
„A potem – tylko jak wyrzeźbić to, co stało się potem?”
nadszedł esesman Mitte, zwany „Aniołem Śmierci”. Zbliżył się do dziewczynki. Na jego bladej twarzy z jasnym wąsem błąkał się uśmiech. Popychał ją lekko w kierunku placu sortowni, gdzie przeglądano rzeczy pozostawione przez więźniów. Z jednej z walizek wyjęła kolorową chustkę, zaczęła ją podrzucać. Potem kolejne, jakby była na jarmarku. Wyjęła też dziecięce okulary. Czy wiedziała, co ją czeka? Mitte poprowadził ją do wejścia w żywopłocie, na którym wisiała flaga Czerwonego Krzyża (za nią miał być lazaret). Rozległ się strzał.