepsze niż posłanie książki, ale dobre nie było. Dlatego wysyłam Ci teraz ten kamyczek i będę Ci go wysyłał póki naszego życia. Będziesz go trzymać w kieszeni, ochroni Cię, wsadzisz do szuflady, również nie będzie bezczynny, ale jeśli go wyrzucisz, będzie najlepiej. Bo wiesz, Maksie, moja miłość do Ciebie jest większa niż ja sam i bardziej ja w niej mieszkam niż ona we mnie, i ma też kiepską podporę w mojej niepewnej istocie, tym sposobem jednak dostanie w kamyczku skalne mieszkanie i niechby to było tylko w szczelinie bruku na Schalengasse. Od dawna już ratowała mnie ona częściej niż sądzisz, a właśnie teraz, gdy wiem o sobie mniej niż kiedykolwiek i odczuwam siebie z pełną świadomością jedynie w półśnie, tylko tak nadzwyczaj lekko, tylko teraz jeszcze - krążę tak niczym z czarnymi wnętrznościami - dobrze zatem zrobi ciśnięcie w świat takiego kamyka i oddzielenie w ten sposób pewnego od niepewnego. Czym są wobec tego książki! Książka zaczyna Cię nudzić i już nie przestanie albo porwie ją twoje dziecko, albo, jak ta książka Walsera, rozlatuje się już, kiedy ją dostajesz. Przy kamyku przeciwnie, nic nie może Cię znudzić, taki kamyk nie może też ulec zniszczeniu, a jeśli już, to dopiero po długim czasie, także zapomnieć go nie można, ponieważ nie masz obowiązku o nim pamiętać, w końcu nie możesz go też nigdy ostatecznie zgubić, gdyż na pierwszej lepszej żwirowej drodze znajdziesz go z powrotem, bo jest to właśnie pierwszy lepszy kamyk. A jeszcze nie mógłbym mu zaszkodzić większą pochwałą, szkody z pochwał powstają bowiem tylko wtedy, gdy pochwała chwaloną rzecz rozgniata, niszczy lub zapodziewa. Ale kamyczek? Krótko mówiąc, wyszukałem Ci najpiękniejszy prezent urodzinowy i przekazuję Ci go z pocałunkiem, który ma wyrażać niezdarne podziękowanie za to, ze jesteś.”

Franz Kafka (1883–1924) pisarz austriacki pochodzenia żydowskiego
Tori Amos Fotografia
Leopold Tyrmand Fotografia

„Żyjemy tu, w Warszawie życiem tramwajowym. Znaczy to, że w naszej warszawskiej epoce tramwaj wzniósł się do roli symbolu. Oczywiście tramwaj wyraża miejską jednostkę komunikacyjną, taką samą jak trolejbus czy autobus. Mówi się: żyjemy życiem takim czy innym, wtedy gdy życie owo dobywa z człowieka jego najistotniejsze cechy. Czyli że w zetknięciu z nim człowiek objawia się w całej okazałości. Przepełniony irracjonalnie tramwaj warszawski stanowi doskonały odczynnik, przekonujemy się w nim codziennie, jacy jesteśmy i jak bardzo żyjemy życiem tramwajowym. W chwili gdy najbliższy bliźni demoluje nam śledzionę, unicestwia czar dopiero co kupionego płaszcza, niweczy z trudem przyszyte guziki, gasi brutalnie przepiękny połysk żarliwie wyczyszczonych butów, gniecie na miazgę wiezione dla dzieci ciastka, uśmiecha się przepraszająco, pakując nam w usta rękaw od kurtki, w której przed chwilą czyścił kominy lub wypakowywał stare śledzie – w takiej chwili, powtarzam, instynkty, jak działa żaglowej fregaty, wysuwają się groźnie z burt naszych dusz. Wtedy dopiero spostrzegamy z przerażeniem, jacy potrafimy być pierwotni, dzicy, egoistyczni, kłótliwi, nietolerancyjni, zaślepieni, krótkowzroczni. Z drugiej strony – ileż wspaniałych wartości dostrzegamy naraz w życiu, gdy uda nam się wepchnąć jako ostatni do rozchodzącego się w szwach autobusu, gdy przygodny sąsiad, wisząc na stopniu, odstąpi nam trzy centymetry kwadratowe miejsca, akurat tyle, by postawić na nich szpic buta, gdy złapany rozpaczliwie za krawat ten, który już do połowy tkwi w środku, uśmiechnie się bez pretensji i przygnie nas mocnym ramieniem, gdy wreszcie starsza pani, której, prąc ku wyjściu, strąciliśmy kapelusz, porwali w strzępy gazety i wgnietli całą zawartość siatki z masłem, jajami i marmoladą w biust, uśmiechnie się z tramwajową melancholią i powie smutne, lecz przebaczające: – Nie szkodzi…”

Leopold Tyrmand książka Zły

Wtedy widzimy, jak dalece potrafimy być solidarni, wyrozumiali, ludzcy i coś ciepłego rozpływa się nam jak słodka, rozgrzana czekolada koło serca. Nic nie wzbudza w nas tak nieprzytomnej złości i bezmyślnej chęci awantur, jak niekończące się wyczekiwanie na wypchane ludźmi trolejbusy, do których nie można się dostać, jak tępota, brutalności i nieuprzejmość w tramwaju, o nic nie będziemy się sprzeczać i kłócić tak namiętnie, jak o grubiaństwa współpasażerów i bezduszną wrogość konduktorów. Ale też nic nie wzbudza w nas takiego uczucia zadowolenia, satysfakcji i wygody, jak widok wyczekiwanego numeru na ulicznym horyzoncie i stwierdzenie, że znajdziemy w nim miejsce siedzące. Tramwaj wyzwala w nas dziś w Warszawie cenną bezpośredniość przeżywania i dlatego żyjemy tu, w Warszawie życiem tramwajowym.
Zły

Jarosław Szarek Fotografia
Barack Obama Fotografia
Kazimierz Kik Fotografia

„Wzniósł się na szczyt populizmu i ma krystaliczny cel: porwać za sobą wszystkich niezadowolonych Polaków. Kaczyński nie proponuje nic nowego, natomiast grozi rewolucją. Chce odbierać bogatym i dawać biednym. Widzieliśmy to w najgorszych momentach historii Europy.”

Kazimierz Kik (1947)

wypowiedź z 2013 o Jarosławie Kaczyńskim
Źródło: Wiele lat czekał, poparł rząd i się doczekał. Kazimierz Kik profesorem belwederskim http://kielce.wyborcza.pl/kielce/7,47262,22990433,wiele-lat-czekal-i-w-koncu-sie-doczekal-kazimierz-kik-zostal.html, wyborcza.pl, 6 lutego 2018