 
                            
                        
                        
                        
                                        
                                        I naprawdę w to wierzą, Tiehteti. Nigdy nie widziałem białego, który nie byłby zaskoczony w chwili śmierci. (…) Kiedy ja coś kradnę, spodziewam się, że mnie zabiją i znam swoją pieśń, którą będę śpiewał umierając. (…) Nie jestem nawet odrobinę szalony. Biali są szaleni. Wszyscy chcą być bogaci, tak jak i my, ale boją się przyznać przed sobą, że wzbogacić można się tylko w jeden sposób: kradnąc innym. Uważają, że jeśli nie widzą ludzi, którym coś zabierają, jeśli ich nie znają ani nie przypominają, to w istocie nie kradną. 
Postać: Toshaway, wódz Komanczów 
Syn 
Źródło: s. 114.
                                    
 
        
     
                             
                             
                             
                             
                             
                             
                            