Günter Grass: Na czasie cytaty (strona 3)

Aktualne cytaty Günter Grass · Przeczytaj najnowsze cytaty
Günter Grass: 94   Cytaty 0   Polubień

„Główne Miasto, Stare Miasto, Korzenne Miasto, Stare Przedmieście, Młode Miasto, Nowe Miasto i Dolne Miasto, budowane łącznie ponad siedemset lat, spłonęły w trzy dni. Nie był to pierwszy pożar Gdańska. Pomorzanie, Brandenburczycy, Krzyżacy, Polacy, Szwedzi i znów Szwedzi, Francuzi, Prusacy i Rosjanie, także Sasi już przedtem, tworząc historię, co parę dziesiątków lat uznawali, że trzeba to miasto spalić – a teraz Rosjanie, Polacy, Niemcy i Anglicy wspólnie wypalali po raz setny cegły gotyckich budowli, nie uzyskując w ten sposób sucharów. Płonęła Straganiarska, Długa, Szeroka, Tkacka i Wełniarska, płonęła Ogarna, Tobiasza, Podwale Staromiejskie, Podwale Przedmiejskie, płonęły Wały i Długie Pobrzeże. Żuraw był z drzewa i płonął szczególnie pięknie. Na ulicy Spodniarzy ogień kazał sobie wziąć miarę na wiele par uderzająco jaskrawych spodni. Kościół Najświętszej Marii Panny płonął od środka i przez ostrołukowe okna ukazywał uroczyste oświetlenie. Pozostałe, nie ewakuowane jeszcze dzwony Świętej Katarzyny, Świętego Jana, Świętej Brygidy, Barbary, Elżbiety, Piotra i Pawła, Świętej Trójcy i Bożego Ciała stapiały się w dzwonnicach i skapywały bez szmeru. W Wielkim Młynie mielono czerwoną pszenicę. Na Rzeźnickiej pachniało przypaloną niedzielną pieczenią. W Teatrze Miejskim dawano prapremierę „Snów podpalacza” dwuznacznej jednoaktówki. Na ratuszu Głównego Miasta postanowiono podwyższyć po pożarze, z ważnością wstecz, pensje strażaków. Ulica Świętego Ducha płonęła w imię Świętego Ducha, Radośnie płonął klasztor franciszkanów w imię Świętego Franciszka, który przecież kochał i opiewał ogień. Ulica Mariacka płonęła równocześnie w imię Ojca i Syna. Że spłonął Targ Drzewny, Targ Węglowy, Targ Sienny, to samo przez się zrozumiałe. Na Chlebnickiej chlebki już nie wyszły z pieca. Na Stągiewnej kipiało w stągwiach. Tylko budynek Zachodniopruskiego Towarzystwa Ubezpieczeń od Ognia z czysto symbolicznych względów nie chciał spłonąć.”

Blaszany bębenek

„Kiedy pragnie się cudu, trzeba umieć czekać.”

Postać: Oskar
Blaszany bębenek

„Łzy też są arantilem.”

Postać: Eberhard Starusch
Miejscowe znieczulenie

„Löbsack był dowcipny, cały swój dowcip czerpał z garbu, mówił o nim bez żenady, bo takie chwyty zawsze ludziom się podobają. Prędzej on pozbędzie się garbu, twierdził Löbsack, niż zwycięży komuna. Można było przewidzieć, że garbu się nie pozbędzie, że garb jak był, tak pozostanie, garb miał zatem rację, a z nim partia – z czego można wyciągnąć wniosek, że garb stanowi idealną podstawę idei.”

Löbsack hatte Witz, zog all seinen Witz aus dem Buckel, nannte seinen Buckel beim Namen, denn so etwas gefällt den Leuten immer. Eher werde er seinen Buckel verlieren, behauptete Löbsack, als daß die Kommune hochkomme. Es war vorauszusehen, daß er den Buckel nicht verlor, daß an dem Buckel nicht zu rütteln war, folglich behielt der Buckel recht, mit ihm die Partei – woraus man schließen kann, daß ein Buckel die ideale Grundlage einer Idee bildet. (niem.)
Blaszany bębenek
Źródło: tłum. Sławomir Błaut, wyd. Mediasat Poland, Kraków 2004, s. 109.

„Chcę być księciem pokoju, ale zbrojnym.”

Moje stulecie
Źródło: 1911

„Bez strachu nie ma ucieczki!”

Blaszany bębenek

„Polska jeszcze nie zginęła, potem niemal zginęła, a wreszcie, po słynnych osiemnastu dniach, zginęła, choć niebawem okazało się, że wciąż jeszcze nie zginęła, jak i dzisiaj, na przekór śląskim i wschodniopruskim ziomkostwom, Polska jeszcze nie zginęła.”

Polen noch nicht verloren, dann bald verloren und schließlich, nach den berühmten achtzehn Tagen, war Polen verloren, wenn sich auch bald darauf herausstellte, daß Polen immer noch nicht verloren war, wie ja auch heute, schlesischen und ostpreußischen Landsmannschaften zum Trotz, Polen noch nicht verloren ist. (niem.)
Blaszany bębenek
Źródło: tłum. Sławomir Błaut, wyd. Mediasat Poland, Kraków 2004, s. 237.

„Partyjni bonzowie – złociste bażanty.”

Przy obieraniu cebuli

„Czemu ślimaki nie mają pozdrawiać się słowem „tempo!””

Z dziennika ślimaka