„Tak czy owak wszystko dobrze się skończyło. Zmieniłem kierunek studiów na historię z ukierunkowaniem polityczno-filozoficznym i poznałem kilku nowych przyjaciół. Od tego czasu, życie na uczelni było wszystkim czego pragnąłem począwszy od niewielkiej ilości czasu jaki ode mnie wymagano. Tak naprawdę, nigdy się nie pogodziłem z faktem, że osiągnięcia na uczelni to coś wymagającego wysiłku. Dwa lata później zakończyłem swoją edukację z bardzo średnimi ocenami i dwoma na nowo odkrytymi i raczej naiwnymi ambicjami z lat młodzieńczych. Chciałem podróżować. I chciałem pisać.
Chęć oczywiście, sama w sobie nie gwarantuje sukcesu. Niestety moje raczej cieplarniane wychowanie nie nauczyło mnie tego. Nie nauczyły mnie tego również 3 lata w instytucji edukacyjnej, gdzie kobiety w średnim wieku codziennie sprzątają ci pokój i ścielą łóżko. Prawdę mówiąc byłem zepsuty. Przeniosłem się do Londynu, który wessał mnie niczym doktora Watsona na początku Studium w szkarłacie. W przeciwieństwie do Dr. Watsona nie zamierzałem jednak pozostać na długo – chciałem zaoszczędzić jedynie trochę pieniędzy, coś napisać i wybrać się w podróż dookoła świata płacąc za wszystko z zaliczek od hojnego wydawcy.
Jasne.
Londyn zweryfikował te marzenia. W domu, w Norfolk, a nawet w Cambridge, moje pragnienie zostania pisarzem odróżniały mnie od tłumu. W Londynie, fakt, że chcesz zostać pisarzem (artystą, reżyserem ) było czasem czymś dobijająco przeciętnym. Każdy w Londynie pisze powieść, planuje to zrobić, zna kogoś kto to robi, pracuje w wydawnictwie, albo co najgorsze z wszystkiego – już coś wydał.
Dzięki szczęśliwej sytuacji geopolitycznej będącej następstwem kliku wieków brytyjskiego imperializmu ustępującego pola szybko rozwijającej się strefie wpływów Stanów Zjednoczonych, ludzie na całym świecie chcą się uczyć angielskiego.
Z zupełnie zrozumiałych, choć pedagogicznie niepewnych powodów, ludzie wierzą, że jedyny sposób by nauczyć się angielskiego to lekcje z native speakerami. Dodaj do tego powszechną żyłkę handlową przedsiębiorców, odrobinę sprytnej reklamy i oto wynik – przemysł Nauki Języka Angielskiego (NJA). Niecały rok od momentu, gdy zdecydowałem, że chcę żyć i pracować za granicą znalazłem się w Istambule mając za sobą cztery tygodnie treningu w International House bez wartego uwagi doświadczenia i z większą pensją niż lokalny lekarz. Czyż gospodarka rynkowa nie jest wspaniała?
NJA była dla mnie dość przypadkową karierą (zapewne podobnie jak w przypadku 90% jej pracowników), lecz dziwnym trafem kontynuowałem ją 14 lat. Poczucie winy w stosunku do nieszczęsnych tureckich lekarzy sprawiło, że dobrze wyuczyłem się tego fachy. Czytałem literaturę, dołączyłem do zawodowych stowarzyszeń, zapisałem się na dalsze kursy. Z Istambułu jeździłem do Londynu, Z Londynu do Madrytu, z Madrytu do Glasgow. Z nieopierzonego ucznia stałem się dyrektorem studium, potem doświadczonym profesjonalistą w dziedzinie NJA i wreszcie trenerem nauczycieli. Moje wynagrodzenie rosło. Niewielkie szkółki otworzyły mi drogę do w miarę poważnych instytucji, które otworzyły mi drogę do profesjonalnych firm, które otworzyły mi drogę do posady na uniwersytecie. Rozdawałem foldery na konferencjach. Ale zaraz…
Czy nie chciałem zostać pisarzem? No tak. Podczas, kiedy utrzymywałem się z uczenia angielskiego, również pisałem w tym języku. czasem wściekle, czasem spokojnie i leniwie – zależnie od nastroju. Pisałem krótkie historie, pisałem artykuły. Pisałem scenariusz i poświęciłem półtora roku mojego cennego czasu próbując sprawić aby jakiś filmowiec potraktował go poważnie. Pisałem powieść. Zupełnie nic nie wydałem i nikt nie zrobił filmu.
Na plus mogę policzyć to, że pisałem to na co miałem ochotę.
W końcu napisałem Modyfikowany węgiel. Golancz go wydał, Hollywood kupiło, a ja zostawiłem swoją stałą pracę.
Osiem miesięcy. Tak po prostu.
Ciągle piszę. Musiałbym być martwy albo sparaliżowany, żeby przestać.”

Źródło: informacja biograficzna z obwoluty Modyfikowanego węgla

Pochodzi z Wikiquote. Ostatnia aktualizacja 4 czerwca 2021. Historia

Podobne cytaty

Janusz Kondratiuk Fotografia

„Całkowicie zgadzam się z tym, że czas nauki na wyższych uczelniach trzeba koniecznie skracać. (…) Do uniwersytetu człowiek przychodzi jako uformowana osoba, i nauka niektórych dyscyplin nie uczyni go moralnie lepszym. Młody człowiek przychodzi na uczelnię, żeby został specjalistą. (…) Jestem przekonany, że skrócenie studiów do czterech lat jest zupełnie realne. Specjalistom od tego gorzej nie będzie. (…) na osobiste życzenie ludzie czasem studiują na uczelni siedem lat. Ale po to, by zostać dobrym specjalistą, wystarczy i czterech.”

Alaksandr Szaćko (1963) białoruski polityk

Я совершенно согласен с тем, что срок обучения в вузах необходимо сокращать. (…) В университет человек приходит сформированной личностью, и изучение некоторых дисциплин не сделают его лучше в нравственном плане. В вуз молодой человек приходит, чтобы стать специалистом. (…) Я уверен, что сократить срок обучения до четырех лет вполне реально. Специалистам от этого хуже не будет. (…) по собственному желанию люди иногда учатся в вузе семь лет. Но для того чтобы стать хорошим специалистом, хватит и четырех. (ros.)
Źródło: Nowyj Wieczernij Gomiel, 22 lutego 2012 http://www.gomelmedia.by/index.php/gomel-i-gomelchane/gosti-qvecherkiq/11738-parlamentarij-aleksandr-shatko-qza-kulisami-deputaty-stachivayut-zuby-i-nazhivayut-vragovq.html

Karol Darwin Fotografia
Zofia Agnieszka Kłakówna Fotografia

„Uczelnie są zachowawcze. Programy studiów nie są spójne z tym, co się dzieje w świecie. A studenci, czyli przyszli nauczyciele, robią to, co się im zleci. A potem powtarzają w szkołach to, czego się nauczyli.”

Zofia Agnieszka Kłakówna (1950) polska polonistka, nauczycielka, autorka podręczników

Źródło: Punkty za pochodzenie. Do szkoły, polityka.pl, 2 czerwca 2011 http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1516350,1,ucz-sie-pod-klucz-czego-uczyc-na-polskim.read

Avicii Fotografia
Łukasz Kadziewicz Fotografia
Willa Cather Fotografia
Augusto De Luca Fotografia
Leszek Kołakowski Fotografia

Pokrewne tematy