Cytaty na temat guzik

Zbiór cytatów na temat guzik, mienie, ludzie, człowiek.

Cytaty na temat guzik

Johann Wolfgang von Goethe Fotografia

„Kto źle zapnie pierwszy guzik, ten nie zapnie się jak należy.”

Johann Wolfgang von Goethe (1749–1832) niemiecki poeta

Pozostałe

Wojciech Jaruzelski Fotografia

„W Waszyngtonie naciska się guzik – a na polskich ulicach kamienie idą w ruch.”

Wojciech Jaruzelski (1923–2014) generał, działacz PZPR, prezydent PRL i RP

przemówienie na I Kongresie PRON, maj 1983.
Źródło: histmag.org http://histmag.org/Polska-to-nie-Texas-i-rozcapierzone-palce-czyli-zlote-mysli-I-sekretarza-6204, 19 grudnia 2011.

Mike Figgis Fotografia
Knuts Skujenieks Fotografia
Agnieszka Osiecka Fotografia
Jonathan Carroll Fotografia

„Linia karku mężczyzny może zmienić twoje życie. Sposób, w jaki grzebie w kieszeniach, szukając drobnych, może sprawić, ze zaskrzeczy ci serce, a dłonie zziębną. To, jak dotyka twojego łokcia albo nie zapiętego guzika na mankiecie swojej koszuli, jest demonem, którego wypuścił, nawet o tym nie wiedząc, i który natychmiast cię opętuje.”

Jonathan Carroll (1949) pisarz amerykański

Inne tłumaczenie: Czasem linia męskiego karku może zmienić całe twoje życie. Sposób, w jaki sięga on do kieszeni po drobne, powoduje skurcz serca i chłód dłoni. To, jak dotyka twego łokcia lub nie zapiętego guzika mankietu koszuli, budzi w tobie demony, których istnienia nikt nie był świadom. [Tłum. Mirosław P. Jabłoński]
Pan Fiddlehead

Mahmud Ahmadineżad Fotografia

„Synowie Libanu i Palestyny nacisnęli guzik, który rozpoczyna ostatnie odliczanie przed zniszczeniem Izraela.”

Mahmud Ahmadineżad (1956) irański polityk

Źródło: „Forum”, 25 czerwca 2007

Ozzy Osbourne Fotografia
Mahmud Ahmadineżad Fotografia

„Z Bożą pomocą, guzik do odliczania zniszczenia syjonistycznego reżymu został wciśnięty rękoma dzieci Libanu i Palestyny.”

Mahmud Ahmadineżad (1956) irański polityk

w trakcie przemówienia z okazji 18. rocznicy śmierci ajatollaha Chomeiniego.
Źródło: Gazeta.pl, 4 czerwca 2007

Jerzy Pilch Fotografia
Ryszard Kapuściński Fotografia
Ellen DeGeneres Fotografia
Kirk Douglas Fotografia
Leopold Okulicki Fotografia

„Okręg Warszawski od dawna szykował się do powstania powszechnego, natomiast plany działań w ramach „Burzy” były, jeśli chodzi o Warszawę, nie sprecyzowane. Jakieś tam pomysły koncentracji AK poza miastem i zaatakowania Warszawy wydawały się z operacyjnego punktu widzenia nonsensem. Byłem od początku zdecydowanym zwolennikiem wyzwolenia Warszawy przez AK. Wystąpiłem z wnioskiem w tym duchu do Pełczyńskiego i okazało się, że w jego głowie już kiełkuje ta sama myśl. Poszliśmy razem do „Bora”, który też się z nami zgodził. (…) Trudności zaczęły się dopiero, gdy przyszło do podjęcia decyzji, kiedy rozpocząć walkę. Z rosnącą niecierpliwością obserwowałem w tych dniach „Bora”, który wciąż się wahał, zastanawiał i okazywał wewnętrzną rozterkę. Nie licowało to wszystko z postawą dowódcy, który wobec podkomendnych, musi okazywać stanowczość i zdecydowanie. (…) Tymczasem „Bór” kazał wszystkim po kolei wypowiadać się, raz po raz kogoś brał na bok, chwytał za guzik i wszystkich świętych prosił o radę. W końcu zacząłem się niepokoić, czy „Bór” kiedykolwiek zdecyduje się zacząć. Wyglądało już na to, że będzie zwlekał, wahał się tak długo, aż w końcu ubiegną nas albo komuniści, albo Armia Czerwona, albo Niemcy, którzy podejmą środki prewencyjne. Na ostatniej odprawie nie wytrzymałem i wybuchnąłem. Wygarnąłem „Borowi”, że z wyjątkiem Piłsudskiego Polska nie miała szczęścia do dowódców i dlatego przegraliśmy wszystkie nasze kolejne powstania. Przypomniałem Skrzyneckiego. Zarzuciłem mu kunktatorstwo i brak zdecydowania. Gdyby na miejscu „Bora” był Anders, wyleciałbym z miejsca.”

