Aleksander Minkowski: Oko

Aleksander Minkowski był polski prozaik, reportażysta, scenarzysta filmowy. Odkryj ciekawe cytaty na temat oko.
Aleksander Minkowski: 27   Cytatów 0   Polubień

„Odpisałeś już? – usłyszałem głos Karola. – Jutro odpiszę – powiedziałem – w niedzielę i tak nie wysyłają poczty.
– To dobrze, Artek.
– Dlaczego dobrze? – spytałem, unosząc się na łokciu i ze zdziwieniem patrząc na Karola.
– Pomyśleliśmy sobie… – Karol urwał, spojrzał na Marcina. – Ty mu powiedz.
Marcin przeleciał palcami po strunach, potem odłożył gitarę, przeciągnął się sennie..
– Pewnie sam już o tym myślałeś – powiedział półgłosem. – Masz wybór.
– Jaki wybór?
Rączka usiadł w kucki obok Marcina. Patrzył na mnie mrużąc oczy. Milczeli. Poczułem niepokój, jakiś nerwowy lęk.
– Są dwa rodzaje nagród – po pauzie odezwał się Marcin. – Indywidualne i zbiorowe.
Wstałem, oparłem się ramieniem o pień sosny. Patrzyłem na nich kolejno, jeszcze łudząc się, że żartują że chcą mi zrobić kawał. Byli poważni i jakby zażenowani.
– Chyba nie zamierzacie…
– Stary, to nasza szansa! – krzyknął nagle Rączka zrywając się z kucek. – Kapujesz? Te instrumenty i wzmacniacz enerdowski, właśnie to, o czym marzymy! Przecież nie powiesz, żeś o tym nie myślał, no stary!
– Perkusja i elektryczna gitara – powiedział cicho Karol – I jeszcze akustyka. Wyobrażam sobie, jak to brzmi.(…)
Marcin podniósł się z trawy, podszedł do mnie, położył rękę na pniu. Staliśmy naprzeciw siebie, nieruchomi, jakby skamienieli. Trwało to minutę, może kilka minut.
– Jesteśmy przyjaciółmi, Artur.
– To co?! – krzyknąłem histerycznie. – Przyjaciele powinni się cieszyć, że dostałem nagrodę! A wy… wy… – zająknąłem się. – Uknuliście za moimi plecami! We trójkę, po cichu, przeciwko mnie…
– Oszalał – mruknął Rączka. – Nie wolisz pojechać do Bułgarii na tournée artystyczne? I do Francji. Albo Włoch, może do samej Brazylii? Człowieku, czy ci szajba odbiła?
Nie odbiła mi. Raptem spłynął na mnie spokój, zdolność chłodnego myślenia, trzeźwej oceny sytuacji. Przyjaciele! Dobrzy, dopóki byliśmy na równych prawach i jeden drugiemu nie miał powodu zazdrościć. Gdy równowaga zachwiała się, skaczą mi do gardła.(…)
– Momencik – uśmiechnąłem się krzywo – wyjaśnijmy rzecz najważniejszą. Prośba czy żądanie?
Spojrzeli po sobie. Wahanie trwało nie dłużej niż kilka sekund:
– Żądanie – powiedział Marcin. – Od przyjaciela ma się prawo żądać.(…)
– A więc żądanie?
– Tak – potwierdził twardo Karol. – Przyjaciół od przyjaciela.
Zrobiłem krok w tył i miałem ich przed sobą – jednakowo skupionych, poważnych, czekających.
– Byłych przyjaciół – powiedziałem.”

Przyślę wam z Bułgarii kolorową widokówkę. Cześć.
Ruszyłem brzegiem, pełen złośliwej satysfakcji, rozgoryczenia i gniewu.
Artur

„Ani ciszy, ani pełnego mroku, bez odblasku neonów srebrzącego firankę. Ani zapachu ziół, wilgotnej kory sosen, butwiejących liści – przez uchylone okno sączyły się się do pokoju aromaty nocnego ogrodu. Wdychałem je głęboko, z uczuciem błogości. Dobrze mi było. Zobaczyłem w ciemnościach nieszczerze uśmiechniętą twarz Agnieszki, usłyszałem jej głos ni to napastliwy, ni z poczuciem winy: O co chodzi, Jarek, niech skonam, czepiasz się głupstw! To Zbych mnie wyciągnął do kina, nie ja go! A ty nie byłeś w cyrku z Marylą? Nieprawda, żadnej draki ci nie zrobiłam, zmyślasz. Dobra, niech będzie, to ja kupiłam bilety – i co z tego? Ty przecież miałeś mecz, wiedziałam, że nie pójdziesz, dlatego ci nie proponowałam. Pójdziesz na ten film z Marylką? Proszę bardzo, wcale nie będę zazdrosna… Te ostatnie słowa były niedobre, bo zabrzmiały szczerze. I uśmieszek Agnieszki – ironiczny, chłodny, jakby prowokujący. Zrozumiałem wtedy, że mnie już nie kocha, że szuka pretekstu, aby zerwać, że chce chodzić ze Zbychem. Dlaczego nie śmie powiedzieć mi tego wprost? Czyżby kołatały w niej resztki uczucia, którym byliśmy przepełnieni wtedy, na obozie harcerskim, owej bezksiężycowej, gwieździstej nocy, kiedy staliśmy na mostku dotykając się ramionami i patrząc w posrebrzoną wodę? A następnego dnia widzieliśmy parę staruszków idących wolno pod rękę i Agnieszka powiedziała, że my kiedyś też będziemy tak szli – ona i ja. I że starość musi być straszna, ale ze mną nie boi się nawet starości.
Ładnie umiała mówić. Jej rzęsy trzepotały przy tym jak dwa czarne motyle, a oczy jaśniały łagodnym blaskiem przez mgłę.”

Ząb Napoleona