Cytaty na temat wagon

Zbiór cytatów na temat wagon, pociąg, mienie, ludzie.

Cytaty na temat wagon

Jan Zieja Fotografia
Aleksander Sołżenicyn Fotografia
Rafał Wojaczek Fotografia

„Sól w nasze rany, cały wagon soli
By nie powiedział kto, że go nie boli”

Rafał Wojaczek (1945–1971) polski poeta

Źródło: Sól

Hanka Ordonówna Fotografia
Bohdan Zadura Fotografia
Franz Stangl Fotografia
Violetta Villas Fotografia
Magdalena Miecznicka Fotografia
Sojourner Truth Fotografia
Leonid Breżniew Fotografia

„Cóż wy w ogóle wiecie o życiu? Pamiętam, kiedy jeszcze uczyliśmy się w technikum, dorabialiśmy, rozładowując wagony. Jak to wyglądało? Trzy worki albo skrzynki do adresata, jedna albo dwie dla nas. W naszym kraju zawsze to tak wyglądało.”

Leonid Breżniew (1906–1982) radziecki polityk, działacz Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego

Źródło: Philippe Comte, Nagły zgon Leonida Iljicza w: Ostatnie dni dyktatorów, tłum. Anna Maria Nowak, wyd. Znak Horyzont, Kraków 2014, s. 173.

Samuel Willenberg Fotografia
Jarosław Gugała Fotografia

„Bo ja, proszę pana, byłem świadkiem. Oglądałem likwidację getta w moich Siedlcach. Nie zapomnę, siedzi to we mnie. Byłem, proszę pana, pomocnikiem murarza, pracowałem na rampie kolejowej, kiedy ich prowadzili przez całe miasto. Stały wagony, wysypane wapnem niegaszonym, załadowano ich, biednych, zwyczajnych ludzi, ohyda. Był tam pan Zając – miał sklepik, gdzie kupowałem razem z mamą. Pan Ganiewski, fotograf. Pojechali do Treblinki. Pociąg odjechał, na rampie zostało kilku młodych chłopaków, żeby posprzątać, wyczyścić. Rampa pokryta krwią, jakieś chustki, stare walizki, śmieci, strzępy ubrań, mycki, mój Boże wszystko, co zostaje po ludziach. Patrzę, a jednym z tych zostawionych chłopaków jest mój kolega z gimnazjum, młodszy trochę. Znałem tę rodzinę, kolega nazywał się Szymek Różowykwiat. Jego tata był wspaniałym krawcem. Udawałem, że coś muruję, podszedłem do Szymka. Opowiedział mi najstraszniejszą historię, jaką kiedykolwiek słyszałem. No więc wpadli do nich nocą, byli już spakowani. Pan Różowykwiat coś powiedział, to go zastrzelili. Potem Heńka, Szymkowego brata. Potem mamę Szymka. A najmłodszego brata esesman chwycił za nóżkę, rozkręcił i głową o ścianę. Zabił. Wie pan, chciałem pomóc, nawet coś Szymkowi mówiłem, żeby uciekał, przyszedł do nas do domu. Ale nic nie mogłem więcej. Szymek wtedy nie przyszedł. Ale w moich snach przychodzi. Jeszcze dzisiaj. Gładzę go wtedy, w tym śnie, po głowie i przepraszam, bo przecież nie ochroniłem go, nie pomogłem.”

Robert Rogalski (1920) aktor polski

Źródło: Paweł Smoleński, Opowiedziałem o tym, co dla mnie ważne, „Gazeta Wyborcza” http://wyborcza.pl/magazyn/1,129628,12911524,Opowiedzialem_o_tym__co_dla_mnie_wazne.html, 23 listopada 2012

Wolf Biermann Fotografia
Włodzimierz Majakowski Fotografia
Jerzy Łoś Fotografia
Michał Głowiński Fotografia
Jan Karski Fotografia

