Stanisław Michalkiewicz: Rząd

Stanisław Michalkiewicz jest polski pisarz i publicysta. Odkryj ciekawe cytaty na temat rząd.
Stanisław Michalkiewicz: 35   Cytatów 15   Polubień

„Dlatego też „Gazeta Wyborcza”, która w innym przypadku podniosłaby nieprawdopodobny klangor, projekt „instalacji”, jaką w gdańskim Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia”, zamierzała zainstalować Alina Żemojdzin, zrelacjonowała zupełnie spokojnie. Pani Żemojdzin w ramach pracy dyplomowej wyprodukowała „linię kosmetyków”, a więc m. in. różne „balsamy”, no i oczywiście mydło, używając ludzkiego tłuszczu, jako surowca. (…) Rzecz w tym, że tłuszcz tłuszczowi nierówny i jeśli, dajmy na to, pochodzi on od przedstawicieli narodów mniej wartościowych, to nie ma potrzeby wszczynać alarmu, bo ten powinien być zarezerwowany dla przypadków naprawdę karygodnych. (…) Niedawno pan premier Tusk zapowiedział podjęcie prac nad legalizacją eutanazji. Wprawdzie taki finał rządowej polityki miłości może wielu ludziom wydać się zaskakujący, ale z drugiej strony wszechświatowy kryzys daje się coraz bardziej we znaki i nie jest wykluczone, że władze nie widzą innego wyjścia, jak liczbę obywateli nieco zredukować. W czasach kryzysu nie można sobie pozwolić na marnotrawstwo, wobec czego rząd premiera Tuska, jako dobry gospodarz, decydując się na legalizację eutanazji, nie może zaniedbać nawet tych dochodów, jakie można uzyskać z utylizacji zwłok obywateli poddanych ustawowej procedurze. Wszystko zatem przed nami, co zresztą przewidział prze laty Janusz Szpotański, pisząc w proroczej wizji, że „trzeba golić, strzyc to bydło, a kiedy padnie – zrobić mydło.””

Źródło: Narodowa strategia walki z kryzysem?, „Nasz Dziennik”, 13 marca 2009, za: www.michalkiewicz.pl

„Projekt nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej przewidujący ujawnienie nazwisk wszystkich konfidentów UB i SB wzbudził ogromne zaniepokojenie w środowiskach autorytetów moralnych. Sytuacja ta przypomina „koalicję grubej kreski”, jaka utworzyła się natychmiast po tym, kiedy 28 maja 1992 roku Sejm z inicjatywy posła UPR Janusza Korwin-Mikke podjął uchwałę lustracyjną. Nakazywała ona ministrowi spraw wewnętrznych poinformowanie Sejmu, kto z posłów, senatorów, ministrów i wojewodów był w przeszłości tajnym współpracownikiem UB i SB. Minister Macierewicz przekazał Konwentowi Seniorów informacje, kto w archiwach MSW był odnotowany jako tajny współpracownik. W rezultacie rząd premiera Jana Olszewskiego został obalony 4 czerwca 1992 roku w okolicznościach przypominających zamach stanu, o czym przekonać mógł się każdy, kto obejrzał film Nocna zmiana. Rząd wprawdzie został obalony, ale uchwała nadal obowiązywała. Została więc zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego pod zarzutem niezgodności z konstytucją. Trybunał sprawę rozpatrzył i po zamknięciu przewodu sądowego zapowiedział ogłoszenie wyroku po dwóch godzinach. I rzeczywiście – po dwóch godzinach odczytany został wyrok oraz 30 stron maszynopisu jego uzasadnienia. Występujący w imieniu Sejmu Mec. Maciej Bednarkiewicz zauważył wtedy, że gdyby Trybunał odłożył ogłoszenie wyroku przynajmniej do następnego dnia, to wyglądałoby to trochę przyzwoicie. Widocznie jednak nie można było czekać.”

Źródło: „Protector Traditorum”, Warszawa 2007, s. 71–72

„Inna sprawa, że ci „naziści” to jednak jakieś głupki. Przecież już Caryca Leonida w słynnym poemacie Janusza Szpotańskiego uczyła, jak nawijać: „Wot Gitler, kakoj to durak. On się przechwalał zbrodnią swoją. A mudriec, to by sdiełał tak: Nu czto, że gdzieś koncłagry stoją? Nu czto, że dymią krematoria? Taż w nich przetapia się historia! Niewoli topią się okowy! Powstaje sprawiedliwszy świat! Rodzi się typ człowieka nowy!”. Toteż odnowiona lewizna opanowała tę nową sztukę nawijania do perfekcji, dzięki czemu pan doktor Edelman śmiało może dziś nawoływać do chwytania za noże, bo jużci – rżnąć w słusznej sprawie wolno jak najbardziej i nikt nie ośmieliłby się postawić mu zarzutu „podżegania” czy choćby „siania nienawiści”, nawet gdyby nie był słynnym i zatwierdzonym bohaterem. Nawet rząd „silnego człowieka polskiej prawicy”, czyli pana premiera Marcinkiewicza, przestraszył się naporu oskarżeń zainspirowanych i obstalowanych u zagranicznych współpracowników przez przypieraną do ściany tubylczą razwiedkę i na gwałt postarał się o alibi, zamykając do lochu przedstawicieli „nazistowskiego podziemia.””

Osobiście powinienem się z tego małodusznie cieszyć, bo gdyby nie ci „naziści”, to kto wie – może niezawisły sąd dostałby rozkaz wpakowania do lochu mnie?
Źródło: „Najwyższy Czas!”, wydanie 28–29 (843–844), 15 lipca 2006