Richard Morgan cytaty

Richard Morgan – brytyjski pisarz fantastyki.

Akcja jego książek rozgrywa się w świecie dystopii. Według niego "Społeczeństwo zawsze było i zawsze będzie strukturą stworzoną dla wyzysku i opresji większości, funkcjonującą dzięki politycznej przemocy wprowadzonej przez elity, wymuszonej przez zbirów, umundurowanych lub nie, oraz dzięki niewiedzy i głupocie tej właśnie większości".

✵ 24. Wrzesień 1965   •   Natępne imiona ريتشارد مورغان, 理查德·摩根
Richard Morgan Fotografia

Dzieło

Modyfikowany węgiel
Richard Morgan
Richard Morgan: 41   Cytatów 0   Polubień

Richard Morgan słynne cytaty

„Voodoo?
– Można to tak określić – Bolesny wyraz jego twarzy powiedział mi, że on nie ująłby tego tak nawet za milion lat.
– Choć właściwie tej nazwy nie używano od już od kilku stuleci. Ani nie nazywano tak tego u źródeł. Upraszczasz zresztą jak większość ludzi, którym brakuje wiedzy.
– Wydawało mi się, że tym właśnie jest religia. Uproszczeniem dla tych, którym trudno się myśli.
Uśmiechnął się.
– W takim razie chyba ci, którzy mają problem z myśleniem stanowią większość, nieprawdaż?
– Zawsze tak jest.
– Cóż, być może. – Hand wypił jeszcze kawy i przyjrzał mi się znad filiżanki. – Naprawdę nie uznajesz żadnego boga? Żadnej siły wyższej? Harlanici są w większości szintoistami, prawda? Albo należą do jakiegoś odgałęzienia chrześcijaństwa?
– Nie jestem żadnym z nich – powiedziałem bezbarwnie
– Więc nie masz schronienia przed nadchodzącą nocą? Żadnego sojusznika, gdy ogrom stworzenia przygniata kręgosłup twej marnej egzystencji jak tysiącmetrowa kolumna z kamienia?
– Hand, byłem na Innenin – Strzepnąłem popiół z papierosa i oddałem mu jego uśmiech prawie nieużywany – Na Innenin słyszałem żołnierzy z mniej więcej tak – rozłożyłem szeroko ramiona – wysokimi kolumnami na plecach, krzyczących do całego spektrum wyższych mocy. I nie zauważyłem, żeby któraś się pokazała. Mogę żyć bez takich sojuszników.
– Nie nam kierować bogiem.
– Najwyraźniej nie.”

Upadłe anioły(2003)
Źródło: s. 157–158

„Prawdę mówiąc, Kartel nie jest całkiem pewien, ile pocisków Kempa wciąż krąży poza planetą…
– Coś takiego – burknął Hansen.
–… ale próba umieszczenia na wysokiej orbicie każdej większej platformy nie byłaby na tym etapie dostatecznie…
– Dochodowa? – zapytała Wardani.
Hand uśmiechnął się do niej nieprzyjemnie.
– Mało ryzykowna.
– Za chwilę opuścimy zasięg parasola WPG Landfall – przez interkom rozległ się głos Ameli Vongsavath, mówiącej tonem przewodnika wycieczki. – Może trochę trząść.
Poczułem lekkie zwiększenie ciśnienia na skroniach, gdy odciągnięto moc z pokładowych kondensatorów. Vongsavath przygotowywała się do akrobacji wokół krzywizny planety i ponownego zejścia na jej powierzchnię. Kiedy WPG zostanie w tyle, nie będzie już ojcowskiej opieki korporacyjnej, która osłaniałaby lądowanie w strefie wojny. Od tej chwili będziemy zdani na własne siły.
Wykorzystują, handlują i nieustannie zmieniają warunki, ale mimo wszystko można się do nich przyzwyczaić. Można się przyzwyczaić do ich błyszczących wież i nanokopterowej ochrony, ich karteli i WPG, rozciągniętego na stulecia nieludzkiej cierpliwości i odziedziczonego statusu ojców chrzestnych rasy ludzkiej. Tak bardzo się przyzwyczaja, że zaczyna się być wdzięcznym za ich równą boskiej łaskawość z jaką pozwalają człowiekowi na nędzną egzystencję na ich korporacyjnej platformie.
Przyzwyczaja się tak bardzo, że uważa się to za wiele lepsze od wywracającego wnętrzności spadku w ludzki chaos czekający na dole.
Przyzwyczaja się tak bardzo, że zaczyna się być wdzięcznym.
Lepiej na to uważać.”