„Obóz, jak się zorientowałem. Obejmował teren około półtora kilometra kwadratowego płaskiego terenu. Otoczony był solidnym ogrodzeniem z drutu kolczastego, rozpiętego kilkoma rzędami pomiędzy drewnianymi słupami. Ogrodzenie miało ponad dwa i pół metra wysokości. Po zewnętrznej stronie przechadzały się patrole w odstępach około pięćdziesięciometrowych. Po stronie wewnętrznej strażnicy z bronią stali co jakieś piętnaście metrów. Za drutami stało kilkanaście baraków. Przestrzeń pomiędzy nimi wypełniał gęsty, falujący tłum. Więźniowie tłoczyli się, przekrzykiwali. Z kolei strażnicy starali się utrzymywać ich we względnym porządku…
… Po lewej stronie od bramy, o jakieś sto metrów za ogrodzeniem, był tor kolejowy, a właściwie rodzaj rampy. Prowadził od niej do ogrodzenia chodnik zbity z desek. Na torowisku stał pociąg złożony z około trzydziestu wagonów towarowych. Były brudne i zakurzone…
… Mijaliśmy akurat jakiegoś starca. Siedział na ziemi nagi i rytmicznie kiwał się do przodu i tyłu. Jego oczy błyszczały i nieustannie mrugał powiekami. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Obok leżało dziecko w łachmanach. Miało drgawki. Z przerażeniem spoglądało dookoła.
Tłum pulsował jakimś obłędnym rytmem. Wrzeszczeli, machali rękami, kłócili się i przeklinali. Zapewne wiedzieli, że niedługo odjadą w nieznane, a strach, głód i pragnienie potęgowały poczucie niepewności i zwierzęcego zagrożenia. Ludzie ci zostali wcześniej ograbieni z całego skromnego dobytku, jaki im pozwolono zabrać w tę podróż. Było to pięć kilogramów bagażu. Były to zwykle jakieś najpotrzebniejsze w drodze przedmioty. Poduszka, jakieś okrycie, trochę jedzenia, butelka z wodą. Czasem kosztowności czy pieniądze. Docierała tu przeważnie ludność gett, która nie miała już nic…
Pobyt w obozie nie trwał długo. Zazwyczaj nie dłużej niż cztery dni. Potem pakowano ich w wagony na śmierć. Przez czas pobytu w obozie prawie nie otrzymywali jedzenia. Zdani byli na własne zapasy.
Baraki obozowe mogły pomieścić mniej więcej połowę więźniów. Drugie tyle pozostawało na dworze. Powietrze wypełniał odór ludzkich odchodów, potu, brudu i zgnilizny…
… Oficer SS, odpowiadający zapewne za załadunek, stanął przed tłumem Żydów. Nogi rozstawił szeroko.
– Ruhe! Ruhe! Spokój! – wrzasnął. – Wszyscy Żydzi mają wejść do wagonów. Pojedziecie tam, gdzie jest dla was praca. Ma być porządek. Nie wolno się pchać ani opóźniać załadunku. Kto będzie wywoływał panikę albo stawiał opór, zostanie zastrzelony.
Przerwał i wbił wzrok w masę ludzką przed sobą. Spokojnie zaczął otwierać kaburę pistoletu. Wyjął broń. Pierwsze szeregi Żydów zaczęły się cofać. Niemiec zaśmiał się i oddał trzy strzały w tłum. W grobowej ciszy rozległ się przeszywający krzyk. Spokojnie schował pistolet.
– A teraz do wagonów! Raus! – wrzasnął.
Tłum zamarł. Z tyłu rozległy się strzały. Ludzie ławą ruszyli do przodu, krzycząc przeraźliwie. Zbliżali się do drewnianego pomostu. Ludzki strumień był jednak zbyt szeroki, aby się w nim pomieścić. Esesmani otworzyli ogień. Pędzący zaczęli padać. Rozległ się głuchy tupot nóg po deskach rampy. Teraz zaczęli strzelać strażnicy stojący przy wagonach. Tłum przyhamował.
– Ordnung! Ordnung! – wrzeszczał esesman.
Pierwsi Żydzi wpadli do wagonu. Niemcy przy drzwiach odliczali ich. Po liczbie „sto czterdzieści” esesman zawył „Halt!” i dwukrotnie strzelił. Przystanęli. Pociąg powoli szarpnął i nowy wagon wtoczył się na wysokość pomostu. Zaczęli go wypełniać nowi więźniowie.
Wedle wojskowych regulaminów wagon towarowy przeznaczony był na osiem koni lub czterdziestu żołnierzy w transporcie. Upychając ludzi na siłę i bez jakiegokolwiek bagażu, można było pomieścić w wagonie sto osób. Niemcy wydali rozkaz pakowania po stu trzydziestu, ale jeszcze dopychali dodatkową dziesiątkę. Gdy drzwi nie dały się zamknąć, tłukli na oślep kolbami, strzelali do środka wagonu, wrzeszczeli na nieszczęsnych Żydów. Ci, aby zrobić miejsce dla nowych, wspinali się na ramiona i głowy już znajdujących się wewnątrz. Z głębi wagonu dochodził jakiś potępieńczy ryk i wycie.
Gdy upchnięto już sto czterdzieści osób, strażnicy przystąpili do zamykania drzwi. Były ciężkie, wykonane z drewna obitego żelazem. Miażdżyły wystające na zewnątrz kończyny wśród wrzasków bólu. Po zasunięciu drzwi zabezpieczano je żelazną sztabą i ryglowano.
Przed załadunkiem na podłogę wagonów sypano warstwę niegaszonego wapna. Oficjalnie był to zabieg higieniczny. Chodziło o nie rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych. W praktyce wapno gwałtownie absorbowało wilgoć z powietrza. Spadała zawartość tlenu i ludzie zaczynali się dusić. Równocześnie wapno w kontakcie z ludzkimi odchodami wydzielało trujące substancje, między innymi chlor. Ten zaś dusił stłoczonych więźniów. Niemcy osiągali podwójny cel. Choroby zakaźne istotnie się nie rozprzestrzeniały, a wagon można było łatwiej po transporcie wymyć. Po drugie, transportu tego nie przeżywało wielu „podróżnych”. A o to przecież chodziło.
Czasami od polskich kolejarzy docierały informacje, że takie wagony z Żydami stały na bocznicach po kilka dni. Po otwarciu znajdowano w nich same trupy…
… Na obozowym placu pozostali zabici i konający. Strażnicy przechadzali się wolnym krokiem i dobijali ich strzałami w głowę. Wkrótce zapanowała cisza…”