Leopold Okulicki (1898–1946) generał polski

Źródło: Jan Nowak-Jeziorański, Kurier z Warszawy, wyd. Znak, Kraków 1997, s. 373–374

Ludwig von Mises Fotografia
Stanisław Mackiewicz Fotografia
Cecelia Ahern Fotografia
Magdalena Gwizdoń Fotografia

„Wszyscy mamy wielkie zaufanie do Pana Waśkiewicza, za to co robi, czego dokonał. Jest to wielki człowiek, dzięki któremu mamy wszystko zapewnione, niczego nam nie brakuje, wszystko dopięte jest na ostatni guzik i jako drużyna nie chcielibyśmy tego zmieniać. W moim przypadku ma 100% poparcie!”

Magdalena Gwizdoń (1979) biathlonistka polska

o Zbigniewie Waśkiewiczu.
Źródło: Bartosz Pogan, Magdalena Gwizdoń: Stać mnie na dużo lepsze wyniki, sportowefakty.pl, 24 maja 2010 http://www.sportowefakty.pl/zimowe/143629/magdalena-gwizdon-stac-mnie-na-duzo-lepsze-wyniki

Dustin Hoffman Fotografia
Wojciech Olejniczak Fotografia
Krzysztof Ibisz Fotografia
Kurt Vonnegut Fotografia
Borys Szyc Fotografia
Ramón Gómez de la Serna Fotografia
Leopold Tyrmand Fotografia

„Żyjemy tu, w Warszawie życiem tramwajowym. Znaczy to, że w naszej warszawskiej epoce tramwaj wzniósł się do roli symbolu. Oczywiście tramwaj wyraża miejską jednostkę komunikacyjną, taką samą jak trolejbus czy autobus. Mówi się: żyjemy życiem takim czy innym, wtedy gdy życie owo dobywa z człowieka jego najistotniejsze cechy. Czyli że w zetknięciu z nim człowiek objawia się w całej okazałości. Przepełniony irracjonalnie tramwaj warszawski stanowi doskonały odczynnik, przekonujemy się w nim codziennie, jacy jesteśmy i jak bardzo żyjemy życiem tramwajowym. W chwili gdy najbliższy bliźni demoluje nam śledzionę, unicestwia czar dopiero co kupionego płaszcza, niweczy z trudem przyszyte guziki, gasi brutalnie przepiękny połysk żarliwie wyczyszczonych butów, gniecie na miazgę wiezione dla dzieci ciastka, uśmiecha się przepraszająco, pakując nam w usta rękaw od kurtki, w której przed chwilą czyścił kominy lub wypakowywał stare śledzie – w takiej chwili, powtarzam, instynkty, jak działa żaglowej fregaty, wysuwają się groźnie z burt naszych dusz. Wtedy dopiero spostrzegamy z przerażeniem, jacy potrafimy być pierwotni, dzicy, egoistyczni, kłótliwi, nietolerancyjni, zaślepieni, krótkowzroczni. Z drugiej strony – ileż wspaniałych wartości dostrzegamy naraz w życiu, gdy uda nam się wepchnąć jako ostatni do rozchodzącego się w szwach autobusu, gdy przygodny sąsiad, wisząc na stopniu, odstąpi nam trzy centymetry kwadratowe miejsca, akurat tyle, by postawić na nich szpic buta, gdy złapany rozpaczliwie za krawat ten, który już do połowy tkwi w środku, uśmiechnie się bez pretensji i przygnie nas mocnym ramieniem, gdy wreszcie starsza pani, której, prąc ku wyjściu, strąciliśmy kapelusz, porwali w strzępy gazety i wgnietli całą zawartość siatki z masłem, jajami i marmoladą w biust, uśmiechnie się z tramwajową melancholią i powie smutne, lecz przebaczające: – Nie szkodzi… – Wtedy widzimy, jak dalece potrafimy być solidarni, wyrozumiali, ludzcy i coś ciepłego rozpływa się nam jak słodka, rozgrzana czekolada koło serca. Nic nie wzbudza w nas tak nieprzytomnej złości i bezmyślnej chęci awantur, jak niekończące się wyczekiwanie na wypchane ludźmi trolejbusy, do których nie można się dostać, jak tępota, brutalności i nieuprzejmość w tramwaju, o nic nie będziemy się sprzeczać i kłócić tak namiętnie, jak o grubiaństwa współpasażerów i bezduszną wrogość konduktorów. Ale też nic nie wzbudza w nas takiego uczucia zadowolenia, satysfakcji i wygody, jak widok wyczekiwanego numeru na ulicznym horyzoncie i stwierdzenie, że znajdziemy w nim miejsce siedzące. Tramwaj wyzwala w nas dziś w Warszawie cenną bezpośredniość przeżywania i dlatego żyjemy tu, w Warszawie życiem tramwajowym.”

