Cytaty na temat słoma

Zbiór cytatów na temat słoma, kobiety, ludzie, książki.

Cytaty na temat słoma

Søren Kierkegaard Fotografia
Gall Anonim Fotografia

„Złoto bowiem za jego czasów było tak pospolite u wszystkich jak [dziś] srebro, srebro zaś było tanie jak słoma.”

Gall Anonim (1066–1145) pierwszy kronikarz historii Polski

Kronika polska

Piotr Kraśko Fotografia
Marcin Świetlicki Fotografia
Henryk II Plantagenet Fotografia

„Henryk II odziedziczył słynny andegaweński temperament. Podobno pewnego razu z wściekłości porwał na sobie szaty i rzucił się na ziemię, gryząc ze złości słomę.”

Henryk II Plantagenet (1133–1189) król Anglii

Autorzy: Nigel Blundell, Susan Blackhall, Upadek domu Windsorów, tłum. Grażyna Jagielska, Wydawnictwo Prolog, Warszawa 1993, ISBN 8385763058, s. 31.
O Henryku II Plantagenecie

Faustyna Kowalska Fotografia
Jerzy Gorzelik Fotografia

„Powinno nam dzisiaj towarzyszyć hasło: Górny Śląsk ponad wszystko. Śląskość sprowadzono do ludowości o cepeliowskim posmaku określając mianem prowincji wszystko, co poza Warszawą. A niejeden stóg można by usypać ze słomy, która wystaje z butów warszawskich elit.”

Źródło: Słomka: Gorzelik wykazuje pogardę dla państwa polskiego, polskatimes.pl, 28 lutego 2011 http://www.dziennikzachodni.pl/slask/rybnik/374390,slomka-gorzelik-wykazuje-pogarde-dla-panstwa-polskiego,id,t.html#material_2

Izaak Babel Fotografia

„Pókiśmy młodzi, to nam się zdaje, że kobieta to jest rzecz, ale przecież to tylko słoma, która pali się od byle czego…”

Izaak Babel (1894–1940) rosyjski pisarz

słowa Beni Krzyka na temat jego ożenku z córką Froima Gracza.
Źródło: Opowiadania odeskie i inne, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1973, s. 78

John Steinbeck Fotografia

„Czy nigdy nie będę szczęśliwy? Co mam zrobić, żeby być? – Chciał sobie przypomnieć, czy kiedyś już w życiu odczuwał prawdziwą radość. Stanęły mu przed oczami zapomniane fragmenty przeszłości: bardzo wczesny chłodny poranek, słońce wstaje zza gór, po błotnistej drodze skaczą małe szare ptaszki. Nie miał wtedy żadnego specjalnego powodu do radości, ale ją czuł.
Albo to: wieczór, koń o lśniącej sierści ociera swą piękną szyję o płot, słychać nawoływanie przepiórek, gdzieś, skądś kapie woda. Aż zaczął szybciej oddychać w podnieceniu, kiedy sobie to przypomniał.
I jeszcze: jedzie starym wozem drabiniastym ze swoją kuzynką. Była starsza od niego, nie pamięta, jak wyglądała. Koń spłoszył się i szarpnął, ona upadła na niego i podnosząc się oparła rękę na jego nodze. Ogarnęła go rozkosz, czuł ją w brzuchu, uderzyła mu do głowy, aż do mózgu, aż do bólu.
I to: jest o północy w wielkiej ciemnej katedrze, ostry barbarzyński zapach żywicy kręci mu w nosie. Trzyma w ręku małą świeczkę przewiązaną białą jedwabną kokardą. Senny szmer odprawianej przed wielkim ołtarzem mszy nadpływa z oddali i usypia go słodko.
Mięśnie Juana rozluźniły się. Zasypiał na słomie w opuszczonej stodole. Nieśmiałe myszy wyczuły, że śpi, wyszły spod słomy, zaczęły się bawić i krzątać, i deszcz poszeptywał cicho na dachu”

Autobus do San Juan

Tess Gerritsen Fotografia
Isaac Bashevis Singer Fotografia
Warren Ellis Fotografia
Stanisław Lem Fotografia

„Nie myśl.. – szepnęła. – Nie myśl nic. Czuł na twarzy jej piersi, jej ręce. Nie było właściwie światła, tylko mętne pełganie dogasającej latarki, która wtoczywszy się miedzy kłosy, rzucała spośród nich rozczesany smugami cienia blask. Słyszał powolny, spokojny rytm jej serca, jakby ktoś do niego przemawiał w starym, najlepiej zrozumiałym języku. Wciąż jeszcze zwidywały mu się tamte twarze, gdy słabo, jakby bez tchu, pocałowała go w usta. Potem zacisnęła ich ciemność. Był szorstki chrzest słomy pod włochatym kocem i kobieta, która dawała mu rozkosz, ale nie tak, jak się to czyni zawsze. W każdej chwili panowała nad sobą i nad nim. Dlatego później, znużony, trzymając jej piękne ciało bez cienia namiętności, ale całą siłą rozpaczy, rozpłakał się na jej piersiach. Potem uspokoił się i spojrzał na nią. Leżała na wznak, trochę wyżej, a w ostatnim świetle jej twarz byłą taka spokojna. Nie śmiał spytać, czy go kocha. Tak ofiarować się, jakby się dawała obcemu ostatni kęs – to było więcej niż miłość. A wiec i jej nie znał. Nagle przemknęło mu przez głową, że nie wie o niej nic, że nie pamięta nawet jej imienia. Cichutko szepnął: – Słuchaj… Ale zamknęła mu usta dłonią miękką, choć pełną stanowczości. Potem uniesionym rąbkiem koca zaczęła wycierać jego łzy i pocałowała go lekko w policzek. Wtedy opadła odeń nawet ciekawość, tak że w ramionach tej obcej kobiety stał się jedno mgnienie biały i niezapisany, jak w chwili narodzin.”

Stefan i Nosilewska.
Utwory, Szpital Przemienienia

Dorota Masłowska Fotografia