Jan Karski (1914–2000) prawnik, dyplomata, wykładowca akademicki, polski kurier czasów II wojny światowej

Karski dostał się w przebraniu strażnika do obozu tranzytowego dla Żydów w Izbicy, który był „ostatnim etapem” przez obozem zagłady w Bełżcu.
Tajne państwo: opowieść o polskim Podziemiu

Dohtor Miód Fotografia

„Ludzie żyjom ze złomu
i z uokradanych wongla na bocznicy wagonów.
Tam coś skapnie, tu coś wleci i jakoś to leci,
to gymby niy majom co wrazić niywtore dzieci.”

Dohtor Miód (1976)

o zjawisku zubożenia wśród mieszkańców Górnego Śląska.
2006 Mikrofon i siykyra
Źródło: utwór Nation

Emanuel Ringelblum Fotografia
Krzysztof Daukszewicz Fotografia

„A czwarty wagon pełen bananów,
W piątym – bez szyb – stu chuliganów…”

Krzysztof Daukszewicz (1947) satyryk polski

Teksty satyryczne

„Lunęło na nas światło. Bo na nas były skierowane reflektory, na pociąg. Otworzyły się drzwi wagonów i zobaczyliśmy ogromne płomienie ognia znad jakichś kominów. I niesamowity duszący smród. Nie wiedzieliśmy, że palą się ludzie.”

o obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.
Źródło: „Niemiec mówił, że z Auschwitz wychodzi się tylko przez komin”, tvn24.pl, 26 stycznia 2015 http://www.tvn24.pl/rocznica-wyzwolenia-auschwitz-stad-wychodzi-sie-tylko-przez-komin-mowi-wiezien-auschwitz,509388,s.html

Andriej Płatonow Fotografia
Hanna Krall Fotografia
Jacek Dukaj Fotografia
Jeremy Clarkson Fotografia
Michaił Bułhakow Fotografia