Upadłe anioły(2003)
Źródło: s. 212

„Tak czy owak wszystko dobrze się skończyło. Zmieniłem kierunek studiów na historię z ukierunkowaniem polityczno-filozoficznym i poznałem kilku nowych przyjaciół. Od tego czasu, życie na uczelni było wszystkim czego pragnąłem począwszy od niewielkiej ilości czasu jaki ode mnie wymagano. Tak naprawdę, nigdy się nie pogodziłem z faktem, że osiągnięcia na uczelni to coś wymagającego wysiłku. Dwa lata później zakończyłem swoją edukację z bardzo średnimi ocenami i dwoma na nowo odkrytymi i raczej naiwnymi ambicjami z lat młodzieńczych. Chciałem podróżować. I chciałem pisać.
Chęć oczywiście, sama w sobie nie gwarantuje sukcesu. Niestety moje raczej cieplarniane wychowanie nie nauczyło mnie tego. Nie nauczyły mnie tego również 3 lata w instytucji edukacyjnej, gdzie kobiety w średnim wieku codziennie sprzątają ci pokój i ścielą łóżko. Prawdę mówiąc byłem zepsuty. Przeniosłem się do Londynu, który wessał mnie niczym doktora Watsona na początku Studium w szkarłacie. W przeciwieństwie do Dr. Watsona nie zamierzałem jednak pozostać na długo – chciałem zaoszczędzić jedynie trochę pieniędzy, coś napisać i wybrać się w podróż dookoła świata płacąc za wszystko z zaliczek od hojnego wydawcy.
Jasne.
Londyn zweryfikował te marzenia. W domu, w Norfolk, a nawet w Cambridge, moje pragnienie zostania pisarzem odróżniały mnie od tłumu. W Londynie, fakt, że chcesz zostać pisarzem (artystą, reżyserem ) było czasem czymś dobijająco przeciętnym. Każdy w Londynie pisze powieść, planuje to zrobić, zna kogoś kto to robi, pracuje w wydawnictwie, albo co najgorsze z wszystkiego – już coś wydał.
Dzięki szczęśliwej sytuacji geopolitycznej będącej następstwem kliku wieków brytyjskiego imperializmu ustępującego pola szybko rozwijającej się strefie wpływów Stanów Zjednoczonych, ludzie na całym świecie chcą się uczyć angielskiego.
Z zupełnie zrozumiałych, choć pedagogicznie niepewnych powodów, ludzie wierzą, że jedyny sposób by nauczyć się angielskiego to lekcje z native speakerami. Dodaj do tego powszechną żyłkę handlową przedsiębiorców, odrobinę sprytnej reklamy i oto wynik – przemysł Nauki Języka Angielskiego (NJA). Niecały rok od momentu, gdy zdecydowałem, że chcę żyć i pracować za granicą znalazłem się w Istambule mając za sobą cztery tygodnie treningu w International House bez wartego uwagi doświadczenia i z większą pensją niż lokalny lekarz. Czyż gospodarka rynkowa nie jest wspaniała?
NJA była dla mnie dość przypadkową karierą (zapewne podobnie jak w przypadku 90% jej pracowników), lecz dziwnym trafem kontynuowałem ją 14 lat. Poczucie winy w stosunku do nieszczęsnych tureckich lekarzy sprawiło, że dobrze wyuczyłem się tego fachy. Czytałem literaturę, dołączyłem do zawodowych stowarzyszeń, zapisałem się na dalsze kursy. Z Istambułu jeździłem do Londynu, Z Londynu do Madrytu, z Madrytu do Glasgow. Z nieopierzonego ucznia stałem się dyrektorem studium, potem doświadczonym profesjonalistą w dziedzinie NJA i wreszcie trenerem nauczycieli. Moje wynagrodzenie rosło. Niewielkie szkółki otworzyły mi drogę do w miarę poważnych instytucji, które otworzyły mi drogę do profesjonalnych firm, które otworzyły mi drogę do posady na uniwersytecie. Rozdawałem foldery na konferencjach. Ale zaraz…
Czy nie chciałem zostać pisarzem? No tak. Podczas, kiedy utrzymywałem się z uczenia angielskiego, również pisałem w tym języku. czasem wściekle, czasem spokojnie i leniwie – zależnie od nastroju. Pisałem krótkie historie, pisałem artykuły. Pisałem scenariusz i poświęciłem półtora roku mojego cennego czasu próbując sprawić aby jakiś filmowiec potraktował go poważnie. Pisałem powieść. Zupełnie nic nie wydałem i nikt nie zrobił filmu.
Na plus mogę policzyć to, że pisałem to na co miałem ochotę.
W końcu napisałem Modyfikowany węgiel. Golancz go wydał, Hollywood kupiło, a ja zostawiłem swoją stałą pracę.
Osiem miesięcy. Tak po prostu.
Ciągle piszę. Musiałbym być martwy albo sparaliżowany, żeby przestać.”