Leopold Tyrmand książka Zły

Zły

Edward Rydz-Śmigły Fotografia
Jan Młodożeniec Fotografia
Krystyna Siesicka Fotografia
Fryderyk Chopin Fotografia

„Thalberg tęgo gra, ale nie mój człowiek. Piano pedałem, a nie ręką bierze, decymy bierze jak ja oktawy – ma brylantowe guziki od koszulek.”

Fryderyk Chopin (1810–1849) polski kompozytor i pianista XIX wieku

o pianiście Zygmuncie Thalbergu.
Źródło: Janusz Ekiert, Czy wiesz? Zagadki muzyczne, Warszawa 1995, wyd. Alfa, s. 273.

Seth Rogen Fotografia

„krzyczące guziki przez 70 lat
powiększyły się do
rozmiarów prawdy”

Agata Linek (1986)

Źródło: Śmiech ćmy

Frank Zappa Fotografia
Tadeusz Chabrowski Fotografia
Georg Christoph Lichtenberg Fotografia
Stanisław Lem Fotografia
Gabriel García Márquez Fotografia
Lech Wałęsa Fotografia
Giuseppe Zangara Fotografia

„Niech żyją Włochy. Do zobaczenia wszystkim biednym ludziom wszędzie! (…) Naciśnij guzik!”

Giuseppe Zangara (1900–1933)

ostatnie słowa
Viva Italia! Goodbye to all poor peoples everywhere! (…) Push the button! (ang.)
Źródło: Ernio Hernandez, Assassins Shooting Gallery: Kuhn as Zangara and Cerveris as Booth http://www.playbill.com/features/article/assassins-shooting-gallery-kuhn-as-zangara-and-cerveris-as-booth, „Playbill”, 24 marca 2004

