Krzysztof Niewrzęda: Inny

Krzysztof Niewrzęda jest polski prozaik, poeta i eseista. Odkryj ciekawe cytaty na temat inny.
Krzysztof Niewrzęda: 131   Cytatów 0   Polubień

„Trudno się dziwić, że w czasach permanentnej rywalizacji, mało kto chce uchodzić za osobę, odczuwającą współczucie z powodu niepowodzeń, czy nieszczęść dotykających innych ludzi.”

Źródło: Najwięcej miejsca trzeba zostawić dla ciszy – rozmowa Marleny Cieślik w „Poezja światłem i mrokiem w rozgrywkach o życie” (UŚ, 2005)

„(…) polskie społeczeństwo, poza nielicznymi wyjątkami, jest nieobecne w dyskusji na temat miejsca jednostki we współczesnym świecie, lęków społecznych, wszechobecnego wyzysku, a przede wszystkim globalizacji oraz jej skutków i w tym obszarze, o wiele bardziej niż w jakimkolwiek innym, spełnia wymogi idealnych lemingów.”

Źródło: Niewrzęda: Rany, które wynikają z empatii – rozmowa Kamili Kasprzak dla „Krytyki Politycznej” http://www.krytykapolityczna.pl/kluby-kp/publicystyka/20130922/niewrzeda-rany-ktore-wynikaja-z-empatii

„Znów więc ten Chopin, od którego uciekałem pod koniec lat osiemdziesiątych, który wypełnił całą dekadę swoją muzyką. Począwszy od strajków w Gdańsku i Szczecinie, od zakładania Solidarności – był wciąż w tle. Patriotyczny podmuch muzyczny. Wykorzystywali go organizatorzy mszy za ojczyznę i opozycyjnych wieczornic, twórcy anty-reżimowych filmów i władza – na wszystkich poziomach przekazu. Muzyka Chopina współbrzmiała z powtarzanym w kółko wystąpieniem towarzysza generała, ogłaszającego wprowadzenie stanu wojennego. Była wręcz jedyną muzyką, jaką można było usłyszeć w radiu w pierwszych dniach tego stanu. A potem rozbrzmiewała na rozpoczęcie i na zakończenie programów telewizyjnych i radiowych, przed przemówieniami i po przemówieniach. Rozbrzmiewała – jeśli nic innego nie można było zaproponować – jako wypełniacz lub jako ważny punkt programu. Słychać ją było, gdy na budynkach pojawiły się hasła: „Wrona skona” i „Zima wasza, wiosna nasza”, gdy czołgi jeździły po ulicach i żołnierze grzali dłonie przy koksownikach, gdy opozycjoniści ośmieszali esbeków i gdy esbecy zabijali opozycjonistów, gdy milicjanci pałowali krnąbrne społeczeństwo i gdy społeczeństwo rzucało w nich kamieniami lub zapalało świece w oknach. Preludia, mazurki, walce nadawał Głos Ameryki, Radio Wolna Europa i następcy Macieja Szczepańskiego. Wszyscy przymilali się do Chopina, wszyscy go puszczali i wszyscy słuchali – stojąc w kolejkach za papierosami i wołowiną z kością, w czasie przesłuchań i akademii, idąc ze strachu na wybory i czytając wydane w podziemiu wiersze Miłosza, ciesząc się, gdy Lechowi Wałęsie przyznano Pokojową Nagrodę Nobla i gdy zniesiono kartki na masło, oglądając w telewizji parodię procesu Piotrowskiego i jego kolegów, i chowając księdza Popiełuszkę. Słuchaliśmy tej naszej muzyki z coraz większym znudzeniem, z coraz większą dezaprobatą.”

Źródło: Koncert wyszehradzki – Pogranicza Nr 4/2002

„Nazwa Pankow została nadana średniowiecznej miejscowości, która rozrosła się wokół stojącego tu do dzisiaj gotyckiego kościoła, wybudowanego przed 1230 rokiem. Kościół ten okazał się jednak dla mnie nie tylko atrakcją historyczną. Przekonałem się o tym podczas pobytu Józefa Skrzeka, którego gościłem u siebie po jego berlińskim występie. Było to z pewnością tworzącym się na bieżąco dalszym ciągiem mojej berlińskiej mitologii. No bo założyciel SBB, którego płyty kupowałem swego czasu właśnie w Berlinie, siedział obok mnie, w moim berlińskim mieszkaniu i spinał swoją obecnością całą tę historię w przypowieść. A po długiej nocnej rozmowie, przy późnym śniadaniu zapytał: – Czy jest tu w pobliżu jakiś dzwon? Najpierw nie bardzo wiedziałem, o co mu właściwie chodzi. Dzwon? – pomyślałem. Okazało się jednak, że miał na myśli kościół. – Kościół jest, ale ewangelicki – powiedziałem. – Ja przecież nie jestem szowinistą – zaśmiał się. – A dzisiaj niedziela, dlatego chciałbym zajrzeć pod jakiś dzwon. Poszliśmy więc do tego kościoła – małego, ascetycznego, surowego wręcz i tak innego od katolickich. W środku było jedynie kilka osób, pastorem zaś okazała się kobieta, która wygłaszała właśnie kazanie. To co mówiła odbijało się echem od ścian i sklepienia, i trudno było zrozumieć jej berliński zaśpiew. Ale po pewnym czasie zaczęły docierać do mnie poszczególne słowa, które starałem się poskładać w zdania. Tym bardziej gdy usłyszałem: „Johann Sebastian Bach” wypowiedziane bezpośrednio obok słowa: „Gott”. Po chwili rozumiałem już, że pastor mówiła o kontaktowaniu się z Bogiem poprzez muzykę. Skrzek spojrzał na mnie, ja na niego i pomyślałem, że chyba nie wypada nazywać tego przypadkiem.”