Źródło: informacja biograficzna z obwoluty Modyfikowanego węgla

„Nie oznacza, że każdy Emisariusz jest komandosem. Nie, niezupełnie, ale właściwie, kim jest żołnierz? Ile ze szkolenia sił specjalnych odciska się na ciele, a ile w umyśle? I co się stanie, jeśli się je rozdzieli?
Żeby użyć frazesu – kosmos jest wielki. Najbliższy z Zamieszkałych Światów znajduje się pięćdziesiąt lat świetlnych od Ziemi. Najdalszy – cztery razy dalej, a niektóre z transportowców kolonizacyjnych wciąż jeszcze lecą. Jeśli jakiś maniak zacznie potrząsać ładunkami taktycznymi albo innymi zabawkami zagrażającymi biosferze, to co wtedy? Informację można przesyłać przez strunową transmisję nadprzestrzenną tak blisko natychmiastowości, że naukowcy wciąż spierają się o terminologię, ale to, by zacytować Quellcristę Falconer, nie przenosi żadnych cholernych dywizji. Nawet gdyby wystrzelić transportowiec z wojskiem, gdy tylko zacznie się bałagan, oddziały ekspedycyjne doleciałyby na miejsce akurat na czas, by pobawić się z wnukami zwycięzców.
To nie jest metoda na rządzenie Protektoratem.
Dobra, można zdigitalizować i przesłać umysły solidnej grupy bojowej. Dawno już minęły czasy, gdy w wojnie decydowała liczebność, a większość zwycięstw ostatniej połowy tysiąclecia została osiągnięta przez małe, ruchliwe siły partyzanckie. Można nawet przelać p. m. c. żołnierzy wprost w powłoki z uwarunkowaniem bojowym, podrasowanym systemem nerwowym i ciałami napakowanymi hormonami. I co dalej?
Znajdą się w ciałach, których nie znają, w nieznanym świecie, walcząc z bandą nieznajomych przeciwko innym obcym za sprawę, o której prawdopodobnie nigdy nawet nie słyszeli, a już z pewnością nie rozumieją. Klimat jest inny, tak samo jak język, kultura, zwierzęta, roślinność i atmosfera. Szlag, nawet grawitacja się różni. O niczym nie mają pojęcia, a nawet jeśli przetransferuje się ich z zaimplantowaną wiedzą o lokalnych warunkach, dostaną potężną dawkę informacji, które powinni zasymilować, kiedy najprawdopodobniej już kilka godzin po upowłokowieniu będą musieli walczyć na śmierć i życie.
I tu właśnie wkracza Korpus Emisariuszy.
Wspomaganie neurochemiczne, interfejsy elektroniczne, mechanika – to wszystko jest fizyczne. Większość nawet nie dotyka samego umysłu, a to właśnie umysł zostaje przesłany. Stąd wziął się Korpus. Zaczęli od technik psychoduchowych od tysiącleci rozwijanych na Ziemi przez kultury orientalne i wydestylowali je w system szkoleniowy tak złożony, że jego absolwenci na większości planet mają prawny zakaz sprawowania jakichkolwiek stanowisk wojskowych lub politycznych.
Nie żołnierze. Niezupełnie.”

