Teresa Wilska cytaty

Teresa Wilska ps. "Bożena", "Bożenka" – podharcmistrz, łączniczka w powstaniu warszawskim, autorka wspomnień o tematyce powstańczej. Córka Zbigniewa.

Podczas okupacji hitlerowskiej działała w konspiracji. Służyła w 5. Warszawskiej Żeńskiej Drużynie Harcerskiej . Podczas powstania warszawskiego początkowo była pozaliniową łączniczką "K-1" w Śródmieściu. Pod koniec sierpnia działała na Starym Mieście, przechodząc wielokrotnie kanałami ze Śródmieścia. 1 września 1944 wyprowadziła kanałami z upadającej Starówki grupę około 50 żołnierzy ze Zgrupowania "Wigry" wraz z ich dowódcą . Od 2 września na Czerniakowie. Służyła również jako łączniczka por. Wacława Micuty – dowódcy plutonu pancernego w batalionie "Zośka".

Teresa Wilska została odznaczona Krzyżem Walecznych.

Jej siostra Zofia należała do Harcerskiej Służby Pomocniczej. Wikipedia  

✵ 18. Luty 1926
Teresa Wilska Fotografia
Teresa Wilska: 9   Cytatów 0   Polubień

Teresa Wilska słynne cytaty

„Teraz, kiedy przeszłam już chrzest bojowy, nie boję się chodzić po mieście, ale tych godzin na dachu bardzo nie lubię. Siedzi się bezczynnie i czeka co na łeb zrzucą. Paskudne uczucie. Obserwujemy miasto. Widać stąd prawie całą Warszawę. W wielu miejscach domy nikną w kłębach dymu i ognia. Pożarów jest coraz więcej.
W nocy jest zupełnie inaczej. Tu, wysoko nad miastem, jest bezpiecznie. Niemcy o tej porze nie latają. Nasz „gołębiarz” też widocznie śpi. Dokoła czerwone łuny pożarów. Wyraźnie widać, gdzie toczą się walki. Wylatują stamtąd łańcuszki świetlnych pocisków.
W ciszę nocną zaczyna się wkradać dziwny pomruk. Przecież to samoloty. Tymczasem w mieście rozpętała się wściekła kanonada. Sznury czerwonych paciorków wytryskują ze wszystkich stron. Wysuwają się białe macki reflektorów. Tu i ówdzie pęka rakieta. Pukają zenitówki, jazgocą w dole cekaemy. Co się dzieje? Niedaleko od nas przesuwa się ciemna, wolno lecąca, trochę do widma podobna sylwetka samolotu, za nią druga. To do nich strzelają.
– O Boże! Przecież to nasi…
Od samolotów coś się odrywa i wolniutko, majestatycznie, oświetlone łunami pożarów szybują w powietrzu białe spadochrony z zasobnikami. To zrzut. Żeby tylko nie dostał się w ręce Niemców. Samoloty raz jeszcze przelatują koło nas i powoli ich warkot milknie. Jeszcze jakiś czas trwa kanonada. Świetlne pociski we wszystkich kierunkach przeszywają niebo. Zenitówki szczekają zajadle. Powoli wszystko cichnie. Jest znowu zwykła powstaniowa noc. Odlecieli. Białe parasole spadochronów szybują coraz niżej. Jednak nie jesteśmy sami. Pewno często będą zrzucać broń, a może prześlą desant. Długo dyskutujemy na temat pierwszego zrzutu.”

Notatka dotycząca 4 sierpnia 1944
Oszczędzajcie filipinki