Czas przeprowadzki
Źródło: s. 54

„Pełnokrwiści autochtoni starają się bowiem śledzić każdy krok przyjezdnych. Pilnują praworządnego zachowania obcych w ich kraju i informują odpowiednie władze o każdym, najdrobniejszym nawet, wykroczeniu. Wszystko po to, by umocnić poczucie własnej lojalności, by móc nazywać się obywatelem. Trudno się zatem dziwić, iż u obcokrajowców wywołuje to niechęć do wychodzenia z mieszkań. Jest ona tym większa, im łatwiejsze do zauważenia są różnice między obcymi i tubylcami. Dlatego właśnie ludzie o innym kolorze skóry wychodzą na zewnątrz tylko wtedy, gdy jest to rzeczywiście niezbędne. Inni, póki nie da się im możliwości stałego „tu” przebywania, póki nie zgłębią tajemnic panującego „tu” porządku, przez całe lata zachowują się podobnie. Mają jednak tę przewagę, że ich obcość można stwierdzić dopiero, gdy się odezwą. Na pierwszy rzut oka nikt im jej nie jest w stanie zarzucić. W centrum miast spotyka się więc całe zastępy niemych mężczyzn, kobiet i dzieci. Milcząc, przeciskają się w tramwajach i sklepach. Milcząc, ustawiają się w kolejkach. Na postawione im pytania odpowiadają najchętniej ruchami ramion lub głowy. I tylko w ostateczności wypowiadają najprostsze zwroty – tak długo ćwiczone, żeby brzmiały jak najbardziej swojsko dla tutejszych.”

Poszukiwanie całości
Źródło: s. 59

„(…) większość z tego, co napisałem nie odnosi się bezpośrednio do treści związanych z krajem mojego pochodzenia, z Polską, lub z miejscem, w którym w danym momencie przebywałem. Ma inny charakter. Wynikający raczej z relacji między jednostką a społeczeństwem, jednostką a systemem.”

Źródło: W Berlinie przestałem się czuć emigrantem – rozmowa Tomira Mazura – „tomir pisze o kulturze” https://tomirmazur.wordpress.com/2015/10/15/w-berlinie-przestalem-sie-czuc-emigrantem/

„W odróżnieniu od Platona nigdy nie chciałem decydować o innych. Po doświadczeniach dwudziestego wieku fascynowanie się spuścizną Platona – jeśli nie powinno być karalne, to przynajmniej powinno być publicznie wyśmiewane. To, co proponował w „Państwie” było przeżarte ekstremalnym totalitaryzmem i szowinizmem. Choćby odbieranie dzieci matkom po to, żeby wychować je zgodnie z obowiązującym duchem. On zoologicznie nienawidził demokracji. Imponowały mu takie systemy, jak system spartański. A Sparta znana była między innymi z tego, że osoby chore i niedołężne były tam uśmiercane. W wojnie Sparty z Atenami, które były przecież jego ojczyzną, Platon życzył zwycięstwa Sparcie. Jego postawę można porównać z zachowaniami komunistów, stawiających sowiecki internacjonalizm ponad niepodległość. Z tą oczywiście różnicą, że Platon nawet nie udawał, iż jest za społeczną równością i jawnie chwalił system kastowy oraz głosił, że jednostka musi być bezwzględnie podporządkowana interesom państwa. Swoje skrajne metody rządzenia próbował nawet wprowadzić w życie. Ale na szczęście dla jego podwładnych dość szybko się na nich poznano. Choć i tak ten „wielki” filozof zdążył rozpętać wojnę i sam ledwo uszedł z życiem. I to tylko dlatego, że z niewoli wykupiła go jakaś grupka przyjaciół. Mimo to nie zmienił swoich poglądów. Platon był jak Rudolf Hess, który, mimo iż przesiedział kilkadziesiąt lat w więzieniu, do końca sławił nazizm.”

Źródło: Platon był jak Rudolf Hess – rozmowa Wojtka Filipowiaka – „Oddech” Nr1/2003

„Ludzie nie postrzegają się przez pryzmat narodów, jeśli nie są zindoktrynowani. Jeżeli ktoś jest refleksyjny i nie jest zamknięty na kontakty z innymi, to nie może w sposób jednoznaczny powiedzieć: Polacy są tacy, a Niemcy tacy.”

Źródło: W Berlinie przestałem się czuć emigrantem – rozmowa Tomira Mazura – „tomir pisze o kulturze” https://tomirmazur.wordpress.com/2015/10/15/w-berlinie-przestalem-sie-czuc-emigrantem/