Modyfikowany węgiel (2002)
Źródło: s. 44–45

Richard Morgan: Cytaty po angielsku

“I’m stacked, backed up and I’m fifth dan
And I’m not afraid of the Patchwork Man”

Richard K. Morgan książka Modyfikowany węgiel

Źródło: Altered Carbon (2002), Chapter 23 (p. 295)

“Kristin, nothing ever does change.”

Richard K. Morgan książka Modyfikowany węgiel

I jerked a thumb back at the crowd outside. “You’ll always have morons like that, swallowing belief patterns whole so they don’t have to think for themselves. You’ll always have people like Kawahara and the Bancrofts to push their buttons and cash in on the program. People like you to make sure the game runs smoothly and the rules don’t get broken too often. And when the Meths want to break the rules themselves, they’ll send people like Trepp and me to do it. That’s the truth, Kristin. It’s been the truth since I was born a hundred and fifty years ago, and from what I read in the history books, it’s never been any different. Better get used to it.”
Epilogue (p. 524)
Altered Carbon (2002)

“The human eye is a wonderful device. With a little effort, it can fail to see even the most glaring injustice.”

Richard K. Morgan książka Modyfikowany węgiel

Źródło: Altered Carbon (2002), Chapter 23 (p. 300)
Kontekst: “The human eye is a wonderful device,” I quoted from Poems and Other Prevarications absently. “With a little effort, it can fail to see even the most glaring injustice.”

“Society is, always has been and always will be a structure for the exploitation and oppression of the majority through systems of political force dictated by an élite, enforced by thugs, uniformed or not, and upheld by a wilful ignorance and stupidity on the part of the very majority whom the system oppresses.”

Richard Morgan (2002) in: "Never Mind the Cyberpunks: An Interview with Richard Morgan" at SaxonBullock.com, published by SlateMagazine.co.uk, 2002
Morgan discussing his "take away" of his novel Altered Carbon

“Culture is like a smog. To live within it, you must breathe some of it in and, inevitably, be contaminated.”

Richard K. Morgan książka Modyfikowany węgiel

Źródło: Altered Carbon (2002), Chapter 16 (p. 215)

“I paused and set down my glass, searching for the fine edge of deceit that always lies right up against the truth.”

Richard K. Morgan książka Modyfikowany węgiel

Źródło: Altered Carbon (2002), Chapter 32 (p. 394)

“Whatever world it is, whatever you’ve done there for better or worse, you always leave the same way.
Alone.”

Richard K. Morgan książka Modyfikowany węgiel

Epilogue (p. 523)
Altered Carbon (2002)

“The past is relevant only as data.”

Richard K. Morgan książka Modyfikowany węgiel

Źródło: Altered Carbon (2002), Chapter 18 (p. 242)

“Money doesn’t automatically mean taste.”

Richard K. Morgan książka Modyfikowany węgiel

Źródło: Altered Carbon (2002), Chapter 21 (p. 276)

“This was no time for thinking. Thought in combat was a luxury about as appropriate as a hot bath and massage.”

Richard K. Morgan książka Modyfikowany węgiel

Źródło: Altered Carbon (2002), Chapter 41 (p. 493)

“The essence of control is to remain hidden from view, is it not?”

Richard K. Morgan książka Modyfikowany węgiel

Źródło: Altered Carbon (2002), Chapter 25 (p. 318)

“Bancroft wants privacy, he spends half a million on discretion systems. Me, I just go talk where no one’s listening.”

Richard K. Morgan książka Modyfikowany węgiel

Źródło: Altered Carbon (2002), Chapter 21 (pp. 280-281)

“We are, after all, evolved to relate to the physical world.”

Richard K. Morgan książka Modyfikowany węgiel

Źródło: Altered Carbon (2002), Chapter 17 (p. 227)

Podobni autorzy

Brian Molko Fotografia
Brian Molko 28
amerykańsko-brytyjski gitarzysta i wokalista (Placebo)
Christopher Paolini Fotografia
Christopher Paolini 12
pisarz amerykański
Olga Tokarczuk Fotografia
Olga Tokarczuk 67
polska pisarka
Avril Lavigne Fotografia
Avril Lavigne 76
muzyk rockowy, wokalistka
Axl Rose Fotografia
Axl Rose 14
amerykański muzyk rockowy, wokalista