Cytaty na temat zadać
strona 2

Jarosław Kaczyński Fotografia
Ben Klassen Fotografia
Bronisław Komorowski Fotografia
Maia Morgenstern Fotografia
Salman Rushdie Fotografia
August Hlond Fotografia

„Kiedy Niemcy pozbędą się wreszcie swych zaborczych zamiarów, kiedy wyleczą się z Drang nach Osten, kiedy naprawią szkody, jakie zadali narodowi polskiemu i dadzą pełną gwarancję bezpieczeństwa, kiedy zdecydują się całkiem szczerze na życie w zgodzie i braterstwie ze swymi sąsiadami wschodnimi, wtedy postawa Polski wobec Niemiec będzie zgodna z jej tradycją pokojową i nacechowana duchem współpracy nad pokojem w świecie.”

August Hlond (1881–1948) polski duchowny katolicki, arcybiskup metropolita gnieźnieński i poznański

relacja ks.B. Filipiaka, sekretarza A. Hlonda z „Rycerza Niepokalanej” VI 1949 zamieszczona w przypisie książki Czesława Madajczyka.
Źródło: Czesław Madajczyk, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, PWN, 1970, s. 193.

Michał Boni Fotografia
Budda Siakjamuni Fotografia
Paulo Coelho Fotografia
Tadeusz Rydzyk Fotografia
François Ravaillac Fotografia

„No, cóż… srodze mnie oszukano, wmawiając mi, że cios, który zadam, ucieszy lud. Teraz sam lud daje konie, żeby zamęczyć mnie na śmierć.”

François Ravaillac (1578–1610)

gdy ktoś z tłumu zaproponował własnego konia na rozerwanie Ravaillaca (jeden z przeznaczonych do tego rumaków był zbyt słaby).
Źródło: Isabelle Bricard, Leksykon śmierci wielkich ludzi, tłum. Anita i Krzysztof Staroniowie, Wydawnictwo Książka i Wiedza, Warszawa 1998, ISBN 8305129713, s. 377.

Thomas Alva Edison Fotografia
Gene Wolfe Fotografia

„(Odgłos uderzenia). Zręcznym ruchem zadałam pacjentowi narkozę.”

Ewa Szumańska (1921–2011)

Z pamiętnika młodej lekarki
Źródło: Uszy

Andrzej Czuma Fotografia
Steven Erikson Fotografia
Łukasz Opaliński młodszy Fotografia
Wojciech Tochman Fotografia

„Co się tyczy [paryskich] bulwarów, to w ogóle nie można po nich chodzić. Wszyscy zasuwają z burdelu do kliniki, a z kliniki z powrotem do burdelu. A dokoła jest tyle trypra, że ledwie można złapać dech. Kiedyś wypiłem trochę i poszedłem Polami Elizejskimi - a dokoła było tyle trypra, że ledwie powłóczyłem nogami. Zobaczyłem dwoje znajomych: on i ona, oboje jedzą kasztany, bardzo starzy oboje. Gdzieś ich już widziałem? W gazetach? Nie pamiętam, ale poznałem: Louis Aragon i Elsa Triolet. "Ciekawe - błysnęła mi myśl - skąd idą: z kliniki do burdelu czy z burdelu do kliniki?" I sam sobie przerwałem: "Wstydziłbyś się. Jesteś w Paryżu, a nie w Chrapuszowie. Zadaj im lepiej pytania o sprawy społeczne, o najbardziej palące sprawy."
Doganiam Louisa Aragona i zaczynam mówić, otwierając przed nim serce. Mówię, że jestem zdesperowany, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że umieram od nadmiaru węwnętrznych sprzeczności, i dużo różnych takich. A on spogląda na mnie, salutuje mi jak stary weteran, bierze swą Elsę pod rękę i idzie dalej. Ja znów ich doganiam i zwracam się tym razem już nie do Louisa, lecz do Triolet. Mówię, że umieram na brak wrażeń, że gdy przestaję rozpaczać, ogarniają mnie wątpliwości, gdy tymczasem w chwilach rozpaczy w nic nie wątpiłem… A ona tymczasem, jak stara kurwa, poklepała mnie po policzku, wzięła pod rączkę swojego Aragona i poszła dalej.
Potem, rzecz jasna, dowiedziałem się z prasy, że to wcale nie byli oni, tylko Jean-Paul Sartre i Simone de Baeuvoir, ale jaka to teraz dla mnie różnica! Poszedłem do Notre-Dame i wynająłem tam mansardę. Mansarda, facjatka, oficyna, antresola, strych - ciągle to wszystko mylę i nie widzę różnicy. Krótko mówiąc, wynająłem miejsce, w którym można leżeć, pisać i palić fajkę. Wypaliłem dwanaście fajek i odesłałem do "Revue de Paris" mój esej pod francuskim tytułem "Szyk i blask - immer elegant". Esej na temat miłości.
A wiecie przecież, jak trudno jest we Francji pisać o miłości. Dlatego że wszystko, co dotyczy miłości, zostało już we Francji dawno napisane. Tam wiedzą o miłości wszystko, a u nas nic. Spróbujcie u nas komuś ze średnim wykształceniem pokazać twardy szankier i zapytać: "Jaki to szankier, twardy czy miękki!" - na pewno strzeli: "Jasne, że miękki." A jak zobaczy miękki, to już zupełnie straci orientację. A tam - nie. Tam mogą nie wiedzieć, ile kosztuje dziurawcówka, ale jeśli już szankier jest miękki, to będzie takim dla każdego i nikt go nie nazwie twardym…
Krótko mówiąc, "Revue de Paris" zwróciło mi esej pod pretekstem, że został napisany po rosyjsku, a francuski był tylko tytuł. Wypaliłem więc na antresoli jeszcze trzynaście fajek i stworzyłem nowy esej, również poświęcony miłości. Tym razem cały tekst od początku do końca był napisany po francusku, a rosyjski był jedynie tytuł: "Skurwysyństwo jako najwyższe i ostatnie stadium kurestwa." I posłałem tekst do "Revue de Paris".
[Znów mi go zwrócili. ] Styl, powiedzieli, znakomity, natomiast główna myśl - fałszywa. Być może, powiedzieli, da się to zastosować do warunków rosyjskich, ale nie francuskich. Skurwysyństwo, powiedzieli, wcale nie jest u nas stadium najwyższym i bynajmniej nie ostatnim. U was, Rosjan, powiedzieli, kurestwo, które osiągnie granice skurwysyństwa, zostanie przymusowo zlikwidowane i zastąpione przez programowy onanizm. Natomiast u nas, Francuzów, nie jest wprawdzie w przyszłości wykluczone organiczne zrastanie się pewnych elementów rosyjskiego onanizmu, potraktowanego bardziej swobodnie - z naszą ojczystą sodomią, będącą efektem transformacji skurwysyństwa za pośrednictwem kazirodztwa; jednakże owo zrastanie się nastąpi na gruncie naszego tradycyjnego kurestwa, mając charakter absolutnie permanentny.”