Andrzej Sapkowski Fotografia
Leopold Tyrmand Fotografia

„Żyjemy tu, w Warszawie życiem tramwajowym. Znaczy to, że w naszej warszawskiej epoce tramwaj wzniósł się do roli symbolu. Oczywiście tramwaj wyraża miejską jednostkę komunikacyjną, taką samą jak trolejbus czy autobus. Mówi się: żyjemy życiem takim czy innym, wtedy gdy życie owo dobywa z człowieka jego najistotniejsze cechy. Czyli że w zetknięciu z nim człowiek objawia się w całej okazałości. Przepełniony irracjonalnie tramwaj warszawski stanowi doskonały odczynnik, przekonujemy się w nim codziennie, jacy jesteśmy i jak bardzo żyjemy życiem tramwajowym. W chwili gdy najbliższy bliźni demoluje nam śledzionę, unicestwia czar dopiero co kupionego płaszcza, niweczy z trudem przyszyte guziki, gasi brutalnie przepiękny połysk żarliwie wyczyszczonych butów, gniecie na miazgę wiezione dla dzieci ciastka, uśmiecha się przepraszająco, pakując nam w usta rękaw od kurtki, w której przed chwilą czyścił kominy lub wypakowywał stare śledzie – w takiej chwili, powtarzam, instynkty, jak działa żaglowej fregaty, wysuwają się groźnie z burt naszych dusz. Wtedy dopiero spostrzegamy z przerażeniem, jacy potrafimy być pierwotni, dzicy, egoistyczni, kłótliwi, nietolerancyjni, zaślepieni, krótkowzroczni. Z drugiej strony – ileż wspaniałych wartości dostrzegamy naraz w życiu, gdy uda nam się wepchnąć jako ostatni do rozchodzącego się w szwach autobusu, gdy przygodny sąsiad, wisząc na stopniu, odstąpi nam trzy centymetry kwadratowe miejsca, akurat tyle, by postawić na nich szpic buta, gdy złapany rozpaczliwie za krawat ten, który już do połowy tkwi w środku, uśmiechnie się bez pretensji i przygnie nas mocnym ramieniem, gdy wreszcie starsza pani, której, prąc ku wyjściu, strąciliśmy kapelusz, porwali w strzępy gazety i wgnietli całą zawartość siatki z masłem, jajami i marmoladą w biust, uśmiechnie się z tramwajową melancholią i powie smutne, lecz przebaczające: – Nie szkodzi…”

Leopold Tyrmand książka Zły

Wtedy widzimy, jak dalece potrafimy być solidarni, wyrozumiali, ludzcy i coś ciepłego rozpływa się nam jak słodka, rozgrzana czekolada koło serca. Nic nie wzbudza w nas tak nieprzytomnej złości i bezmyślnej chęci awantur, jak niekończące się wyczekiwanie na wypchane ludźmi trolejbusy, do których nie można się dostać, jak tępota, brutalności i nieuprzejmość w tramwaju, o nic nie będziemy się sprzeczać i kłócić tak namiętnie, jak o grubiaństwa współpasażerów i bezduszną wrogość konduktorów. Ale też nic nie wzbudza w nas takiego uczucia zadowolenia, satysfakcji i wygody, jak widok wyczekiwanego numeru na ulicznym horyzoncie i stwierdzenie, że znajdziemy w nim miejsce siedzące. Tramwaj wyzwala w nas dziś w Warszawie cenną bezpośredniość przeżywania i dlatego żyjemy tu, w Warszawie życiem tramwajowym.
Zły

Stanisław Mackiewicz Fotografia
Melchior Wańkowicz Fotografia

„Ósma para: Andrzej Romocki i Krysia Heczkówna. Andrzej wraz z bratem Jasiem ruszyli do walki z rąk matki. Jakieś kanapki do plecaka, jakiś guzik – cóż więcej mogła? Andrzeju!…”

Melchior Wańkowicz (1892–1974) polski publicysta i pisarz

jeszcze mu wsypała do torby garść cukierków. Andrzej, starszy, sensat, czytający poważne książki ekonomiczne, lubił cukierki. Taki był jeszcze dziecinny!... Zamilkły kroki, opadły ręce w straszliwie z nagła pustym domu. Gdy nagle przez drzwi wsunęła się – męska twarz jej syna, a spod hełmu spojrzały dziecinne dla matki oczy i rozległ się głos, jak dawniej, kiedy chował się za jaki sprzęt i kazał siebie szukać.
– Mamuśka, jestem jeszcze.
Po Zawadzkim (Zośce) – dowodził kompanią. Przeprowadził, rzecz nieprawdopodobna, kompanię ze Starego Miasta przez Ogród Saski, pilnował odcinka Wisły na Czerniakowie. Kiedy siedzieli, tak już przerzedzeni, w trawach nadwiślanych, mówił do kolegów:
– Moja mama to jest o, taka mama, wszystkich was zaprosi do nas na przyszłą Wilię.
Źródło: Ziele na kraterze, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2007, s. 367.