Ziemowit Szczerek: Cytaty o myślach

Ziemowit Szczerek jest polski pisarz i publicysta. Odkryj ciekawe cytaty na temat myśl.
Ziemowit Szczerek: 26   Cytatów 0   Polubień

„Bo wam się wydaje, że jesteście z Czechami i Słowacją do serii, że wasza przestrzeń jest do czeskiej i słowackiej bardzo podobna, co jest nieprawdą, bo jeśli wasza przestrzeń jest do czegokolwiek podoba, to raczej do Rosji czy Ukrainy, ale wy myślicie, że do Czech i Słowacji, w czym utwierdzają was różne wspólne grupy, do których należycie: od Grupy Wyszehradzkiej, która i tak nie działa, do językowej grupy zachodniosłowiańskiej, stworzonej dla potrzeb akademickich badaczy, ale poprawiającej wam humor. (…) Wydaje się wam, że w Polsce jest jak tam, że w sumie może jest „u nas”, w Europie Środkowej, trochę biedniej i surowiej niż w Europie Zachodniej, ale nie aż tak znowu bardzo, że Polska wstaje z kolan i polska przestrzeń publiczna jest być może trochę odrapana, ale generalnie do przyjęcia. Nie zdajecie sobie sprawy, że żyjecie w postapokalipsie, w chaosie, w którym państwo zajmuje się wycinkami rzeczywistości, ale całą rzeczywistością zająć się nie jest w stanie. Bo je to przerasta. I fakt ten manifestuje się w waszej przestrzeni publicznej, tyle że to wypieracie.
A na wschodzie, na wschodzie znajduje się przestrzeń, do której nadal mentalnie przynależycie, ale z której od zawsze próbujecie się wyrwać, co jest – w sumie – i słuszne i ambitne. Ale wyrwano was stamtąd, wraz z granicami dopiero nieco ponad pół wieku temu i nadal macie w sobie mnóstwo wschodu, którym sami przecież gardzicie i którego sami nienawidzicie; ale wasz niby-zachodni kościół jest wschodni, bo więcej w nim bizantyńskiego przepychu niż zachodniej wstrzemięźliwej klasy, więcej w nim wrzeszczących przesądów i zabobonów, batiuszkowania tępego, stygmatyzowania wrzaskliwego niż rzetelnego dialogu i szacunku do bliźniego. Wasze niby-zachodnie urzędy, w których obowiązują zachodnie, niby, zasady, są tak naprawdę wschodnie, bo tylko małpują zachodnie rozwiązania, nie czując ich sensu, nie używając prawa w taki sposób, do jakiego zostało stworzone, olewając jego ducha, a manipulując literą. Wasze niby-zachodnie wartości: prawa człowieka czy akceptacja inności mają znaczenie tylko wtedy, gdy dotycząc was samych, i tak wam trzeba je tłumaczyć, bo inaczej ich nie pojmiecie.”

Siódemka (2014)
Źródło: s. 54.

„Tak więc powiewał dumnie polski sztandar nad żarówiasto-różowym napisem CUKIERNIA SOLARIUM na pomarańczowym tle. W sumie dobrze, że powiewał, bo gdzie miał powiewać, to przecież polski small business napędza PKB, napędza gospodarkę tego państwa, to jemu Rzeczpospolita zawdzięcza swoją współczesną kondycję, to małe i średnie przedsiębiorstwa są tym, co tworzy Polskę, to właśnie one, stworzone przez tak pogardzanych drobnych cwaniaczków i dorobkiewiczów z najntisów, sprawiają, że Polska jako tako działa, myślałeś, to właśnie oni, ci kolesie handlujący przy użyciu łóżek polowych skarpetkami, papierosami i niemiecką chemią, są prawdziwymi ojcami założycielami tego kraju, a nie Mieszko I czy Bolesław Chrobry.

To ich nazwiska, a nie królów, Kościuszków i generałów, o których nikt i tak nic nie wie, powinniśmy przytwierdzać do obrzępolonych ścian naszych ulic. Zresztą – lepiej by tam pasowały. Bo ja wygląda tabliczka z napisem „ul. Bolesława Chrobrego” na otynkowanej pastelowym barankiem ścianie domku-bliźniaka otoczonego powyginanym w pseudobarok betonowym płotem seryjnej produkcji, do tego tabliczka z wizerunkiem wilczura i napisem „Pies zły, teściowa jeszcze gorsza”? Albo tabliczka z napisem „ul. Jagiellońska” na rozpieprzonej do szczętu kamienicy, w której mieszkańcy nadal szczają i srają do jednego sracza na całe piętro i grzeją węglem z piwnicy, modląc się do Jezusa Chrystusa, żeby dach nie zawalił się już tej zimy. Kamienicy, przed którą rozciąga się blade klepisko z jakimiś dwiema nieokreślonymi budami z blachy, w której gnieżdżą się dwa samochody zajumane z Niemiec, czekające na przebicie numerów. A golf trójeczka i czwóreczka? A? Albo wielki napis „OSIEDLE TYSIĄCLECIA CHRZTU POLSKI” wymalowany wielkimi, kolorowymi kobyłami na czteropiętrowym bloku, świeżo otynkowanego na seledyn ze wstawkami ciepłych brązów, pod którego ścianami w wytartej trawie robią się błotniste kałuże przemieszane w koktajl z popękanymi płytami chodnikowymi i jakąś żuł-ławką, na której dobywa się picie ciepłego piwa w puszkach ze sklepu Żabka zlokalizowanego w ceglanej i nieotynkowanej dobudówce przyłączonej do bloku w szalonych latach dziewięćdziesiątych? Przecież to wszystko wygląda jak żarty, jak robienie sobie jaj.

Do tego wszystkiego pasują ulice z zupełnie innymi nazwami, na przykład „Handlarzy spod dworca Zoo w Berlinie” albo „Obrońców blaszanych szczęk pod Pałacem Kultury w Warszawie”. Albo „ul. Badylarzy”, „ul. Pionierów Prywaciarstwa Polskiego”. Ewentualnie „pl. Właścicieli Kantorów” czy „al. Wypożyczalni Wideo Hollywood.””

To są prawdziwi Ojcowie Ojczyzny. I nad tym wszystkim powinny wisieć flagi narodowe. Czemu nie, tak powinno być.
Siódemka (2014)
Źródło: s. 24–25.