Moscow to the End of the Line

C.W. Gortner Fotografia

„Czasem musimy zadać cios pierwsi, zanim inni go nam zadadzą.”

The Confessions of Catherine de Medici
Wariant: Takie jest życie, ma petite. Czasem musimy zadać cios pierwsi, zanim inni nam go zadadzą

Arthur Schopenhauer Fotografia
Witold Gombrowicz Fotografia
Radosław Markowski Fotografia
Carlos Fuentes Fotografia
Marcin Warchoł Fotografia

„Prof. Morawski stał się wzorem dla wielu pokoleń naukowców, a to co co w ostatnim czasie zrobiono z osobą pana Morawskiego było niegodne. Na koniec życia wyrządzono mu wielką krzywdę. Cała ta sprawa związana choćby z przemówieniem pana prof. Morawskiego w Oxfordzie była jedną wielką manipulacją medialną. Wielu z tych, którzy obrzucali błotem prof. Morawskiego nawet nie zadali sobie trudu, by zaznajomić się z treścią wykładu.”

wypowiedź po śmierci Lecha Morawskiego
Źródło: Warchoł: „W nagonce na prof. Morawskiego przekroczono granice, których przekraczać nie można. Jego odejście to wielka strata dla Polski” https://wpolityce.pl/polityka/348440-nasz-wywiad-warchol-w-nagonce-na-prof-morawskiego-przekroczono-granice-ktorych-przekraczac-nie-mozna-jego-odejscie-to-wielka-strata-dla-polski, wpolityce.pl, 12 lipca 2017

Jan Stanisław Jankowski Fotografia

„Cóż może być pewniejszego od relacji naocznych świadków, uczestników wydarzeń, podmiotów działających lub choćby tych, którzy byli blisko – w czasie i przestrzeni – zdarzenia? Przecież to dzięki takim świadectwom nie mamy wątpliwości, że Bolesław Chrobry bliskich sobie ludzi, którzy zawiedli jego zaufanie chłostał witkami brzozowymi w łaźni, że Przemysław II napadnięty w łaźni przez brandenburskich siepaczy uciekał konno półnagi i pokrwawiony, a Ulryk von Jungingen, wielki mistrz krzyżacki legł na grunwaldzkim polu zwalony z konia pchnięciem w usta zadanym litewską sulicą.”

Tomasz Panfil (1962) polski historyk

Źródło: Kto obalił komunę? Refleksja nad siłą i możliwościami historiografii http://bc.wydawnictwo-tygiel.pl/public/assets/114/%E2%80%9EPolska%20Ludowa%E2%80%9D%201944-1989%20%E2%80%93%20wybrane%20problemy%20historii%20politycznej%20i%20spo%C5%82ecznej%20v.2.2.pdf#page=6 [w:] D. Litwin-Lewandowska, K. Bałękowski, „Polska Ludowa” 1944–1989–wybrane problemy historii politycznej i społecznej, Wydawnictwo Naukowe Tygiel, Lublin 2016, ISBN 9788365598325, s.7.

L.E. Modesitt, Jr. Fotografia
Rick Perry Fotografia
Stanisław Brzozowski Fotografia

„Zdaje mi się, że pod tym względem ruch młodopolski w szczególnie nieszczęśliwych powstał warunkach. Pierwszym punktem wyjścia była ta obłudna nicość, która nadaje sobie miano zachowawczo-narodowego światopoglądu u nas. Żyć bez troski w ciele olbrzymiego, kulturalnego organizmu nowoczesnego świata, starać się jak najmniej ustąpić ze swoich nałogów, nawyknień, nie zadać sobie ani jednego głęboko pomyślanego zagadnienia, życie swe użyć na dopełznięcie do takiej lub innej kariery, na jej podstawie założyć ognisko domowe i trwanie tego całego upokarzającego, zabójczego stanu rzeczy – nazywać Polskę, ładem społecznym – oto był punkt wyjścia.”

Stanisław Brzozowski (1878–1911) polski pisarz i filozof

Życie nie związane z żadną odpowiedzialnością, samoistną gałęzią odpowiedzialności, przemysł rozpatrywany jedynie jako źródło pensji, polityka, jako środek kariery, nauka jako przywilej uwalniający od wysiłku i dający dostęp do mniej lub więcej chlebodajnych zawodów, a więc brak jakiegokolwiek szczerego stosunku do wielkich prac ludzkości (…).
Legenda Młodej Polski (1909)
Źródło: II, Kryzys romantyzmu