„Regent nader zręcznie wprasował się do autobusu, który na pełnym gazie pędził w kierunku placu Arbackiego, i umknął. Iwan, zgubiwszy jednego ze ściganych, całą swoją uwagę skoncentrował na kocurze i zobaczył, że dziwny ów kot podszedł do drzwi wagonu motorowego linii A, który stał na przystanku, bezczelnie odepchnął wrzeszczącą kobietę, chwycił za poręcz i nawet wykonał próbę wręczenia konduktorce dziesiątaka przez otwarte z powodu upału okno.
Zachowanie się kota wstrząsnęło Iwanem do tego stopnia, że zastygł nieruchomo obok sklepu kolonialnego na rogu, i wtedy zdumiał się po raz drugi, i to znacznie silniej, tym razem za przyczyną konduktorki. Ta, skoro tylko zobaczyła włażącego do tramwaju kota, wrzasnęła, dygocąc z wściekłości:
-Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!
Ani konduktorki, ani pasażerów nie zdziwiło to, co było najdziwniejsze – nie to więc, że kot pakuje się do tramwaju, to byłoby jeszcze pół biedy, ale to, że zamierza zapłacić za bilet!
Kot okazał się zwierzakiem nie tylko wypłacalnym, ale także zdyscyplinowanym. Na pierwszy okrzyk konduktorki przerwał natarcie, opuścił stopień i pocierając monetą o wąsy, usiadł na przystanku. Ale gdy tylko konduktorka szarpnęła dzwonek i tramwaj ruszył, kocur postąpił tak, jak postąpiłby każdy, kogo wyrzucają z tramwaju, a kto mimo to jechać musi. Przeczekał, aż miną go wszystkie trzy wagony, po czym wskoczył na tylny zderzak ostatniego, łapą objął sterczącą nad zderzakiem gumową rurę i pojechał, zaoszczędziwszy w ten sposób dziesięć kopiejek.”

The Master and Margarita

Stanisław Mackiewicz Fotografia
Wincenty Witos Fotografia
Winston Churchill Fotografia

„Wojenni niemieccy przywódcy użyli przeciwko Rosji najbardziej zabójczego rodzaju broni. Przetransportowali Lenina w zapieczętowanym wagonie, niczym zarazek dżumy, ze Szwajcarii do Rosji.”

Winston Churchill (1874–1965) premier Wielkiej Brytanii

o przewiezieniu Włodzimierza Lenina ze Szwajcarii do Rosji przez Niemcy w 1917.
Źródło: twojahistoria.pl https://twojahistoria.pl/2017/10/18/kto-naprawde-sfinansowal-rewolucje-pazdziernikowa/, 18 października 2017.

Klemens Rudnicki Fotografia

„Zrywali się z posłań, symulowali zdrowych, byle tylko nie zostać, byle wyjechać i uratować się. (…) Chory uśmiechał się, koledzy brali go pod ramiona, dyskretnie podtrzymywali przy przeglądzie przedzaładowczym i w końcu wpychali do wagonów, gdzie walił się taki na podłogę, ale radował się, że jedzie, że nie zostaje.”

Klemens Rudnicki (1897–1992) wojskowy polski, generał brygady

o reakcjach chorych żołnierzy na wieść o możliwości ewakuacji z ZSRR Armii Andersa w 1942.
Źródło: Dariusz Kaliński, To była armia nędzarzy. Jak powstało wojsko Andersa https://ciekawostkihistoryczne.pl/2015/10/03/to-byla-armia-nedzarzy-jak-powstalo-wojsko-andersa/#2, ciekawostkihistoryczne.pl, 3 października 2015.

Kazimierz Leski Fotografia

„Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie byłem w transporcie na wschód. Jechaliśmy źle traktowani, stłoczeni w okratowanych, bydlęcych wagonach. Myśli były różne.”

Czesław Cywiński (1926–2010) żołnierz AK, więzień łagrów, prezes Światowego Związku AK, honorowy obywatel Warszawy

Źródło: Czesław Cywiński – kustosz pamięci AK http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1395428,Czeslaw-Cywinski---kustosz-pamieci-AK, polskieradio.pl, 10 marca 2016.